549.CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA…
„DOBRANOCKI NA
GWIAZDKĘ”
NASZA KSIĘGARNIA,
WARSZAWA 2018
ILUSTROWAŁA EWA
BENIAK-HAREMSKA
Siedzę przy oknie,
wyglądam zza szyby i widzę deszcz. Koniec października, zimno i
ponuro. Dokładnie tak, jak być powinno jesienią (choć oczywiście
wolę tę złotą, polską, która rozpieszczała nas jeszcze do
niedawna). Nie myślę o białym puchu, który pokryje wszystko i
sprawi, że łysiejące drzewa będą wyglądały bajecznie. Nie
myślę o zieleni choinki. Nie myślę o zapachu świątecznych
ciast. Nie myślę o „Kevinie samym w domu” (tak, to nasza
świąteczna tradycja…). Nie myślę o świątecznych piosenkach,
które nuci się pod nosem, bezwiednie, czy się tego chce czy nie…
Do czasu… Do
momentu… Do chwili… Otwieram kopertę, a z niej wysuwa się
ośnieżona okładka. Nakładam rękawice, otwieram i przenoszę się
w przyszłość. Za dwa miesiące będę jeść pierniki, grzać
stopy w czerwonych grubaśnych skarpetach z białym futerkiem i
zalegać na kanapie w trzy pokolenia… Bilet do tej ciepłej,
przytulnej wizji sponsoruje Nasza Księgarnia wraz z najlepszymi
polskimi autorami książek dla dzieci (i nie tylko…): Manuelą
Gretkowską, Agnieszką Tyszką, Justyną Bednarek, Zofią
Beszczyńską, Grażyną Bąkiewicz, Beatą Ostrowicką, Pawłem
Beręsewiczem (rodzynek jeden na tym pysznym torciku!), Małgorzatą
Strękowską-Zarembą, Roksaną Jędrzejewską-Wróbel, Barbarą
Kosmowską i (niezawodną) Zofią Stanecką.
Zbiory opowiadań to
zawsze rzecz literacko ryzykowna – bo każdy pisze inaczej, bo może
być niespójnie, bo jeden woli kryminały, a drugi romanse (pisać i
czytać) i jak to pogodzić w jednym tomie, bo jeden pisze lepiej,
drugi gorzej i to może być widać.
A tu? Tutaj jest idealnie skomponowana wigilijna uczta z jedenastu opowiadań (plus ilustracje, żeby dopełnić do świątecznej dwunastki).
A tu? Tutaj jest idealnie skomponowana wigilijna uczta z jedenastu opowiadań (plus ilustracje, żeby dopełnić do świątecznej dwunastki).
Jest taka sałatka –
warzywna, u mnie w domu mówi się na nią „zwykła”. To ta z
groszkiem, ziemniakami, kiszonymi ogórkami, majonezem… Każdy robi
ją inaczej. Słyszałam o wersji z kukurydzą, słyszałam o wersji
z kiełbasą. Piszę o tym w kontekście tego zbioru, bo tu jest
podobnie – hasło przewodnie to „Święta”, ale to niesamowite,
jak różnie ten „zadany” temat potraktowali pisarze!
Manuela Gretkowska
napisała o dwóch siostrach, które w te Święta wszystko robią na
opak.
Agnieszka Tyszka o
samotnej Myszy Florentynie, która postanowiła podążyć za swoim
snem.
Justyna Bednarek o
wyjątkowych Świętach pewnej małej dziewczynki, która rozmawia ze
świątecznym karpiem, pływającym w jej wannie.
Zofia Beszczyńska o
zaczarowanych Świętach, które zaczęły się w lesie.
Grażyna Bąkiewicz
o Mikołaju uwięzionym przez zbójców.
Beata Ostrowicka o
świętach „na nie” - bo tata nie wróci z pracy na wigilijną
kolację.
Paweł Beręsewicz
o małym pastuszku, który spotkał w lesie Anioła (doskonały
pomysł, świetne opowiadanie! Nie zdradzą absolutnie nic więcej!
Trzeba przeczytać samemu!)
Małgorzata
Strękowska-Zarmeba o pewnym niespodziewanym gościu, dla którego
stawia się na stole pusty talerz.
Roksana
Jędrzejewska-Wróbel napisała pamiętnik Mikołaja, który nie wie,
co przynieść dzieciom, bo nie dostał ani jednego listu.
Barbara Kosmowska o
tym, że święta wcale nie muszą być idealne.
A Zofia Stanecka
napisała o dobrej, poczciwej Mariulce, która przyjęła na Święta
pod swój dach kogoś, kogo nikt inny przyjąć nie chciał.
Uśmiałam się,
spłakałam się, zapachniało mi barszczem i już zaczęłam pisać
długi list do Laponii. Te opowiadania na dwa miesiące przed
Świętami wywołały we mnie wszystko to, co powinny wywołać –
wzruszenie, uśmiech, ciepełko od stóp do czubka głowy i tęsknotę
za bliskimi.
No i te wspaniałe
ilustracje…! Przyznam, że nie kojarzyłam nazwiska Ewy Beniak-Haremskiej. Poguglałam i wyszło na to, że owszem, moje oczy
już ją gdzieś kiedyś wyłapały, zeskanowały, ale nie zapisały
na twardym dysku pamięci. A teraz zostanie tam na dłuuuuugo!
Stworzyła bowiem prześliczną oprawę dla tych świątecznych
opowiadań. Jest dokładnie tak, jak ma być – nastrojowo, zimowo,
gwiazdkowo, przytulnie… Podoba mi się, że czasem jest
nieoczywiście, niedosłownie. I że perspektywa jest różna, że
każde opowiadanie zostało potraktowane inaczej, osobno,
indywidualnie. Owszem to jedna kreska, jedna ręka, jedno serce, ale
widać, że Beniak-Haremska lekturze każdego z tych opowiadań
poświęciła osobny czas, osobne farby, osobną wizję, osobny
koloryt. I czuję, jakby bardzo lubiła Święta Bożego Narodzenia,
bo nie mogę wyobrazić sobie, żeby ta książka mogła wyglądać
piękniej.
Cieszę się, że
Nasza Księgarnia postanowiła wydać ten zbiór tak wcześnie, że
była szybsza od marketowych mikołajów z czekolady, bo jest większa
szansa, że Mikołaj zapakuje do swojego worka tę książkę
(zamiast czekoladopodobnych „świętych”) i rozniesie ją po
wielu, wielu domach. „Dobranocki na Gwiazdkę” są tego warte. A
raczej – to dzieci są tego warte.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...