499.UCHYLAM PANU KAPELUSZA CZYLI NIECHŻE SIĘ TYLKO UŚMIECHNIE TEN LADACO!


MIKOŁAJ NOSOW
„PRZYGODY NIEUMIAŁKA I JEGO PRZYJACIÓŁ”
(TŁ. JANINA LEWANDOWSKA)
WYDAWNICTWO LITERACKE, KRAKÓW 2017
ILUSTROWAŁ ALEKSY ŁAPTIEW

Poznaliśmy się z Nieumiałkiem dopiero teraz, choć jest już nobliwym starszym panem rocznik 54 (do Polski przybył po raz pierwszy jako trzylatek). Powinien, z racji wieku, zachowywać się statecznie i odpowiednio, a jemu wciąż, niezmiennie, od 63 lat w głowie tylko harce, psoty i psikusy…
Kim jest Nieumiałek? To bardzo, bardzo, bardzo malutka istotka. Coś między dopiero odrosłym od ziemi a ogórkiem średniej wielkości. Tacy właśnie ludkowie, jak Nieumiałek, mieszkają w mieście z bajki, które jest po prostu prześliczne, bo ma całe mnóstwo kwiatów! I nawet nazwy ulic ma kwiatowe. I w tym Kwiatowym Mieście mieszka sobie Nieumiałek właśnie. I jeszcze kilkunastu jego kolegów: na przykład Doktor Pigulski i Cukierek Soczkowski (przepada za wodą sodową z sokiem!), Zrzędek, Milczek, Roztrzepałek oraz artysta Pędzelek czy muzyk Smyczek. Nieumiałek, jak sama nazwa wskazuje, umie niewiele. Ale chwali się zawodowo i po wielkopańsku. Mniemanie o sobie ma wysokie, myślę, że nawet wielkości człowieka, a przy karzełkowatym wzroście, to naprawdę bardzo, bardzo wiele. Chwali się na przykład, że potrafi grać na skrzypcach, chociaż w rzeczywistości to Smyczek jest wirtuozem. Albo, że umie pisać wiersze, zupełnie tak, jak Nosek, miejscowy wierszokleta, który obrał sobie godny mistrza poetyckiego pseudonim Kwiatek (no bo jakże to brzmi? Poeta Nosek?). Tego oczywiście także nie umie robić. Tak samo jak malować czy naprawiać samochodu. Nieumiałek nie umie także skonstruować balonu. Ale potrafi to Umiałek. I któregoś dnia, z pomocą swoich wiernych przyjaciół, to właśnie Umiałek robi. Oczywiście Nieumiałek (który na drugi powinien mieć Chwalipięta), zabiera się razem z Umiałkiem i kilkunastoma innymi chłopcami, na pokład balonu, opuszczając swoje rodzinne miasto, ale nie zostawiając w nim, jak balastu, swojego przechwalania się i niewiedzy, maskowanej tym przechwalaniem. Ach, jak może się wyżyć, wygadać, nawychwalać samego siebie, gdy balon spada z nieba i wpada z impetem do kraju dziewczynek! Wiadomo, dziewczynki słuchają lepiej, uważniej, są zafascynowani Nieumiałkiem i jego przyjaciółmi. I wierzą w każde nieumiałkowe słowo! Na przykład w takie, ze to on jest twórcą balonu… Ach ileż przygód miał Nieumiałek , ile przygód mieli jego dużo zdolniejsi towarzysze!
W dzisiejszych nader poprawnych i ugrzecznionych czasach „Nieumiałek” być może by się nie obronił i nie przeszedłby wewnętrznej cenzury wydawniczej, która kalkuluje, co się sprzeda, a co nie. A sprzedaje się grzeczność, układność i prawdomówność, bo rodzice lubią książki edukacyjne, które ich dzieci uczą wartości i ładu moralnego. Nieumiałka z miejsca zdyskwalifikowałoby to, że bije, że kłamie, że nie czesze włosów. Ale na szczęście urodził się dawno temu.
Dlaczego na szczęście? Bo przy całej tej swojej „niegrzeczności” jest doprawdy uroczy! To zdecydowanie nie jest ułożony bohater! To nie ten, co tańczy, jak mu zagrają! Jest krnąbrny, zadufany w sobie, leniwy, pyskaty i złośliwy i wydawałoby się, że żaden rodzic nie będzie chciał czytać swojemu Dziecku „Nieumiałka”. A jednak książka Nosowa stała się klasyką literatury dla dzieci. Dlaczego? Być może trudno w to uwierzyć, ale przy tych wszystkich swoich wadach Nieumiałek jest pełen uroku osobistego. No i ma takie przygody, że od czytania o nich ciężko się oderwać! Aaaa, no i morał, którego absolutnie nie będę zdradzała, ale który owszem, daje Nieumiałkowi jakieś plusy, jakieś rozgrzeszenie nawet i który trzęsie w posadach zasadnością nieumiałkowego imienia.
Gdy wybaczymy Niemiałkowi wszystkie jego wady (a Nosowowoi na przykład patriarchalne podejście do kwestii kobiet), gdy weźmiemy go takim, jakim jest, okaże się, że to naprawdę fajny gość, że nie chce źle, że wszystkie jego „wpadki” i niewłaściwe zachowania wynikają z potrzeby akceptacji, z tego, że najbardziej w świecie to chce po prostu być lubiany. No to nasze „lubienie” już ma! I wybaczam mu nawet ciąganie dziewczynek za włosy. Niech no się tylko uśmiechnie ten ladaco…!
A poza tym wszystkie Dzieci kochają niepoprawnych bohaterów! Nie dowierzają, że rodzice czytają im o takich „niegrzecznych” chłopcach! To rodzaj zakazanego owocu, którego nadgryzanie wywołuje ekscytację i ślinotok. Dobrze jest przeprowadzać takie eksperymenty z „niemodelowymi” bohaterami w warunkach kontrolowanych – to znaczy podawać Dziecku niby to lekką ręką, ale ręką jednak i wciąż rodzicielską. A najlepiej czytać z nim/jemu. Zresztą jeśli chodzi o „Nieumiałka” akurat, nie będzie to żadne poświęcenie. A wręcz przeciwnie!













Komentarze