Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2014

215."MAMA, A ZRÓB, ŻEBY PAN KULECZKA BYŁ DUŻY!"

Obraz

214.KIDS WERE HERE VOL.2

Obraz
Miesiąc temu pisałam o akcji Kids were here. Dziś kolejny raz moje własne kadry...

213.KOMIKS MOKRY OD ŁEZ

Obraz
TOMASZ SAMOJLIK „OSTATNI ŻUBR” KULTURA GNIEWU, WARSZAWA 2014 SERIA KRÓTKIE GATKI (WYDANIE II – PIERWSZE W KOLORZE) ILUSTROWAŁ TOMASZ SAMOJLIK KOLORY JOANNA SZŁAPA Jest taka legenda – gdy jakiś zły człowiek chyłkiem boczkiem pojawia się w Puszczy Białowieskiej z siekierą, albo piłą i ma ochotę ściąć jakieś drzewo, to ukazuje mu się żubr o jednym rogu. Staje w obronie drzewa, a człowiekowi tym jednym rogiem „robi nu, nu, nu”. Ten żubr długo nie miał imienia. Ten żubr uratował puszczę. A było to tak. W roku 1919 spotkały się trzy demoniczne postacie – pewien Kurtz, pewien Woland i pewien Bill Sikes (te nazwiska tak znaczące, że już bardziej chyba być nie mogą). Mają pomysł – jak zwykle to pomysł, który ma przynieść morze - lub górę - pieniędzy. Jakieś piły łańcuchowe wielkich rozmiarów przywożą ze sobą i postanawiają wyciąć Puszczę Białowieską. A potem postawić tam nowoczesne osiedle White Tower. To nic, że dziedzictwo narodowe, to nic, że unikalny ekosystem, to

213.POCZYTAJ MI, BABCIU!

Obraz

212.ZWYCZAJNA NIEDZIELA

Obraz
W poniedziałek byłyśmy u Pana Doktora. Pan Doktor spóźniał się niemiłosiernie, a do tego my przyszłyśmy za wcześnie. Książka – rada jedyna. Siedziałyśmy w pustej niemal poczekalni i czytałyśmy „O psie, który szukał”. Oczywiście lekturze towarzyszyło omawianie ilustracji i sprawdzanie, jaki kolor spodni ma pan na obrazku („fiotetowy”) i ile gołębi siedzi na dachu (choć są dwa, pada odpowiedź trzy, bo Majka przy liczeniu nieodmiennie ignoruje liczbę 1, wespół z liczbą 7, więc skoro liczenie zaczyna się od 2, to wynik musi wyjść zawsze +1). Naprzeciw nas siedzi młoda dziewczyna i przygląda się Majce z rosnącym zdumieniem. W końcu nie wytrzymuje i pyta, ile Majka ma lat. Nie chce uwierzyć, gdy mówię, że pod koniec września skończy 2. „I wie, który to kolor fioletowy?” - zachwyca się. Zaczynamy rozmawiać i nieznajoma stwierdza, że to efekt wychowania, tego, że się na Dziecko zwraca uwagę, pracuje z nim, bawi. Stety/niestety jestem mamą pracującą i to pracującą na etacie, mamą, która wrac

211.ANIELSKIE SKRZYDŁA I KOŁO RATUNKOWE

Obraz
HEINZ JANISCH „PAN JAROMIR I ZAGADKA ANIOŁÓW” (TŁ.JOANNA BORYCKA-ZAKRZEWSKA) WYDAWNICTWO BONA, KRAKÓW 2013 ILUSTROWAŁA UTE KRAUSE Z detektywami (nawet emerytowanymi) jest tak, że każdy z nich musi mieć asystenta. Asystent czasem służy do pisania, bo jak detektyw mówi, to nie może równocześnie pisać; czasem służy do wysłuchiwania teorii, żeby detektyw nie mówił do ściany, a czasem służy do zadań specjalnych. Takim właśnie rodzajem asystenta jest Pan Jaromir. W spełnianiu swojej roli i powierzanych mu zadań, bardzo pomaga fakt, że jest psem – zdaje mi się nawet, że to właśnie z tego powodu dostał tę pracę. Bo gdzie detektyw nie może tam psa pośle. Gdy na przykład trzeba podsłuchać niby niewinne konwersacje na otwarciu wystawy w galerii – łatwiej będzie to zrobić nie zwracającemu na siebie uwagi czworonogowi. Gdy trzeba zostać na noc w posiadłości pewnego miłośnika aniołów – łatwiej to zrobić niskiemu, choć długiemu czworonogowi, niż starszemu, dystyngowanemu mężczyźnie o las

210.SAPO BOBELOJ*

Obraz
Gdy byłam mała wystarczyła słomka. Nawet cieniutka – mgliście kojarzę jasnozielony kolor (grube słomki były rarytasem, czymś, co rzadko się spotykało na sklepowych półkach. A łamane – to już w ogóle…). Żeby się udało tata brał ostry nożyk i rozcinał końcówkę słomki na cztery części – zwykła słomka stawała się uskrzydlona. Potem było tarkowanie mydła – strużyny leciały do kubka i rozpuszczały się powolutku, podsycając nerwowość oczekiwania. Potem słomkę moczyło się w płynie i dmuchało – i były bańki… Nie wiem kto i kiedy wymyślił bańki mydlane. Czy były celem same w sobie, czy może efektem ubocznym jakiegoś poważnego eksperymentu. Wiem, że ich powstawanie i krótki żywot ociera się o magię. Nie znam osoby, która jest odporna na ich urok i czar. Nie znam osoby, która nie wyciąga do nich rąk – zupełnie bezwiednie, instynktownie. Nie znam osoby, która nie wodzi za nimi wzrokiem. Takiej, u której nie wywołują na twarzy uśmiechu. Są uniwersalne – zawsze były i zawsze będą. Może je pusz