Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

249.KOGUT MA GRZEBIEŃ

Obraz
JULIA ROTHMAN „ANATOMIA FARMY. CIEKAWOSTKI Z ŻYCIA WSI” (TŁ. BARBARA BURGER) ENTLICZEK, WARSZAWA 2014 ILUSTROWAŁA JULIA ROTHMAN Nigdy nie miałam Dziadka na wsi. Ani Babci. Nie bawiłam się pomiędzy oborą a stajnią. Jedyne moje kontakty z wsią ograniczały się do wykopków, na które parę lat z rzędu jeździliśmy z Rodzicami i ich przyjaciółmi. Dom pełen ludzi, wielki, ogromny gar ziemniaków, brudne dłonie, jeżdżenie na pole na wozie, piec, który wtedy jeszcze nie grzał i zwierzęta, których wszędzie było pełno. Takie mam mgliste wspomnienie. To był zupełnie inny świat, czas toczył się tam inaczej, inny był apetyt (to masło, własnoręcznie ubijane przez gospodynię śni mi się po nocach do dziś), inne problemy. Miastowi wpadali tam na chwilę i choć frajdę sprawiało nam wkładanie ziemniaków do wielkich koszy i dzielenie ich na małe i duże, to nigdy nie potrafiliśmy tak naprawdę wejść w ten świat. Nie mieliśmy w tej ziemi korzeni, to, co my traktowaliśmy jak zabawę i świetny sposób

248. DWIE MEDALU STRONY

Obraz
AIDA AMER „ OPOWIEŚCI SPOD OLIWNEGO DRZEWA” POŁAWIACZE PEREŁ, WARSZAWA 2014 ILUSTROWAŁA NEŽKA ŠATKOV Nie wiem, czy tak naprawdę Polskę od Palestyny dzieli dwanaście gór i dwanaście rzek, czy to tylko bajka, ale właśnie w Palestynie mieszka Mirjam. Jest stara - od stu lat opowiada dzieciom historie. A historie są niezrównane, są barwne, pachną zawsze tymiankiem i miętą, tak jak wzgórza w tym dalekim, dziwnym kraju. „Opowiadaj, opowiadaj, Mirjam!” - słychać ze wszystkich stron. Bo bajarka jest trochę jak czarodziejka. Opowiada zawsze tylko to, co powinno się powiedzieć, daje słowa, które nie tylko pobudzają wyobraźnię, ale leczą. Mirjam jest sprytna i ma doskonały zmysł obserwacji, jest bajkologiem, psychoopowiadaczką. Opowieścią rozwiązuje ludzkie problemy, jest zawsze dokładnie w tym miejscu, w którym powinien zasiąść ktoś do opowiadania. I w czasie, gdy ucho wychwyci podtekst, gdy zafascynowany opowieścią bajkosłuchacz pojmie sercem, że opowieść jest do niego, że to on

247.USZOPIESZCZENIE

Obraz
JOANNA WACHOWIAK „OPOWIASTKI DLA MAŁYCH USZU” BIS, WARSZAWA 2013 ILUSTROWAŁA ANITA GŁOWIŃSKA Uszy Dziecka są delikatne. Trzeba zwracać uwagę, co się do nich wkłada. Nie może być za dużo hałasu. Nie może być niemądre. Nie może być wulgarne. Nie może być nieodpowiednie. Uszy Dziecka bardzo łatwo zranić, bo uszy Dziecka mimo że dopiero rosną, to są jak radary, wyłapujące każdy dźwięk. W tym uszach są całe tony dźwięków i dobrze serwować im tylko przyjemne. Takie są „Opowiastki dla małych uszu”. Naprawdę dla małych. Już samo to zdrobnienie „opowiastki”, jest dla uszu miłe – delikatne. I zapowiada dokładnie to, co w samym środku. To historyjki – takie w sam raz, bo nie są długie, pozwalają małym uszom do końca wyławiać dźwięki, skupić się na treści, chłonąć. Ale też nie za krótkie, małe uszy nie mogą czuć się zlekceważone. Te opowiastki to takie „z życia wzięte przełożone na zwierzęta”. Zwierzęta zawsze się w małych historyjkach sprawdzają. A jeśli są tak sympatyczne,

246. DLACZEGO LATAMY DZIŚ SAMOLOTAMI...

Obraz
TORBEN KUHLMANN „ NIEZWYKŁE PRZYGODY LATAJĄCEJ MYSZY” (TŁ. MARTA KRZEMIŃSKA) WILGA, WARSZAWA 2014 GRUPA WYDAWNICZA FOKSAL ILUSTROWAŁ TORBEN KUHLMANN Ta mała mysz jest zupełnie inna niż cała reszta. Wymyka się z mysiej nory i w bibliotece, zamiast podgryzać książki, zaczytuje się w historiach w nich opisanych. Chłonie literaturę, dzięki czemu otwiera się na nowe, zaczyna marzyć, poszerza horyzonty. Ale też wpada w tarapaty. Gdy ona zaczytana w książce, zagubiona w tekście, ukryta w słowie, dookoła niej dzieją się rzeczy koszmarne – ktoś wymyślił nową, ulepszoną wersję pułapki na myszy. Jej przerażone krewne i wszyscy przyjaciele ewakuują się. Ta jedna mysz zostaje sama. I odkrywa, że samotność jest niebezpieczna. Chce znaleźć swoje siostry i przyjaciółki. Nawet wie, w jakim kierunku udać się na poszukiwania – do Ameryki! To mityczne miejsce, o którym słyszą już najmłodsze myszki – więc pewnie tam. Ale jak dotrzeć do mitycznego miejsca, kiedy jest się małą myszką bez

245. W SMUTNYM KOLORZE BLUE

Obraz
GUNILLA BERGSTROM „CO CIESZY ALBERTA?” (TŁ. KATARZYNA SKALSKA) ZAKAMARKI, POZNAŃ 2015 ILUSTROWAŁA GUNILLA BERGSTROM Podobno dziś przypada najbardziej depresyjny dzień roku czyli Blue Monday. Takie imię poniedziałkowi ostatniego pełnego dnia stycznia nadał Cliff Arnall. Obliczył pseudonaukową metodą, że tego dnia mamy najmniej słońca, a najwięcej potrzeba nam witaminy D. Bo to już ten czas, gdy okazuje się, że nie dotrzymujemy noworocznych obietnic, ale za to musimy spłacić pożyczki zaciągnięte na świąteczne prezenty. Ja od siebie dodałabym, że „święta, święta, a teraz długo, długo nic”. Trwamy w zawieszeniu, a do tego za oknem nie ma śniegu, a jakaś buroszarość. Cieszymy się w pracy, że na przekór „blu mondejowi” stoi jeszcze choinka. Nikt nie ma serca jej rozebrać. Takiemu nastrojowi poddaje się również Albert i jego tata. Brak im sił, brak energii. Siedzą przy obsypanym drzewku świątecznym i wspominają. Że były prezenty i zwykłe kredki zamieniały się w magiczne, c

244.STĘCHLIZNA

Obraz
Zastanawiałam się, czy 2 lata i 3 miesiące to wystarczające doświadczenie życiowe na odwiedzenie Akwarium Gdyńskiego . Skusiła mnie rozmowa z dwoma znajomymi mamami, które polecały. I groupon. W sobotnie południe lało z zacięciem – pogoda idealna, żeby zrobić „coś pod dachem”. Zabraliśmy ciocię E. i pojechaliśmy. I gdyby ktoś pyta mnie o te 2 lata i 3 miesiące, to ciężko byłoby mi odpowiedzieć jednoznacznie. Gdyby ktoś przeprowadzał ankietę po naszym wyjściu, ile czasu spędziliśmy w Akwarium, obstawiałabym 45 minut. Okazało się, że zwiedzaliśmy ponad 2 godziny (Majka była już pod koniec tak pełna ryb, że chciała już tylko „dalej”). Dlatego uczucia mam mieszane i wahliwe. Bo w końcu kawał dnia tam spędziliśmy, ale... Po skrzypiących podłogach wyniosłam z tego miejsca niedosyt, momentami jakiś taki żal lekki za moimi pieniędzmi za bilet, a w przedsionku wyjścia wręcz niesmak. Ryby były piękne. Żółw, który tańczył dla Majki zachwycający, rafa koralowa zapierająca dech w p