553. NIE MUSZĘ NAWET ZAMYKAĆ OCZU...


KATARZYNA BAJEROWICZ
„RAFA KORALOWA”
NASZA KSIĘGARNIA, WARSZAWA 2018

...wręcz przeciwnie! Otwieram je bardzo szeroko. Ze zdziwienia. Bo nagle okazało się, że nurkuję i mam rafę koralową na wyciągnięcie ręki. Z zachwytu, bo jest taka piękna! Zupełnie taka, jak o niej mówili. Że to cud świata. Że nieporównywalna z niczym innym. Że ma kolory, jakich nie ma nigdzie indziej na świecie. Nie podróżowałam daleko. Tylko do półki z książkami. Nawet nie musiałam nakładać maski tlenowej. Z wrażenia i tak przestałam oddychać. Katarzyna Bajerowicz przeniosła rafę koralową między okładki. Nigdy nie widziałam prawdziwej rafy, ale wydaje mi się, że może budzić podobne odczucia – potrafię zachwycać się ilustracjami tak, jak czymś, co jest trójwymiarowe. Więc się zachwycam! Tekstu tu mało, ale po co tekst, skoro są obrazy? Wystarczy, że autorka zaprasza do zabawy – wejdź do wody, zanurkuj, a potem ciesz się tym, co masz przed oczyma. To nie jest książka przyrodnicza, a przynajmniej nie do końca. Jest tu kilka wiadomości, którymi można zabłysnąć na lekcji biologii: na przykład o symbiozie między koralowcami i glonami, które zamieszkują ich ciała – glony dzięki światłu produkują pokarm dla koralowców, a koralowce oddają im swoją… kupę. Ale nie o to tu chodzi. Jak dla mnie ta książka to hołd dla świata natury, który ma zaczarować. A czaruje, jak bardzo czaruje – szczególnie strona z meduzami!
Bajerowicz wciąga w tę książkę jak w najgłębsze wody oceanu. Mówi: „znajdź!”, „zaobserwuj!”, „policz!”. Mówi nawet „narysuj!”. Angażuje odbiorcę. A na dokładkę jeszcze pokazuje, że można sobie zrobić swoje własne akwarium z kawałka kartonu, a żółwika z opakowania po jogurcie czy ciastkach (są instrukcje!). Nie jest to więc także typowy picturebook. Ale za to jest to typowy Bajerowiczbook. Pełen szacunku do świata natury i pełen ślicznych obrazów. Rekomenduję, aby w obcowaniu z Bajerowiczbook mieć raczej oczy szeroko otwarte. A i tak będzie jak w najpiękniejszym śnie.








Komentarze