498.ZAMIANA W SMOKA
MÒNICA
PEITX
„MAJA
DORASTA. NIEZBĘDNIK DORASTAJĄCEJ DZIEWCZYNKI”
(TŁ.
AGATA PICHETA)
DEBIT,
KATOWICE 2018
ILUSTROWAŁA
CRISTINA LOSANTOS
Czy myśleliście
kiedyś o tym, że dojrzewanie to trochę jak zamiana w smoka? Że
nagle coś zaczyna rosnąć, coś zmieniać, jakieś wypustki
(piersi), jakieś furto (włosy pod pachami), jakieś łuski
(pryszcze), że nagle zaczyna się pachnieć inaczej i niekoniecznie
to ładny zapach… Nic dziwnego, że nie tak łatwo pogodzić się
wtedy ze swoim ciałem! Ze ślicznej dziewczynki, którą wszyscy
nazywali „księżniczką”, „kwiatuszkiem” i „laleczką”,
nagle wyłania się takie nie-wiadomo-co. Rośnie wzdłuż i wszerz,
nie można nad tym zapanować, nie można tego powstrzymać i
wszystko na co ma się ochotę to wyć do księżyca. I ewentualnie
jeść czekoladę.
„Jestem Maja i mam
9 lat” - tak zaczyna się ta historia. Jak wyznanie. Jak przyznanie
się. Jak wyjawienie sekretu. Co za tym idzie? Wielka ulga! Dlaczego?
Bo takich Maj, lat 9, które właśnie pod prysznicem odkryły, że
boli je prawa pierś i że mają tam taki jakby orzeszek, jest
tysiące. To właśnie dla nich jest ta książka!
Hej, nie jesteś
smokiem! Stajesz się kobietą! Tak można by zacząć. Tylko, że to
też nie do końca trafne. Bo „stajesz się kobietą” brzmi
przerażająco! Maja lat 9 też nie wyobraża sobie, że będzie
musiała nosić stanik (ale wstyd!) czy wkładać tampony albo
podpaski (ohyda!). Że jej ciało przygotowuje się do nadzwyczajnej
roli, o której ona nawet nie chce jeszcze myśleć. Bawić się
lalkami to jedno ale mieć okres, który jest warunkiem posiadania
dziecka, to już zupełnie co innego. A jak właściwie łączy się
okres z dzieckiem?
Ta książka mówi o
tym delikatnie, ale rzeczowo. Prowadzi każdą Maję, Marysię, Igę
czy Zuzię za rękę. „Chodź, nie bój się, dorastanie jest
świetne, naprawdę super, fantastyczne, mega, sama zobaczysz!”.
Książkę napisała
lekarz pediatra, ale też matka nastoletnich dzieci. Z tych dwóch
piedestałów zeszła i stworzyła NIEZBĘDNIK z prostymi językiem,
z najważniejszymi poradami, z łopatologicznym tłumaczeniem tego,
co dzieje się w ciele dziewczynki, która zaczyna dojrzewać.
Prowadzi ją przez wszystkie etapy i robi to z dużą dozą
zrozumienia i empatii. Tampony, staniki, wosk do depilacji, włosy
pod pachami, dezodoranty i apki do śledzenia swojego okresu – to
wszystko tu jest. Skrótowo, w pigułce, bo przecież na
najważniejsze pytania chcemy szybkiej, jasnej odpowiedzi, a nie
wielostronicowych tomów, które przerażają swoją objętością.
Dziewczyny nie chcą siedzieć godzinami i czytać o adolescencji,
telarche, estrogenie i endometrium. Chcą wiedzieć, kiedy mają
szykować podpaski i co jeszcze będzie im potrzebne w tym dziwnym i
zawiłym procesie dojrzewania. No i mają to tutaj! Nawet tytuł jest
prosty „Maja dorasta” - nic dodać, nic ująć!
To, co mi się
podoba w tej książce najbardziej, to dwie rzeczy. Jedna to fakt, że
autorki na każdym kroku mówią: jest dobrze tak, jak jest, każdy
rozwija się w swoim tempie, u każdego przebiega to inaczej i to, że
masz już okres jest tak samo OK, jak to, że jeszcze go nie masz.
To, że twoja koleżanka już masz piersi, jak dorosła kobieta, to
jest tak samo OK jak to, że ty jeszcze nie potrzebujesz nawet topu,
nie mówiąc już o staniku. To, że jedna z dziewczyn z twojej klasy
jest o głowę niższa od innych jest OK tak samo jak to, że druga
jest o głowę wyższa. Autorki pięknie popierają to autorytetem
lekarki (do której Maja chodzi regularnie i do której idzie gdy
tylko coś ją niepokoi i chce rozwiać wątpliwości) oraz
autorytetem mamy. Genialnie, że gdy mowa o depilacji, autorki ustami
lekarki podsuwają rozwiązanie – gdy przyjdzie już na to pora,
porozmawiaj z mamą, wybierzcie wspólnie najlepszą metodę
depilacji i początkowo rób to razem z nią. To naprawdę piękne,
że taki nacisk jest postawiony na rolę mamy w tym wszystkim. Trzeba
pamiętać, że smoki zwykle są samotnikami, choć wcale tego nie
chcą. Po prostu nie wiedzą jak się zachować, nie panują nad
emocjami i wydaje im się, że są brzydkie, bo nie noszą już
kokard we włosach i tracą dziecięcą, niezobowiązującą figurę,
zyskując w zamian dużo plam, wyprysków i przetłuszczone włosy. A
tu mama jest obecna na każdym etapie dojrzewania. Kupuje podpaski,
pierwszy dezodorant, idzie z córką na wizytę do lekarza. Świetnie,
że jest pokazane, że dorastanie nie dotyczy tylko dzieci, ale też
ich rodziców, że jest w pewnym stopniu procesem społecznym. I że
nie warto odrzucać najbliższych osób, wręcz przeciwnie, warto się
na nich opierać. Kto lepiej niż mama będzie gładził bolący od
miesiączki brzuch? Kto lepiej niż ona zrozumie ten ból? Owszem, tu
też nie jest różowo: „Mama mówi, że jestem w głupim albo
'małpim' wieku.” Tak! Hormony robią z mózgu koktajl! Czasem
słodki, czasem gorzki, ale zawsze bardzo wysokoprocentowy! Jaki
czasem po dojrzewaniu jest kac! Ale tu właśnie jest ta druga rzecz,
która bardzo mnie w tej książce ujęła: to fantastyczne, że ktoś
mówi dziewczynkom – możecie czuć się źle, smutne, wkurzone,
zdezorientowane, albo wesołe zupełnie bez powodu i to jest
NOR-MAL-NE! Pozwólcie sobie na to, zaakceptujcie to! Jeśli nie
zrobicie tego teraz, w dorosłym życiu wcale nie będzie prościej!
To fajne, że ta
krótka książeczka mówi o dojrzewaniu jak o procesie – to nie
stanie się wszystko szybko, już, natychmiast. Będzie trwać. A
dzięki tej książeczce dziewczynki mają szansę sobie przećwiczyć
na sucho to, co będzie się z nimi działo. Być może któraś
dzięki „Maja dorasta” uwierzy, że nie staje się smokiem a „po
prostu” kobietą?
Kupiłam tą książkę, bo córka ma 9 lat i dużo pytań. Tak wychwalana, kupiłam w dniu premiery... Córka przeczytała w 15 min i skomentowała "wszystko już wiedzialam"... Infantylnie napisana, zbyt mało... Pediatra, endokrynolog... Spodziewałam się więcej i się zawiodłam :(
OdpowiedzUsuń