456.DZIEWCZYŃSKI TYDZIEŃ: KULT-OWE
JUSTYNA STYSZYŃSKA
„MARIA
SKŁODOWSKA-CURIE”
KSIĄŻKA
AKTYWIZACYJNA Z SERII IDOL
WIDNOKRĄG,
PIASECZNO 2016
ILUSTROWAŁA AUTORKA
JUSTYNA STYSZYŃSKA
„FRIDA KAHLO”
KSIĄŻKA
AKTYWIZACYJNA Z SERII IDOL
WIDNOKRĄG,
PIASECZNO 2017
ILUSTROWAŁA AUTORKA
Gdy byłam
nastolatką miałam wielu idoli. Przede wszystkim muzycznych.
Oddawałam hołd, trzymałam bilety z koncertów, sprezentowane
kostki do gry na gitarze i zwykłe, tanie niebieskie długopisy, a
także części garderoby (jeśli akurat udało mi się złapać na
koncercie jakiś ciuch, lecący ze sceny). Potem mi przeszło. Już
trzeba było zapracować na moje fanobycie czymś więcej niż górnym
C. Dziś liczba moich idoli zmalała – Szymborska na przykład,
Tokarczuk, wciąż kilku muzyków. Ale jedna malarka pozostaje wciąż
na piedestale. Od kiedy niemal 15 lat temu obejrzałam o niej film (z
doskonałą rolą Salmy Hayek), a potem wpadłam w wir poszukiwań
informacji, czytania biografii i poznawania jej twórczości, nie
przestaję jej podziwiać. To było jak objawienie! Jej obrazy to
dzieła sztuki, zupełnie niesamowite i niepowtarzalne. Jest chyba
najbardziej znaną malarką na świecie. Frida Kahlo. To dobrze mieć
taką idolkę! Nie tylko dlatego, że była utalentowana, że gdy
oglądam jej obrazy, to we wnętrzu wybucha mi granat, że była
wrażliwa ponad przeciętność. Przede wszystkim dlatego, że to
niezwykle silna kobieta i można ją sobie stawiać za wzór, zawsze
wtedy, gdy się myśli „nie dam rady!”. Wtedy, gdy budzik dzwoni,
a ty masz powieki ciężkie, jak z ołowiu, wtedy, gdy kipi mleko,
wtedy, gdy krzyczysz na Córkę, choć nie chcesz, a nawet wtedy, gdy
po operacji kolana nie jesteś w stanie ruszać nogą, choć powinnaś
(sprawdzone, potwierdzam!). Ta kobieta niosła na karku tyle bólu –
fizycznego i psychicznego – że w mojej głowie się to nie mieści,
wypieram… A mimo to wciąż dążyła do celu! Nie poddawała się,
choć tak wiele, wiele razy płakała w poduszkę! Zawsze łzy
obsychały, a ona ubierała jakąś piękna, kwiecistą spódnicę i
szła przed siebie.
W tym odrzucaniu
kłód spod nóg, byciu kobietą-taranem, w tym podnoszeniu się za
każdym razem z kolan, nieustannej walce – tej codziennej, mało
spektakularnej i tej od święta, jest podobna Marii
Skłodowskiej-Curie (podkreślam samolubnie i patriotycznie, że
najpierw była Skłodowska, później Skłodowska-Curie!). Łączy
je, mimo tylu różnic, właśnie to – obydwie są idealnym
materiałem na idola – idolkę! I jak tu teraz zainteresować
dziewczynkę silną, mocną, mądrą, inteligentną, pracowitą,
nietuzinkową kobietą? Jak ją postawić za wzór do naśladowania?
Wydawnictwo Widnokrąg i Justyna Styszyńska znalazły świetny sposób – naklejki! Ten sposób może wydawać się kuriozalny, może brzmieć postronnym uszom jak brak szacunku, ale nie, jest wręcz przeciwnie!
Wielki format (to zdecydowanie książka podłogowa!), cudowne ilustracje (ach, Justyno Styszyńska, jakiż Ty masz talent!), parę ważnych słów o życiu Marii i Fridy, trochę informacji z dziedziny chemii i malarstwa (uspokajam, nawet, jak padają trudne słowa, to są wyjaśnienia, nie trzeba sięgać po podręczniki szkolne) i dla utrwalania zachwytu – mnóstwo zadań do robienia. To książki aktywizacyjne – tu namaluj, tu dokończ, tu pokoloruj, tu znajdź różnicę, a tu przyklej naklejkę (cała wkładka naklejek! Cudnych! Na przykład ze szkieletem na zdjęciach rentgenowskich!). Naklejki lubi każda dziewczynka (te duże też…). I to naprawdę prosta droga do serca każdej z nich. A od serca niedaleko do mózgu. A jak się mózg oswoi z naklejkami, to potem już łatwo pobudzać go do zadawania pytań – a co to jest ta menzurka? A kim była ta Maria? A gdzie ona jedzie na tym rowerze? Rad i Polon? A co jest na tym obrazie Fridy? A dlaczego ona leży w łóżku? A skąd ma takie ładne sukienki? A co to są pigmenty? I tak dalej, i oby tak dalej... Dalej już z górkiiiii… „Marię” dopiero zaczęłyśmy „wyklejać”, więc pytań padło mniej, ale o Fridzie Majka wie już całkiem sporo. A ostatnio przyszła i poprosiła o ten album, w którym jest Frida, bo chciałaby go sobie obejrzeć. Bierz! Oglądaj! Jak najczęściej! Niech takie fascynacje przechodzą z matki na córkę. Bo takie idolki to ja rozumiem!
Wydawnictwo Widnokrąg i Justyna Styszyńska znalazły świetny sposób – naklejki! Ten sposób może wydawać się kuriozalny, może brzmieć postronnym uszom jak brak szacunku, ale nie, jest wręcz przeciwnie!
Wielki format (to zdecydowanie książka podłogowa!), cudowne ilustracje (ach, Justyno Styszyńska, jakiż Ty masz talent!), parę ważnych słów o życiu Marii i Fridy, trochę informacji z dziedziny chemii i malarstwa (uspokajam, nawet, jak padają trudne słowa, to są wyjaśnienia, nie trzeba sięgać po podręczniki szkolne) i dla utrwalania zachwytu – mnóstwo zadań do robienia. To książki aktywizacyjne – tu namaluj, tu dokończ, tu pokoloruj, tu znajdź różnicę, a tu przyklej naklejkę (cała wkładka naklejek! Cudnych! Na przykład ze szkieletem na zdjęciach rentgenowskich!). Naklejki lubi każda dziewczynka (te duże też…). I to naprawdę prosta droga do serca każdej z nich. A od serca niedaleko do mózgu. A jak się mózg oswoi z naklejkami, to potem już łatwo pobudzać go do zadawania pytań – a co to jest ta menzurka? A kim była ta Maria? A gdzie ona jedzie na tym rowerze? Rad i Polon? A co jest na tym obrazie Fridy? A dlaczego ona leży w łóżku? A skąd ma takie ładne sukienki? A co to są pigmenty? I tak dalej, i oby tak dalej... Dalej już z górkiiiii… „Marię” dopiero zaczęłyśmy „wyklejać”, więc pytań padło mniej, ale o Fridzie Majka wie już całkiem sporo. A ostatnio przyszła i poprosiła o ten album, w którym jest Frida, bo chciałaby go sobie obejrzeć. Bierz! Oglądaj! Jak najczęściej! Niech takie fascynacje przechodzą z matki na córkę. Bo takie idolki to ja rozumiem!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...