124.NA NIEBIESKO
SERIA ANIELSCY Z NIEBIESKIEGO
IWONA CZARKOWSKA
„BALBINKA PECHOWA ANIELINKA”
MUZA SA, WARSZAWA 2013
ILUSTROWAŁA KASIA KOŁODZIEJ
IWONA CZARKOWSKA
„TYMEK MAGIK CZY ANIELINEK?”
MUZA SA, WARSZAWA 2013
ILUSTROWAŁA KASIA KOŁODZIEJ
Niebieskie to
takie miejsce, w którym wszystkie domy pomalowane są na błękitny
kolor. Niebieskie to takie miejsce, gdzie nie jeżdżą tramwaje,
nigdy nie pada śnieg, a deszcz pojawia się bardzo rzadko.
Niebieskie to takie miejsce, do którego przychodzą wszystkie listy
adresowane „Do szanownego anioła”, albo „Do jakiegoś anioła”,
albo zwyczajnie „Do anioła”. Zazwyczaj ludzie piszą obok Niebo,
ale na poczcie zawsze odruchowo wkładają do Niebieskiego worka. Bo
Niebieskie to takie miejsce, gdzie mieszkają anioły. Jest też
kilku ludzi – na przykład pani Analiza, co z połamanego parasola
potrafi zrobić poidło dla ptaków, albo Żurawiusz Mrówka, który
nieustannie chodzi z zeszytem i wszystko zapisuje – bada zwyczaje
aniołów, żeby potem wszystko przekazać swojemu profesorowi na
dowód, że istnieją. A ich zwyczaje są całkiem podobne do tych
ludzkich – śniadanie, na które jedzą chleb z dżemem, chodzenie
do szkoły i tabliczka mnożenia, co ucieka z głowy i wychodzenie z
psem na spacer. Jedna mama jest specjalistką od zdrowej diety, a
ktoś inny strażakiem. Od ludzi różnią je skrzydła – ale takie
małe, które nie furkoczą na wietrze. I dziury w swetrach, żeby
można było przez nie wystawić pióra. No i jeszcze to, że gdy
człowiek wzywa anioła na pomoc, to jakiś anioł zawsze leci –
obojętnie, czy chodzi o dziury w zębach, smutną córkę czy
ułamaną rączkę szczotki do kominów.
W Niebieskim
mieszka Balbinka – mała anielinka, która ma pecha – towarzyszy
jej wszędzie – w domu, gdzie wpada na płot, na ulicy, gdzie
potrąca pewną panią i łamie jej parasol, w autobusie, gdzie upada
i uderza się w głowę, w szkole, gdzie zawsze się spóźnia i
dostaje uwagi. W wyniku pechowego (a może właśnie wcale nie?)
zbiegu okoliczności, Balbi zostaje adresatką listu niejakiej
Krewetki, która prosi „przyjedź i powiedz mojemu tacie, żeby się
nie wyprowadzał i nie przestawał mnie kochać”.
Balbinka powinna
być pocieszna, powinna być zabawna, powinna na swoich skrzydełkach
lecieć i wznosić za sobą cały tekst, nadawać mu lekkości i
wdzięku. A dla mnie jest taka trochę sztuczna, jakby jej piórka w
skrzydłach nie były do końca pierzaste. Wciąż rozprawia o tym,
że ma pecha i liczy ilość schodów, po której ma zejść, czy aby
nie trzynaście. I wszystko, co wie, czytała w internecie. I jej
akcja ratunkowa właściwie kończy się, nim się na dobre
zaczęła... Nie przepadam za aniołami, jeśli mają na imię
Balbina.
Zdecydowanie
bardziej zaprzyjaźniłam się z Tymkiem. Ta część serii jest
właśnie zwiewno-anielska. Ale też ciepła, jakby jakiś anioł
otoczył cię skrzydłami. Tymek chce koniecznie zostać magikiem,
ciekawią go czarodziejskie sztuczki, to jak króliki wchodzą do
kapelusza i którędy z niego wychodzą. Wierzy, że można się
nauczyć czarować, a potrzebne mu to jest w bardzo ważnej sprawie –
chce, żeby tata wrócił do domu... Nie ma go już długo, bo
pojechał leczyć zęby ludożercom. I w Tymku rozrosła się obawa,
że po leczeniu kanałowym, któryś z ludożerców na pewno tatę
zje...Trzeba więc szybko nająć się na staż do Jogurtusa
Karambola z Opola, póki ten nie wyjedzie w tournée i nie zabierze
ze sobą swojej czarodziejskiej księgi. Ale jakimś sposobem, ta
księga znajduje się w szkolnym plecaku Tymka. Teraz trzeba tylko
odnaleźć odpowiednie zaklęcie...
Po tej historii
króliki z ciemną plamką pod okiem, skaczą tam i z powrotem,
dzieje się dużo, szybko i zabawnie. Tymek jest równie nieporadny
co Balbinka, bo jak można sobie złamać skrzydło?, ale jest pełen
wdzięku i autentyczności.
Jest dokładnie
taki, jak go maluje Kasia Kołodziej – niski, okrąglutki, z
wielkimi okularami na nosie i kręconą czupryną na czubku głowy.
Dokładnie taki, jaki powinien być mały anioł, który kiedyś
będzie pomagać małym i dużym ludziom.
Zainteresowałam się ostatnio tymi książkami i właśnie Tymek bardziej by mi dla synów odpowiadał. Tylko się zastanawiałam: czy jako część II do zrozumienia potrzebujemy Balbinki? Z tego co znalazłam w sieci chyba niekoniecznie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTymek jest absolutnie samodzielny ;-) Nawet parę rzeczy, które w Balbince się pojawia, w Tymku sa powtórzone - dla tych, co Bablbinki nie znają, albo dla przypomnienia, także spokojnie - brać :-)
UsuńO to super - dzięki za informację :)
Usuń