136. CO PAN NA TO, PANIE LINNEUSZ?
EDWARD LEAR
„TAKIE COŚ”
(TŁ. ANDRZEJ NOWICKI)
FESTINA LENTE, WARSZAWA
2013
ILUSTROWAŁA JOANNA
RICHTER – MAGNUSZEWSKA
Zawsze chcemy wiedzieć.
Gdy ktoś przedstawia
nam nową koleżankę wypytujemy – gdzie pracujesz? Ile masz lat?
Gdzie mieszkasz? Jaki kolor lubisz najbardziej na całym świecie?
Szufladkujemy.
Kategoryzujemy. Układamy na odpowiednie półeczki. Żeby nie
zawadzało pod nogami, żeby się nie przewrócić, żeby łatwiej po
świecie chodzić.
Lubimy te wszelkie
rzędy, gatunki, klasy, gromady czy rzędy. Po cichu dzięki składamy
Linneuszowi, że tak uporządkował, powrzucał do worków – tu te
z kręgami, a tam z uszami, a tu te, co mają łaty. I te jedzą te
inne, a te i tamte się lubią.
Zawsze musimy wiedzieć.
Żeby się nastawić,
żeby coś z tym fantem zrobić.
A tu nagle „takie
coś”...
Zjawiło się w kraju
Dżolibolibo i właściwie nie wiadomo, czy ma ze ssakami przestawać,
czy z ptakami. Oglądają go/ją na wszystkie strony, wypytują,
delegacje wysyłają z tych najmądrzejszych, żeby jakoś go/ją
podejść, żeby się wygadała/ła, czy zły czy dobra jest?.
Ale ono, to coś,
trzyma się jednej wersji, że jest po prostu „takie coś” - i
nic więcej nie chce powiedzieć. Ni pary z ust! Ani mru mru.
I trzeba to takie coś
po prostu zaakceptować. Przyjąć. Poznać w trakcie, w praniu, w
obcowaniu. Nie przyczepiać żadnej łatki, bo się nie da, skoro nie
wiadomo czy owad, czy ryba...
Piękna ta książka,
która się kończy wspólną zabawą stworzeń wszelkich – wszyscy
tańczą, każdy po swojemu, ale wszyscy razem. Wszyscy po prostu się
cieszą, że mają nowego towarzysza, który umie gadać z każdym i
nie omija nikogo – na moment chociaż podniesione szlabany –
przejście od gatunku do gatunku i nikt nikogo nie będzie podgryzał
w ogon. Bo jest na świecie „takie coś”, takie sobie, co nie
musi być kategoryzowane.
Piękna ta książka
ilustracjami, obrazami, nastrojowymi, uroczymi, czarownymi. Bardzo
osobistymi.
I piękna ta książka,
bo po raz kolejny dzięki niej trafiłam na Festina Lente, o której
to fundacji zawsze warto powiedzieć.
Chcą zatrzymywać
ludzi w biegu i powiedzieć im, że nowe media, owszem, ale pomalutku, po troszeczku i w dobrej wierze. I tych nowych mediów
używają też by dobro czynić – propagują czytelnictwo na
wszelkie możliwe sposoby, chociażby prowadząc
dwa portale, dotyczące książek – iczytam (dziecięcy)
oraz Chmurę
czytania (dla
dorosłych). I dzielą się tam audiobookami – zupełnie za darmo
(„Takie coś” też można sobie posłuchać). Ale także
wspierają Instytut Matki i Dziecka albo fundację „Dr Clown”. A
na święta proponują firmom akcję „Książka za uśmiech”.
To taka fundacja z
serii „Takie coś” - nie trzeba pytać co? skąd? dlaczego? ssak
czy ptak? Trzeba po prostu dziękować, że odwiedziła. Że jest.
Popieram. Podziwiam.
dobrze wiedzieć :) ciekawe rzeczy robią! :) pozdrowienia! Co tam u Was słychać w grudniowy czas? Zdrowi? Zapraszam na konkurs do nas :)
OdpowiedzUsuńOj, ciekawe! I cudnie, że tak chcą się dzielić, zupełnie bezinteresownie!
UsuńTeraz na przykład "Opowieść wigilijną" ustami Zelnika czytaną podarowali światu :-)
A u nas - Majka smarka trochę, ale i tak nie jest źle jak na te porę roku :-)
A w konkursie nie weźmiemy udziału, bo od dwóch dni szukamy pingwinów w swoim egzemplarzu, tylko moje zapalenie ucha nie pozwala mi pisać tyle, ile bym chciała :-( dlatego pingwiny jeszcze na blogu nie były.
Pozdrawiamy!
:( oj, to kurujcie się!! U nas Krzyś zdrowy, ale ma kaszel astamtyczny i już wysiadam... nerwy w strzępach... oby do Świąt! Wszystkiego dobrego!
Usuń