93. REMOTE CONTROL
WIKTOR WOROSZYLSKI
„GABRYŚ, NIE
KAPRYŚ!”
DWIE SIOSTRY, WARSZAWA
2013
ILUSTROWAŁ HENRYK
TOMASZEWSKI
[Dwie Siostry- dwa razy
więcej radości!]
Tata Majki wykonał
pewien eksperyment. Majka uwielbia piloty – nieustannie tropi je w
pokoju i przyciska guziczki, a czasem oblizuje i gryzie. Od Dziadka
dostała jakiegoś starego pilota, który miał być jej osobistym
pilotem, włączającym jej osobiste urządzenia elektroniczne, które
nie istnieją poza światem Majkowej wyobraźni. Ale Majka zwieść
się nie dała, szary pilot bez baterii w ogóle jej nie interesuje i
czujnie wypatruje niebacznie pozostawionego na brzegu stołu tego
właściwego o właściwym ciężarze i właściwych mocach
sprawczych. Eksperyment zaś polegał na tym, że Tata Majki,
zalotnie ustawiając szarego Majczynego pilota na brzegu stołu,
mówił „Majka nie wolno, Majka nie ruszaj...” I okazało się,
że te magiczne słowa jakoś uwznioślają i dodają niedziałającemu
pilotowi wartości.
Błysk w oku, figlarny
figlik...
A piszę o tym dlatego,
że o tym właśnie jest dla mnie „Gabryś, nie kapryś!” - o
tym, jak dzieci psocą, figlują, wyszukują zakazane tereny po to,
by ktoś się nimi zainteresował, by ktoś zwrócił na nie uwagę,
oderwał się od swoich spraw, żeby postawić Dziecko w centrum
uwagi, żeby włożył na jego głowę niewidzialną koronę –
uczynił go królem.
Gabryś to takie
właśnie dziecko – gdy jest zima, to on chce zielone, a latem woli
białe, gdy jest pies, to on woli kota, a gdy ktoś kota podsuwa, to
pewnie słoń najlepszy. Gdy wycieczka – zawsze strona świata, w
którą się nie jedzie najciekawsza. Książeczka – no to on woli
auto...
Wszędzie słychać
głosy – a może to, a może tamto? Mama, babcia, tata, pewnie i
ciocie sporadycznie odwiedzające Gabrysia. I to nadskakiwanie... I
to „może zjadłbyś, może byś umył lewą nogę...”.
A Gabryś, że nie i
nie i nie!
I wszystkim się
wydaje, że Gabryś kaprysi, że nieznośny jest, że w ogóle nic mu
się nie podoba, że zawsze stoi do góry nogami, na opak i ością w
gardle. A Gabryś, z rozbrajającą wręcz szczerością mówi:
"Bardzo lubię jak tyle osób błaga mnie na dwanaście głosów!" |
I dodaje, że lubi być
proszony, głaskany, przytulany, wychuchany, wychwalany, obskakiwany,
obłaskawiany... I to przez wszystkich, przez każdego, zawsze!
Gabryś prezentuje w
moim mniemaniu istotę dziecięcości, to „powtarzajcie jak długo
tchu wam starczy”. I to przychodzenie do dziecięcego pokoju milion
razy, żeby umył w końcu zęby przed snem. Albo chociaż jeden
ząb. No najmniejszy... A on akurat gra na akordeonie. Albo, żeby
zjadł stygnący obiad. A on akurat czyta. Jest dzieckiem, ma prawo
do huśtania się na rękach rodziców, dziadków, cioć. Ma prawo do
przeciągania struny i do badania granic wytrzymałości dorosłych.
Ma prawo i wychowawców w tym głowa, jak podjąć skuteczne
negocjacje.
Obok Gabrysia słownego
jest jeszcze Gabryś rysunkowy. I tu mój zachwyt nie mniejszy –
cóż można genialnego uczynić z tekstem, jak go przerobić,
zamienić, zaczarować! Nie bez znaczenia jest fakt, że HenrykTomaszewski jest plakacistą. Plakat to takie medium, które ma
trafić między oczy i od razu zabić, na miejscu. Ma wejść do
głowy i nie wyjść, dopóki nie wykona się polecenia na plakacie
przedstawionego. Ma działać na podświadomość, łechtać nas
odśrodkowo. Nie dawać zapomnieć. I takie właśnie są ilustracje
do „Gabrysia...” - oszczędne, ale mocne, pełne wyrazu. Każda
strona mogłaby wisieć w innej części miasta, każda mówić sama
sobą, każda być zamkniętą całością. Ja najbardziej lubię tę
z balonem do góry nogami – to dla mnie kwintesencja tego wiersza,
sedno, cel-pal! - i trafiony!
W
Czytankach-przytulankach przeczytałam o gorzkim rozczarowaniu
komunizmem, jakie Woroszylski przeżył po 56 roku. Naczynie gliniane
rozpatruje „Gabrysia...” w tym kontekście i węszy drugie dno.
A ja się w głowę
skrobię i patrzę znów na Majkę podstępnie zbliżającą się do
pilota od telewizora. I zaglądam w jej oczy, na dnie których czytam
„Powtarzajcie chórem wciąż od początku, a wszystko będzie w
porządku”. I dokładnie wiem, że „Gabryś, nie kapryś!” jest
właśnie o tym. O telewizyjnym pilocie.
[My dwie i one dwie –
Dwóm Siostrom kłaniamy się w pas w podziękowaniu za egzemplarz]
zawrotne masz tempo pisania recenzji :) wpadnę przeczytać przy kawie :) na razie muszę wyprawić K. do szkoły :(
OdpowiedzUsuńO, my też wczoraj "przerabialiśmy" Gabrysia!
UsuńKomentarz oczywiście przez przypadek wpisał mi się jako odpowiedź Małgosi.
UsuńA codziennie w nocy, gdy Majka już śpi, siadam tu na chwilę i dumam nad tym, co czytałyśmy ostatnio...
UsuńAch, bo ten Gabryś to jest.... ;-)
Usuń