453. DZIEWCZYŃSKI TYDZIEŃ: OD NAJMŁODSZYCH LAT
PATRICK MCDONNELL
„JA… JANE”
(TŁ. MAGDALENA
KOZIEJ)
G+JRBA, WARSZAWA
2011
ILUSTROWAŁ AUTOR
Pewnego dnia
wylewałam smutki, żale i kompleksy w ucho mojej Przyjaciółki O. I
O. powiedziała: „Nie możesz tak mówić, masz Córkę! Musisz o
tym pamiętać! Musisz pamiętać, żeby wzmacniać w niej poczucie
własnej, dziewczęcej wartości”. To było jak ten grom, co leci z
jasnego nieba. Niespodziewane. Bo do tej pory o tym nie pomyślałam.
Że moja Córka będzie taką kobietą, na jaką ją wychowam, a
część tego wychowania, to będzie lustrzane odbicie. Że skopiuje
moje gesty, moje podejście do kobiecości. Że jeśli ja się
zgarbię, żeby zakryć piersi, to ona uzna to za coś normalnego i
jej sylwetka też powoli będzie się schylać. Że jeżeli ja uznam
- „nie mogę, bo jestem kobietą”, to ona natychmiast uzna
kobiecość za chorobę, za wadę, za kompleks, za przeszkodę w
dotarciu do celu.
A przecież
kobiecość to coś, co trzeba pielęgnować, to siła, to moc! I
trzeba o tym dziewczynkom mówić od samego ich początku, śpiewać
po przebudzeniu i do snu, zapewniać w każdej minucie, przekonywać
nawet wtedy, gdy ktoś je nazwie „tylko dziewczynami”. Jak?
Najlepiej na przykładzie.
A jeśli przykład –
sięgać po najważniejsze osobistości.
Jane Goodall nadaje
się do tego idealnie…
Zaczyna się od
małego pluszowego szympansa, który nazywa się Jubileusz. To
prezent dla Jane. Natychmiast stają się nierozłączni. A że Jane
najbardziej lubiła bawić się na dworze, to zazwyczaj tam spędzali
czas. Wąchając kwiaty, wspinając się na drzewa, przytulając się
do ich kory, biegając, obserwują przyrodę wokół, podpatrując
cuda natury. Jane chciała być coraz mądrzejsza i mądrzejsza, więc
czytała dużo książek, zapamiętywała mądre rzeczy, szukała,
wyjaśniała, dociekała. Marzyła o tym, że kiedyś zamieszka w
Afryce. I że będzie pomagać zwierzętom. I że zobaczy na własne
oczy szympansa. I wszystko to się spełniło. Choć była
dziewczynką! Pomimo że była dziewczynką! Dlatego, że była
dziewczynką! Miała w sobie ogromną wrażliwość, współczucie,
miłość do natury. To jest siła, którą dziewczynki i kobiety
noszą w sobie, myśląc, że to źle. A to broń, a to coś
pięknego. Dzięki miłości, Jane była zdeterminowana. I odważyła
się sięgać po marzenia.
To piękna książka. Zawiera minimum słów (dlatego jest tak doskonała na pierwsze dziewczyńskie motywacyjne czytanie) i maksimum treści. Jane z tej książeczki i Jane żywa, prawdziwa, realna, jest doskonałym przykładem dla małych dziewczynek. Bo wszystkie małe dziewczynki kochają zwierzątka. Prawie każda ma wyliniałego pluszowego zwierzaka, z którym się nie rozstaje. Dokładnie wiedzą, co czuje mała Jane, która trzyma swoją maskotkę za rękę i wspina się z nią na drzewo. Wiedzą, że ta maskotka myśli i czuje, bo ich własne myśli i czucie działają za dwoje. I są tak samo zadziwione światem, jak Jane. Zupełnie tak samo lubią obserwować sieć pająka albo wiewiórki w parku. Tak samo chętnie biegają i leża na trawie. I tak samo, jak ona marzą, że świat będzie należał do nich! Doktor Jane Goodall jest idealna, żeby potwierdzić – tak, możesz sięgnąć po co tylko chcesz, jeśli chcesz tego wystarczająco mocno!
Pochodzę z typowo babskiej rodziny. Nigdy nie miałam kompleksów z powodu tego, że jestem dziewczyną. Tak samo wychowuję moje córki. Chcę, żeby ich życiowe osiągnięcia były budowane na ich mądrości, pracowitości i wytrwałości, ich talentach i marzeniach. W tym kontekście bycie kobietą czy mężczyzną, chłopcem czy dziewczynką nie ma znaczenia. Idę tym tropem, w poczuciu, że one to wiedzą, mają to w sobie głęboko, od zawsze. :)
OdpowiedzUsuńA "Ja... Jane" to piękna książka, o wiele bardziej udana niż "Tek". Ujmuje zwłaszcza jej niewielki format.