89. ZAPATRZENIE
HANA DOSKOČILOVÁ
„KRECIK I TELEWIZJA”(TŁ. NADRZEJ CZCIBOR-PIOTROWSKI)
GRAFAG, WARSZAWA 2004
ILUSTROWAŁ ZDENĚK MILER
Dwa dni temu wyszłam na godzinę
załatwiać jakieś ważne sprawy. W domu została Majka z Tatą.
Spali smacznie przytuleni do siebie.
A gdy wróciłam, zastałam nowy
telewizor.
Od razu przypomniała mi się
książeczka, którą przed tygodniem lub dwoma, kupiłyśmy za
śmieszne pieniądze w komisie dziecięcym. Krecika kocham miłością
wielką. Przede wszystkim za „Ahoj!”. I za to, że jest
narysowany taką kreską, żeby Dzieci rozumiały od razu – z
wielkimi, budzącymi zaufanie oczami, w wyraźnych wesołych
kolorach, które nie wywołują oczopląsu.
A właśnie o oczopląsie po części
jest ten Krecik.
O tym, jak ślimak przyniósł do lasu
telewizor w swoim domku na plecach. Rozsiadł się wygodnie. I po
kolei rozsiadali się wszyscy lasu mieszkańcy i nie-mieszkańcy.
Ślimak stwierdził, że nawet gdyby usiadło przed ekranem 99 osób,
to i tak dla każdego starczyłoby telewizji. Myślę, że w tym
należy upatrywać fenomenu TV – w do-każdego-trafialności. No bo
siedzą i Krecik, i Myszka, i Jeżyk, potem nawet Słońce i
Księżyc... Zapatrzyli się w obrazy migające, zasłuchali się w
gadanie ekranowych głów. Cały dzień siedzieli, Słonko z
niechęcią zaszło, a Księżyc to prawie spóźnił się na drugą
stronę Ziemi i musiał wzywać taksówkę.
Na szczęście dla lasu, po
całodziennym telewizyjnym maratonie, Krecik rozprostował nogi i
poszedł spać. A rano grał w piłkę, potem pływał, potem zbierał
grzyby, potem rysował. A reszta siedziała przed ekranem i mówili,
że w telewizorze też są przecież grzyby. I że „właśnie teraz
jest najlepsze!”.
Krecik do snu się ułożył zimowego,
a gdy się obudził nie zastał nikogo na polanie – wszyscy porośli
trawą, gałęziami, chaszczami... Zgnuśnieli, rozleniwili się,
przestali myśleć, bo coś za nich myślało, w odbiorniki się
zamienili, poczucie rzeczywistości stracili...
I jeden Krecik, który miał wolę
najsilniejszą ze wszystkich, musi teraz jakoś uratować swój
świat, przywrócić czasy sprzed wielkiego Telewizora...
Bardzo, bardzo, bardzo mocno
moralizatorski tomik Krecika, ale mimo że grzmi nad głowami, to
jakoś tak po cichu, jakby szeptał. Mądrze mówi i mówi w sposób
mądry. To przypowieść z morałem o tym, jaki magnes ma w sobie
ekran telewizora – magnes magiczny, bo przyciąga każdego, magnes
w kształcie ucha, bo słuchamy, magnes w kształcie oka, bo patrzymy
i magnes w kształcie siedzącego człowieka, bo nasza sylwetka, gdy
tylko telewizor włączony, zwrócona w stronę ekranu całym ciała
językiem. Można być przeciwnikiem telewizji. Można być rycerzem,
który wyrusza na wojnę telewizyjną. Można nie mieć odbiornika w
mieszkaniu, Ale gdy pójdzie się do pubu i na ścianie w migoczącym
okienku lecą teledyski, to nie da się nie patrzeć.
Podsumuję więc stwierdzeniem mojego
Męża, że ich telewizor wygląda właściwie jak mikrofalówka i że
mogę w niej równie dobrze coś ugotować. No to ugotujemy zupę i
przeczytamy bajkę. Może być nawet bajka o telewizorze.
świetny ten wasz telewizor! Nie wiem czy jesteście fanami świnki Peppy, ale mi się ten wasz telewizor od razu skojarzył z odcinkiem, w którym w domu Peppy jest awaria prądu i rodzina robi sobie taki telewizor ' na żywo':)
OdpowiedzUsuńPeppy jeszcze nigdy nie oglądaliśmy :-) Ale TV na żywo na pewno zdrowsze dla psychiki Małego Człowieka :-)
Usuńjak kreatywnie! świetny ten telewizor! :) ja też uwielbiam Krecika, za "ahoj" i za kreskę i kolory właśnie :)) mamy puzzle, pieczątki, a książki wypożyczamy z biblioteki :)
OdpowiedzUsuńPieczątki!!!! Aaaaaa!!!! Muszę mieć!
Usuń