567. TYDZIEŃ Z ZAKAMARKAMI: LUSTERECZKO
JAHANNA
THYDEL
„OKROPNY
RYSUNEK!”
(TŁ.
KATARZYNA SKALSKA)
ZAKAMARKI,
POZNAŃ 2018
ILUSTROWAŁA
EMMA ADBÅGE
Słyszę
darcie papieru, pociąganie nosem, okrzyki złości, a potem już
jeden wielki szloch. To wszystko zza drzwi pokoju mojej córki. Pukam
delikatnie. Zaglądam przez szparę. Widzę czerwoną twarz mojego
dziecka, rozlaną na podłodze wodę w kolorze burym, rzucony
niedbale pędzelek i stertę podartych kartek. Staję nad tym
pobojowiskiem i pytam nieśmiało, co się stało. „Nie umiem!” -
wrzeszczy przez łzy i najchętniej pogryzłaby cały świat. Co
prawda nie ma Starszego Brata, ale jest teraz idealnym lustrzanym
odbiciem Inki. Inka też uwielbia rysować, malować, szkicować. Nie
zawsze wie, co ma narysować, ale zawsze by chciała. Szczególnie,
jeśli naprzeciw niej siedzi ten ukochany Starszy Brat, w którego
jest tak bardzo zapatrzona i rysuje – bez żadnego problemu,
pięknie, czysto, bez skreśleń i gumkowania, bez zagiętych rogów.
Och, jak bardzo Inka chciałaby tak, jak on! Ale jej ciągle coś nie
wychodzi! Albo brak jej weny, albo kot wyleje na kartkę wodę po
farbkach, a to niegrzeczne kolano trąca stół i na kartce robi się
wieeeeeelka krecha, której nie da się wymazać, bo jest mazakiem…
„O nieeee!” - słyszę Inkę, która mówi w książce, a jakbym
słyszała Majkę, którą mówi w pokoju obok. Nie mówią, krzyczą!
A do tego ten wredny Starszy Brat nie chce nawet pokazać, co tam tak
pilnie maluje!
Cieniutka
książeczka, ale ważna i pełna emocji. O poczuciu własnej
wartości, wierze w siebie, o tej magii, która dzieje się, gdy jest
się przekonanym o własnej wartości – rośnie się, do samych
chmur się rośnie, można przerosnąć nawet o trzy lata Starszego
Brata. Ale trzeba uwierzyć, że się jest kimś ważnym. Że to, co
się robi z pasją, choć nie zawsze idealnie, ma sens.
I o
tym, że każdy może tworzyć – każdy! Oczywiście każdy na swój
sposób. Prawdziwa sztuka nie powstaje z kopiowania, tylko z uczuć,
które kłębią się w środku nas (jasne, że mogą być też te
negatywne!). Ale trzeba też mieć dużo samoświadomości i, znów,
wiary w siebie, żeby to wiedzieć. Dobrze, jeśli ktoś doceni nawet
okropny rysunek, powie: „widzę, że się napracowałaś!”, żeby
zauważyć i popchnąć do dalszego działania. Bardzo smutne byłoby,
gdyby Inka przestała rysować, choć sprawia jej to frajdę, tylko
dlatego, że ma Starszego Brata! No bo to jest książka o
rodzeństwie też. A właściwie nie tylko o rodzeństwie. O
relacjach z innymi. O tym, że każdy człowiek jest różny i
absolutnie nie można porównywać jednego do drugiego. To podstawowa
lekcja w szkole rodzicielstwa i jedna z najczęściej łamanych zasad
(„Popatrz, a Kasia tak ładnie zjadła obiad!”, „Zobacz, a ten
chłopiec nie krzyczy, tak, jak ty!” „Widzisz, jak ta dziewczynka
rysuje? Wcale nie wyjeżdża za linie!” itd., itp.)
I o
tym wszystkim są też rysunki Emmy Adbåge.
Nie są ładne, ale są ekspresyjne. Jak wiele emocji jest w tej
ilustrowanej Ince! Ta mina zacięta, gdy rysuje, ten proces, gdy
dochodzi do najlepszego pomysłu, zwieszona z krzesła, ta złość,
te czerwone poliki, te brwi ściągnięte, gdy raz za razem jej się
coś nie udaje! Aż słyszę szczęk nożyczek, które ciachają
nieudany rysunek! I ten Starszy Brat, tak skrupulatnie zasłaniający
łokciem swój rysunek, którego nie chce pokazać wcześniej
młodszej siostrze. No mistrzostwo, choć okropnie narysowane!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...