452. CO ZAWIĄZAŁ ALBERT?
GUNILLA BERGSTRÖM
„WIĄŻ,
ILE CHCESZ, ALBERCIE”
(TŁ.
KATARZYNA SKALSKA)
ZAKAMARKI,
POZNAŃ 2017
ILUSTROWAŁA
AUTORKA
Recenzja Majki, lat
5:
Albert Albertson,
lat 5, wiązał i wiązał. Zapytał się taty, czy może szpulkę
dużą nici. Zapytał się też, czy może wziąć tą włóczkę.
Tata przewrócił się. Wiktor i Mika zajrzeli przez otwór na listy.
W tym właśnie momencie Albert zobaczył, ile dzisiaj sznurków
nawiązał, powiązał i poprzywiązywał. Tak dużo nawiązał, że
nie da się otworzyć drzwi. Albert odwiązał wszystkie sznurki.
Wiktor i Mika weszli. I zajęli się rozwiązywaniem. A jak wszystko
było gotowe, wtedy zaczęli się bawić.
Ta książka mi się
podobała. Nawet była fantastyczna. Dlatego, że tata się
przewrócił. A nawet trochę śmieszna jeszcze jest. Fajna w niej
jest kolejka linowa. Problem poruszony w tej książce jest taki, że
Wiktor i Mika nie mogą wejść. Ilustracje były fantastyczne, a
szczególnie ta, na której tata się przewrócił. Polecam tę
książkę, bo ona była fajna, tak naprawdę bardzo fajna i dlatego,
że bardzo lubię Alberta. A bardzo go lubię dlatego, że jest
bohaterem książki. Jest głównym bohaterem po prostu.
Recenzja Mamy Majki:
O CZYM JEST TA
KSIĄŻKA?
O Albercie
Albertsonie, lat 5. Pięć - zupełnie tak, jak Majka. O tym, że
właśnie nauczył się wiązać – węzły, kokardy, sznurówki…
i jak każdy pięciolatek nowo nabyta umiejętność ćwiczy do
upadłego. Jest z siebie dumny. Wychodzi mu to, co robi, więc robi
to znów i znów, po to, by wciąż udowadniać, że jest zdolny! A
jeśli jeszcze do tego tata Alberta ciągle go chwali – sznurków
robi się więcej, i więcej, i więcej, i więcej… tak dużo, że
można się w nie zaplątać, potknąć, a nawet o nie wywrócić.
Fakt, Albert pytał, czy może ten długi motek, ale tata nie sądził,
że motek jest aż tak długi i że aż tyyyyyyle kokard da się z
niego zrobić. Po prostu był dumny z syna, nic więcej...
CZY MI SIĘ
PODOBAŁA? DLACZEGO?
Podobała mi się,
bo to Albert! Albert zawsze jest fajny! Zawsze mówi o zwykłych
problemach każdego dziecka, o lękach, rozterkach, dumach,
dokonaniach i zawsze prosto i w punkt. Gunilla Bergström
chyba nie zapomniała tak do końca, jak to jest mieć pięć lat, bo
trafia w sam środek serca każdego pięciolatka: „To jest o
książka o mnie! Tyle tylko, że nie nazywam się Albert!”
Podobała mi się, bo podobała się Majce, a w tym wypadku to jest
najważniejsze.
CO JEST WAŻNE W TEJ
KSIĄŻCE? JAKI JEST W NIEJ PRZEDSTAWIONY PROBLEM?
W tej książce
najważniejsze jest to, że tata to jest taki typowy tata, który
jest dumny ze swojego syna. Syn się czegoś nauczył, czegoś
ważnego – wiąże buty i kokardy! Życie taty stanie się teraz
lepsze. Tata ma ochotę mówić o tym wszystkim, najchętniej
zadzwoniłby do każdego znajomego, umieścił na portalu
społecznościowym tysiąc zdjęć wiążącego Alberta, napisał
ogłoszenie do gazety, a w poniedziałek w przedszkolu zrobił
tabelkę w Excelu ze statystykami – ile osób w grupie Alberta już
potrafi wiązać? He, he, z tabelki jasno wynika, że Albert jest w
mniejszości! Tylko pięć lat, a już umie wiązać… Może zgłosić
do do Nagrody Nobla? „Czy mogę wiązać?” „Możesz!” - też
pytanie! Oczywiście, niech ćwiczy, niech się wprawia, niech
dostanie czarny pas w wiązaniu! To u rodziców odruchowe, to
wdrukowane, nieświadome. I stąd się bierze cały pokój zawiązany
kokardami. I stąd te zaplątane w sznurek nogi i upadek. Bolesny
troszkę, ale przynoszący opamiętanie. Trzeba jakoś rozwiązać
ten węzeł. Bo inaczej tak się w sobie zawiążemy, że nigdy już
nikt do nas nie wejdzie, a my nie wyjdziemy z tego zawiązania...
CZY POLECAM TĘ
KSIĄŻKĘ? DLACZEGO?
Polecam, oczywiście,
bo Albert jest jedyny w swoim rodzaju, nie ma sobie równych! To
historie naprawdę mądre i poruszające ważne problemy, ale jeśli
chce się „tylko” przeczytać super historię i nie dokopywać
się do drugiego dna, to można „powierzchownie”, o
przewracającym się tacie, o kolejce linowej, którą zawiązał
Albert i o tym, jak Wiktor i Mika nie mogli wejść do Alberta, bo
zawiązał drzwi!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...