459.PO ŚLADACH

Kim był Janusz Christa? To jeden z największych, najbardziej znanych polskich twórców komiksów. To spod Jego ręki, ręki Mistrza, wyszedł Kajko a razem z nim Kokosz. Wydał około 40 tomów komiksowych, które rozeszły się w łącznym nakładzie ponad 10000000 egzemplarzy. Dziesięciu milionów, że dodam słownie, coby nikt nie pomyślał, że się pomyliłam w stawianiu zer. Wydawnictwo Egmont już trzeci raz organizowało konkurs imienia Janusza Christy na komiks dla dzieci. Jury w składzie: Grzegorz Kasdepke, Tomasz Kołodziejczak, Tomasz Leśniak, Wojciech Wawszczyk i Agnieszka Wielądek w zeszłym roku po obradach wybrało komiksy, które ich zdaniem, zasługiwały na nagrodę. A teraz scenariusze ukazują się drukiem. I dobrze, bo są naprawdę świetne!

SCENARIUSZ I RYSUNKI MARTA FALKOWSKA
„OTO TOSIA. W POSZUKIWANIU PIETROSTWORA”
EGMONT, WARSZAWA 2017

Zaczynam od miejsca trzeciego, bo tak się zwykle robi, gdy ogłasza się zwycięzców. Ale zaczynam od Tosi także dlatego, że to mój numer jeden obok numeru jeden, który wybrało Szanowne Jury. Tosia to sprytna, rezolutna dziewczynka, pełna wyobraźni, ciekawska, inteligentna i uzdolniona manualnie. Z jej pokoju nieustannie dochodzą stuki, puki i łomoty, bo nieustannie coś konstruuje. Tym razem jest to „sięgaczołapolot”. Poza tym Tosia nie ma zęba na przedzie i widzi niewidzialne… Ma specjalny Tosiowy Atlas, gdzie obok żołędzi i dębu jest na przykład plemię Snotów. Tosia nie rusza się z domu bez kompasu, mapy (sama ją narysowała), okularów przeciwsłonecznych, aparatu, plecaka, swojego atlasu, kurtki przeciwdeszczowej i… kota Precla. A kot – również nie jest zwyczajny. Odnoszę wrażenie, że od kotów zwyczajnych odróżnia go przede wszystkim to, że mówi ludzkim głosem (i jest całkiem wygadany) oraz chyba ta lekka, niby niezauważalna, tchórzliwość. Bo sarkastyczne poczucie humoru ma zupełnie takie samo, jak wszystkie inne koty. Ta parka zdecydowanie przypadła mi do gustu. Na myśl przywiodła mi moją ulubioną komiksową bohaterkę – Hildę. I choć Tosia ma włosy rude, nie niebieskie, to z równą łatwością przyjmuje niemożliwe. A jej serce bije w rytmie szumu drzew, dziewczynka umie nazwać drzewa i krzewy dookoła siebie i czas spędza najchętniej tam, gdzie jest świeże powietrze. Na przykład tam, gdzie prowadzi ją trop natki pietruszki… Czy Pietrostwór okaże się przyjazny, czy może będzie miał ochotę zjeść Tosię i zagryźć Preclem? Emocje, emocje, emocje! I szczypta humoru na dodatek. Czekam już na następny tom, bo Tosia na ostatniej stronie została z młotkiem w dłoni, a po lesie niesie się „stuk! stuk! stuk!”… I z chęcią już bym się dowiedziała, co Tosia skonstruowała i gdzie ją zaniesie jej nowy wynalazek! Brawo Marto Falkowska!






SCENARIUSZ I RYSUNKI KAJETAN WYKURZ
„MAJA I MINIZAURY. ODNALEZIONY ŚWIAT”
EGMONT, WARSZAWA 2017
KOLORY ROBERT SIENICKI

Miejsce drugie przypadło w pewnym sensie pewniakowi czyli Mai. Znów dziewczynka. Ma jedenaście lat i kolekcję zabawkowych dinozaurów na półce. Ma też plakat z dinozaurami powieszony na ścianie. Ma psa – małego, wyglądającego na wrednego, mopsa Hektora i tatę, który nieustanie pracuje. Nie ma czasu dla swojej córki. Nie ma czasu bawić się z nią, choćby udawać zainteresowanie jej sprawami, nie ma czasu jej wysłuchać, nawet wtedy, gdy ta chce mu powiedzieć, że tego dnia w ich ogrodzie… pojawiły się dinozaury (to jest właśnie ten pewniak!). W wersji mini, co prawda, ale to najprawdziwsze dinozaury! Za pomocą nowoczesnych urządzeń tłumaczą swoją mowę na ludzki i okazuje się, że przyleciały na ziemię z pewną bardzo ważną misją. A trafiły w trawę za domem Mai. I na herbatkę do jej domu dla lalek. Gdyby tata Mai nawet jej wysłuchał, to pewnie nie uwierzyłby w to, co słyszy… Lekki, zabawny komiks o inteligentnej dziewczynce w wielkich okularach. Gratuluję Kajetanie Wykurzu.







SCENARIUSZ AGNIESZKA SURMA I PRZEMYSŁAW SURMA
RYSUNKI AGNIESZKA SURMA
„PIKAPIDULA. WSZYSCY NA POKŁAD”
EGMONT, WARSZAWA 2017

Pikapidula? A cóż to/ któż to jest? Trzeba by zapytać córki autorki, Malwiny, która ten tytuł wymyśliła. Ale sądzę, że to coś naprawdę fantastycznego! Bo cały komiks taki jest! Doskonały. Numer jeden. Mój też! Uśmiałam się przy nim i odnalazłam lustrzane odbicie swojej rodzinki. To mini-historyjki z życia mamy, taty, psa, świnki morskiej i… pani kapitana Pikapiduli! Bo Surmowie łamią stereotypy – piratem zostaje dziewczynka! Mała, radosna, roześmiana, z tysiącem pomysłów na minutę, wszędobylska i chochlikowata. I nigdy się nie nudzi! Dlaczego? Bo ma wyobraźnię! Po co przeżywać życie nudno i zwyczajnie, gdy można zostać piratem, całej swoje rodzinie przydzielić pirackie obowiązki (mama zostaje kukiem, a tata bosmanem) i cieszyć się ze wszystkiego, co się wydarza?! Gdy mama odkurza i trzeba siedzieć w jednym miejscu, to można sobie przecież wyobrazić, że się jest na bezludnej wyspie. A podczas kąpieli, że pływa się z syreną. A zimą kartki świąteczne zamiast zanosić na pocztę, można wrzucić w butelkach do morza! A zamiast bałwana – ulepić ośmiornicę! O ileż ciekawsze i zabawniejsze staje się życie, gdy ster przejmuje kapitan Pikapidula!* Surmowie – świetna robota!






Tym razem w konkursie Christy rządzą niepodzielnie dziewczynki! Te fajne, mądre, z poczuciem humoru, chcące zdobywać świat. Te z ogromną, niezmierzoną wyobraźnią! Te, w których wyobraźnia się nie pomieściła i zalała świat dookoła. Te, które są tak sympatyczne, radosne i ciekawskie, że z miejsca je polubiłam. I nawet trochę im uwierzyłam. W te wszystkie stwory, potwory, syrenki w wannie i dinozaury pijące herbatkę z serwisu dla lalek...

SCENARIUSZ I RYSUNKI MIECZYSŁAW FIJAŁ
„OSKAR I FABRYCY. STRAZNE SMOCZYSKO”
EGMONT, WARSZAWA 2017

I last, but not least – Fabrycy i Oskar. Specjalne wyróżnienie w konkursie „za komiks w duchu Janusza Christy”. Oj tak! Fijał jest wielkim fanem twórczości Mistrza i to widać, to czuć. Podobna kreska, podobna estetyka i tematyka, której Christa by się nie powstydził. Poznajemy dwóch chłopców – Fabrycego i Oskara, dwóch przyjaciół, dwóch kolegów z klasy. Poznajemy ich w sytuacji dość niecodziennej. Właśnie przyjechali ze szkolną wycieczką do kilkuset letniego zamku. Po muzeum ma ich oprowadzać kustosz i to nie będzie łatwe zadanie, bo „te dzisiejsze dzieciaki. Teraz trudno je czymś zainteresować”. Fabrycy wciąż gra na komórce w jakąś grę, po dziedzińcu niosą się szepty i krzyki, a wszyscy są znudzeni… A że Fabrycy i Oskar znani są ze swoich żartów i kawałów, z tego, że idą raczej pod prąd, niż grzecznie tam, gdzie wytyczona ścieżka i gdzie prowadzi ich kustosz, to nie trzeba długo czekać na to, żeby przygoda się otrząsnęła z marazmu i stanęła na ich drodze. Oto jest! Z pięknego zabytkowego lustra wyskakuje nagle dziwny, zakapturzony człowiek w powłóczystej szacie i zabiera chłopców ze sobą. Nie, Fabrycy i Oskar wcale się nie boją. Myślą, że to przygotowane specjalnie dla ich klasy przedstawienie aktorów z kółka teatralnego. Ale już wkrótce okaże się, że tym mężczyzną w powłóczystej szacie był czarodziej sprzed trzystu lat i wziął ich ze sobą na drugą stronę magicznego lustra nie bez przyczyny… w królestwie grasuje smok. Smoka, według przepowiedni, może zgładzić tylko ten, który się jeszcze nie narodził. Trzeba więc było sięgnąć do przyszłości. Padło na dostojnego rycerza Fabrycego i jego giermka Oskara. Nie wszystko jednak jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Wszak Fabrycy nie jest rycerzem… I ani trochę nie wie, jak zgładzić smoka. Nie chce nawet ręki królewny, gdyby miała być nagrodą. Bardzo szybko okazuje się, że jedyne, czego pragnie, to wrócić do domu!
Wciągnęła mnie ta historia i bardzo chciałam się dowiedzieć, jak chłopaki wybrną z sytuacji. Wybrnęli świetnie! Po christowemu! Pomiędzy jest dużo pościgów, zakuwania w dyby, uczt królewskich, rozbójników podstępnych, gęstwy lasu i… ani kreseczki zasięgu na komórce! A mimo to chłopaki na pewno nie będą się nudzić. Co więcej, jest szansa, że ta przygoda odmieni ich na tyle, że już nigdy nie będą musieli sięgać do gier elektronicznych, żeby podnieść sobie nieco poziom adrenaliny… Kłaniam się panie Mieczysławie Fijał!




*Jednak coś mi mówi, że w następnym tomie kapitan będzie już kimś zupełnie, zupełnie innym...

Komentarze