497.CZYTAJMY DZIECIOM DOBRE!
ROCH URBANIAK
„PAPIERNIK CZYLI
SKĄD SIĘ BIORĄ OPOWIEŚCI”
TADAM, WARSZAWA 2018
ILUSTROWAŁ AUTOR
Staję przed moim
książkowym regałem. Dotykam grzbietów książek. Jest ich
mnóstwo. Dawno już przestałam liczyć. Niepotrzebne mi cyfry.
Potrzebne mi historie. Każdy z tomów kryje jedną. Wydawałoby się,
że każda jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, ale im dłużej
człowiek opowiada historie, tym trudniej opowiedzieć coś, co
jeszcze nie zostało opowiedziane. Ale moje książki, starannie
wybierane spośród wszystkich innych, mówią najpiękniejszymi
głosami, mówią tak, że nie mogę przestać ich słuchać. Jak to
się dzieje, że mam na półkach tyle tomów, a każdy jest
niepowtarzalny?
To zasługa
Papiernika.
Kim jest Papiernik?
Papiernik opiekuje
się papierem. Wie doskonale do czego służy papier – do
przyjmowania w siebie opowieści. Jego zadaniem jest lecieć w świat
i wracać do Papiernika z historiami. Gdy rano, po całej nocy
poszukiwania historii, papier wraca do Papiernika jest ospały –
tylko dzięki temu Papiernik ma szansę go złapać. Potem czyta. „To
już było, to już było, to tylko piach, to tylko mydlenie oczu, to
nuda, to zmyślenie...” I nagle jest… Zadziała się magia, bo
pośród wszystkich papierów, które nic nie są warte, znajduje się
ten, na którym zapisano nową historię. To ledwie zarys, ledwie
szkic, ale tak cenny, że Papiernik musi być jak najdelikatniejszy,
żeby papier mógł urosnąć i się rozwinąć. „Praca jak praca”
- stwierdza sam Papiernik, ale ja nagle doznaję objawienia, bo bez
Papiernika nie byłoby mnie. Ja nie istnieję bez historii, bez
opowieści, bez książek. Jestem chora, gdy nie mogę dotykać
papieru i składać liter. Muszę nieustannie być kuszona
opowieściami, doznawać nowego. Szukam wciąż niezwykłego. I
czasami znajduję. A to jest zakaźne, bo ta żądza, ta miłość
przechodzi na moją Córkę. „Nie mogę zasnąć bez czytania” -
oznajmia, wyciągając rękę do stosu książek, który piętrzy się
przy jej łóżku. Jest tak samo głodna historii, jak ja. A ja
staram się karmić ją samym dobrym...
Pochylamy się nad
„Papiernikiem”. „Wow!” - mówię ja cichutko, bo odebrało mi
głos. „Wow!” - mówi ona głośno, bo nie potrafi tłumić
emocji. Wiemy, że znalazłyśmy właśnie coś zupełnie
niepowtarzalnego…
Ta książka to
wyjątkowy zbiór baśni. To pomieszanie fascynacji autora mitologią,
podróżami, morskimi głębinami, powietrznymi przestworzami i
pradawnymi historiami, podawanymi z ust do ust. Każda ma piękny
morał – najczęściej na samym początku. I magię. Zaczarowałam
się sama tą lekturą. Jest w niej specyficzny klimat, bo z jednej
strony czuć w powietrzu ten kurz, osiadły na dawno znanych
historiach, a z drugiej świeżość współczesnego spojrzenia.
Wyjątkowy humor, który nie podniósłby kącików ust starożytnych.
A jednocześnie uniwersalizm – te baśnie mówią o lojalności, o
przyjaźni, o miłości, o cierpliwości, o tym, że należy dobrze
przemyśleć, czego sobie w życiu życzymy, o docenianiu tego, co
się ma, o wolności, o mądrym rodzicielstwie (jeśli twoje dziecko
nie chce być piratem, nie nakładaj mu na siłę opaski na jedno
oko! To może się skończyć tylko kradzieżą wszystkich gwiazd z
nieba i tym, że nikt nie będzie wiedział, jak wrócić do domu!),
o swoim miejscu na ziemi, o zdradzie i wybaczaniu, o wspólnocie, o
poświęceniu. Same wzniosłe słowa, ideały i wzory do
naśladowania. Ale po to są właśnie baśnie… Te rochowe
wzruszają, uczą, bawią, ciekawią – wszystko to, co baśnie
powinny robić z człowiekiem. A dodatkowo są prześlicznie
zilustrowane. Co prawda zabrzmiało to, jakby były tam różowe
kotki i słodziutkie pieski, ale „Papiernik” jest stworzony przez
prawdziwego artystę. Takiego z powołaniem, który nie para się
kiczem, a oddaje malowaniu całą swoją duszę. Te detale! Ta
wyobraźnia! Ta niezwykłość! Ta unikatowość! Wszystko to, co
sprawia, że jeśli „Papiernik” dostanie się w ręce
jakiegokolwiek Papiernika, to od razu będzie wiadomo, że to skarb.
Nazwę to jednym
słowem - jest spektakularny!
Roch Urbaniak jest
po prostu alchemikiem. Przemienił papier w złoto. A właściwie w
coś więcej, bo „czymże jest złoty metal w porównaniu z
opowieściami?”
Ilustracje są fascynujące. :)
OdpowiedzUsuń