Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2014

233. KRUKOWI SZANSĘ DAĆ...

Obraz
Zawsze, gdy moja Mama opowiada cokolwiek o swoim dzieciństwie i dorastaniu, w tle słychać dźwięk kostek do gry, rzucanych z rozmachem na drewniany stół. Zawsze słychać szelest tasowanych kart. Dochodzi też delikatne uderzenie końskich kopyt na szachownicy, gdy ówczesny jej chłopak, a dzisiejszy mój Tata przychodził grać z jej bratem. I w końcu docieramy do zniszczonej już, ale wciąż magicznej planszy do Chińczyka, która z jednej strony miała cztery „domki”, a z drugiej aż sześć. Do tej planszy, które leży teraz pomiędzy moimi Rummikubami, Carcassonnami, Kolejkami i Scrabblami. Z moich własnych wspomnień wyłaniają się dziwne słowa, jakieś blotki, jakieś lewy (a nie lwy?), wisty, potem łatwo rozszyfrowywalne trefle, kara, kiery i piki (mój Tata bardzo pilnował, żebyśmy wysławiali się poprawnie w tym zakresie), które padały znad stołu, gdy przychodzili wujek z ciocią. I niekończące się partie Makao, które dawało najwięcej satysfakcji, jeśli grało się z dorosłymi i udało się ich pokonać