557. WEEKEND Z BASIĄ: DLA TYCH MŁODSZYCH
ZOFIA STANECKA
„BASIA. BAJKI NA
DOBRANOC”
LITERACKI EGMONT,
WARSZAWA 2018
ILUSTROWAŁA
MARIANNA OKLEJAK
W domu Basi jest
pewien berbeć, który za nic na świecie nie chce spać. Gdy ktoś
go odkłada do łóżeczka on zaraz podskakuje, kręci się, wierci,
wydaje wszystkie odgłosy, jakie tylko przyjdą mu do głowy (skąd
ja to znam?!). Nie pomagają przekupstwa, tłumaczenia ani namowy.
Hmmmm… jest już nawet blisko groźby… I tu wkracza Basia, którą
od tego dziamgania już boli głowa i która robi się zła. A jak
Basia robi się zła to… wymyśla niedźwiedzia. Ogromnego i
włochatego. I opowiada o nim ze szczegółami. A gdy kończy, to
Franek już śpi. A więc to jest sposób na Franka i zasypianie –
po prostu opowiedzieć mu bajkę!
Basia jest w tym po
prostu świetna, można by rzec, że najlepsza, ale nie jest
pozostawiona sama sobie (i Frankowi). W tym snuciu historii
wspomagają ją mama, tata, babcia, dziadek i Janek. Każdy na swój
własny, indywidualny i bardzo osobisty sposób.
Opowiadanie historii
to część dziedzictwa człowieka. To coś, co przychodzi mu
naturalnie. Oczywiście, jedni używają tysiąca słów, kwiecistego
języka, metafor, porównań i skompilowanych zdań wielokrotnie
złożonych. Inni słowa wydają oszczędnie, ale w sedno. Jeszcze
inni długo się zastanawiają i piszą sobie w głowie „na brudno”
całą historię, żeby potem móc ją opowiedzieć. Ale gdy już
spróbują… to jak oddychanie! Każdy to potrafi, nie musi się
tego uczyć.
I to jest w
opowiadaniu takie piękne. I to jest najlepsze w tej książce.
Każdy z sześciu
bajarzy mówi inaczej, ma swój własny głos, swój własny styl.
Basia – wiadomo – mówi o żelkach, o kabanosach, o psach,
niedźwiedziach, poduszce, co sprawia, że się psoci. Jej historie
są głośne, pełne okruszków, zawiłe i emocjonujące – zupełnie
takie, jak Basia. Babcia opowiada to, co według niej małe dzieci
chcą usłyszeć – historyjki o zwierzaczkach, przepełnione magią,
czarami. I rymowane. Mama się rozmarza w swoich bajkach. Jej
historie również są zupełnie takie, jak ona – trochę
romantyczne, trochę poetyckie, o niezwykłym rytmie, delikatne,
przesiąknięte dobrocią, spokojem, pozytywną energią,
wyciszające. Prowadzą do zasypiania jak po sznurku. Prowadzą tak,
że nawet się nie spostrzegasz, jak powieki stają się ciężkie.
Kołyszą do snu, powolutku, pomalutku, raz, dwa, trzy, cztery, pięć…
Tata sięga w swoich bajkach po wszystko to, co jest dookoła –
przerabia rzeczywistość na bajkową materię. Bohaterem jego bajek
jest zawsze dzielny rycerz Franek Kolanek, który ma dzielnego
nie-rumaka Kreta i „giermka” krokodyla Lolo (jak to się stało,
że się zaprzyjaźnili? O tym też oczywiście jest bajka!). Rycerz
Franek ma doskonale rozwinięte umiejętności opiekuńczo-lecznicze
(w końcu Tata tego rycerza jest lekarzem) – wie doskonale, co
podać na bolący brzuch i że czasem trzeba jechać na ostry dyżur.
Bo tata-opowiadacz jest przekształcarką rzeczywistości. Janek zaś
w swoich bajkach nie przestaje być Jankiem - admiratorem Antka. Nie
od dziś wiadomo, że to jego włąsny osobisty superbohater, że
podziwia go najbardziej na świecie i że chciałby być taki jak on.
Bez problemu więc wymyśla dla niego różne misje, w których Antek
musi użyć swoich supermocy. A ja najbardziej lubię bajki dziadka.
Dziadek jest troskliwy, czuły, cierpliwy i „dziadkowaty” i
opowiada o sobie. Wyciąga z pamięci historie z czasów, gdy był
mały, dosypuje garść magii (albo wcale nie) i to są takie
historie, do których z chęcią się tulisz, jak do ulubionego
kocyka i miło się zasypia z nimi pod powiekami.
Tutaj chciałabym
złożyć wielkie gratulacje (najchętniej z wielu kwiecistych zdań
wielokrotnie złożonych) na ręce Zofii Staneckiej. Wcieliła się w
sześć tak różnych osób, pozwalając opowiadać każdemu z nich
bajki po swojemu. To wielka, ogromna umiejętność – Stanecka jest
po prostu mistrzynią opowieści!
No i jeszcze
orędowniczką tezy, że opowiadać każdy może. Jakby co, można
pouczyć się od mistrzyni: na oswojenie i ośmielenie zaserwowała
tu 24 instrukcje na dobrą bajkę na dobranoc. Świetnie się
czytające, idealnej długości do zasypiania (albo do ulegania
namowom: „Mamo, jeszcze tylko jedna, proooooszę!”).
Więc jeśli wydaje
ci się, że ty nie umiesz opowiedzieć bajki, wystarczy, że
wyciągniesz rękę i sięgniesz po coś bliskiego twemu sercu – po
wspomnienia, po wiersze, po obraz ostatniego dyżuru na oddziale, na
którym był chłopiec z bolącym zębem, po marzenia o idealnym
świecie, po swojego najlepszego kumpla albo po… żelki. Wszystkie
chwyty dozwolone! Ważne, żeby opowieść snuła się z serca, a
wtedy na pewno będzie cudowną historią na dobranoc. Do dzieła –
Franek już czeka w swoim łóżeczku...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...