137.AWARIA KSIĘŻYCA
SHIRA GEFEN, ETGAR
KERET
„NOC BEZ KSIĘŻYCA”
(TŁ. AGNIESZKA
MACIEJOWSKA)
GRUPA WYDAWNICZA
FOKSAL, WARSZAWA 2013
ILUSTROWAŁ DAVID
POLONKSY
ZRYMOWAŁ MICHAŁ
RUSINEK
Nad łóżeczkiem mojej
córki wisi mała lampka w kształcie gwiazdki. Świeci się bardzo
rzadko, mimo że rzuca piękne cienie na ścianę. To lampa awaryjna,
lampka na taki czas, gdyby nagle pojawiły się skądś duchy i nie
dawały Majce spać. Albo gdyby coś, nie zapraszane zupełnie,
zamieszkało nagle w szafie. Albo gdyby księżyc zgasł. Gdyby miał
awarię albo po prostu zaspał i nie wstał na czas do pracy.
A w pokoju Zohar, tuż
po tym, gdy tata zamyka czytaną przed chwilą książkę, księżyc
właśnie przestał świecić. Tata obiecywał pełnię, a tymczasem
jest mrok. Dziewczynka nie może spać – „jest za ciemno”,
myśli, „i za smutno”... Gdy ani jeden księżycowy promień nie
kładzie się na poduszce, nie mości się we włosach, nie siedzi na
oknie, Zohar nie można spać. Odrzuca więc kołdrę i podejmuje
decyzję – trzeba znaleźć księżyc. Nie tylko ona go potrzebuje
– są jeszcze nocne marki, które bez księżyca nie trafią do
domu i wilki i kojoty, które nie mają do kogo wyć... Czy ktoś
zamknął księżyc w studni? Przez przypadek, czy specjalnie?
Zohar, której imię
można przetłumaczyć jako światło, staje się nagle
pół-Prometeuszem i idzie w noc szukać światła księżyca, żeby
móc zasnąć do jego wtóru. I wie, że musi go znaleźć sama –
policjant nie pomaga, bo z rysopisu nie wyciąga oblicza
księżycowego...
Piękna, nastrojowa
książka – trochę o tym, że w dzieciach drzemie wielka siła i
determinacja – żeby obronić swoje rytuały, żeby obronić
porządek świata, żeby wyrwać swój sen spokojny z rąk niepokoju,
potrafią nagle stać się dużo większe, mocniejsze. Trochę też o
tym, że zastały porządek rzeczy, musi czasem rozruszać kości, że
nawet księżyc ma prawo do wolnego dnia.
A trochę po prostu
jest bajką na dobranoc, w której mała dziewczynka szuka księżyca,
a na końcu zasypia.
A tekst biegnie za
Zohar między spektakularnymi ilustracjami Davida Polonsky'ego –
piszę spektakularne, bo takiej nocnej nocy dawno już nie widziałam,
bo mimika Zohar to mimika prawdziwego dziecka – zdradza każdą jej
myśl, bo srebro, którego użył do malowania srebrzy się na
kartach księżycowo, bo kota uczynił księżycem, żarty sobie
strojąc i oko puszczając. Jestem zauroczona, że tak w księżyc
patrzeć mogę bez szkody dla oczu!
A może ta książka
powstała ze strachu Lwa, syna autorów, przed ciemną nocą – mama
i tata wzięli ten strach, troszkę ugnietli, troszkę podcięli,
ośpiewali kołysankami, podkolorowali światłem i sprawili, że
powstało z niego coś dobrego i pięknego? I dlatego ta książka
jest tak bliska dziecku, jego patrzeniu na świat, dlatego pisana z
perspektywy metra nad ziemią, dlatego pełna zagadek i zaułków i
dlatego można jej użyć jako talizmanu przed brakiem księżycowego
światła?
I jako leku na dobre
zasypianie...
[Dziękujemy Grupie Wydawniczej Foksal za egzemplarz, co rozświetlił nam mrok
zapadającej nocy]
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...