485. CO BYŁO W LIŚCIE DO ZDENKA SVĚRÁKA?


ZDENĚK SVĚRÁK
„UCIESZKI CIESZKA”
DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2013
„NOWE UCIESZKI CIESZKA”
DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2017
(TŁ. DOROTA DOBREW)
ILUSTROWAŁA EWA STIASNY


Majka otwiera rano oczy. Patrzy na świat tylko przez chwilę. Zaraz chowa głowę pod kołdrę i przewraca się na drugi bok. A ja stoję nad nią z rajstopami i odliczam minuty. I wiem, po prostu wiem, że kolejny raz się spóźnimy! W końcu ściągam ją z łóżka, a ona najeża się i warczy na świat. Bo rajstopy gryzą. Bo jest deszcz zamiast słońca, bo na śniadanie owsianka, a ona chciała jaglankę, bo nie te rękawiczki wyciągnęłam z szafy, bo świat tak bardzo boli przed siódmą rano w Polsce…
Czy istnieje na świecie Dziecko nienarzekające?
Jest!, znam!, widziałam!, w książkach o nim pisali!
„Boguszek bowiem tym się odznaczał, że ze wszystkiego się cieszył. Tak więc rodzice mówili na niego Cieszko. Naprawdę trudno uwierzyć, z czego ten Cieszko potrafił się cieszyć.” [s.5/6] Ano... ze wszystkiego! Ze słońca tak samo mocno jak z deszczu, z przytrzaśniętego drzwiami kciuka, z popsutej babki z piasku. Ze świata po prostu… Cieszko jest pełen energii, zawsze gotów do działania. Co dzień rano wstaje uśmiechnięty, zdejmuje kijkiem od szczotki przygotowane ubranie – jak niepogoda to płaszcz przeciwdeszczowy i kaloszki, a jak słońce, to koniecznie kapelusik i idzie „dziwić się światu”. Przygód ma co niemiara! A to uczy się gwizdać (a droga do tego długa i wyboista...), a to jedzie z tatą na targ sprzedawać owoce i warzywa i musi zostać specjalistą do spraw marketingu (czy mówiłam, że jego tata jest ogrodnikiem i ma złote ręce?), a to spotyka się ze swoją najlepszą przyjaciółką Katarzynką i razem wyprawiają urodziny dla jego psa Kwika (a co ucieszy pas? Wino. Tylko czy jest specjalne psie wino w markecie?). A w nowej części bierze udział w wystawie ogrodniczej (i on i kalarepa naraz nie mieszczą się w jednym wózku, którym zwykle tata wozi towar), w balu przebierańców (dreszczy emocji, thriller wręcz!), ratuje Katarzynkę przed wariackim wiatrem (a do tego niezbędna jest… miska!) i ślizga się na łyżwach (to ulubiona opowiastka Majki. Występuje w niej, jak w każdej prawie, bohater negatywny, łobuzisko Hugo, któremu w tym rozdzialiku pupa przymarza do ślizgawki… zaiste śmieszne to, godne chichrania aż do bólu brzucha!). A po takim dniu pełnym wrażeń, Cieszko zawsze leży w łóżeczku, wspomina, co się wydarzyło. „Tośmy się dzisiaj nadziwili światu” - stwierdza i zawsze, zawsze uśmiecha się przez sen.
Uwielbiam czeski humor – prosty, z życia wzięty, choć absurdalny czasem. Swojski. Pełen radości i szczerości. Tak widzę Czechów – jak Cieszka. Jak maszynki do przetwarzania szarej, nudnej rzeczywistości na głośny serdeczny śmiech. Jak wiecznych optymistów, co potrafią machnąć ręką i doceniać piękno świata w zwykłości. Taki właśnie jest Cieszko – idealny tego humoru przedstawiciel w wersji dla najmłodszych.
Cieszko nie planuje. Nie musi planować, bo przyjmuje wszystko, co świat mu daje. Z uśmiechem, z radością, z pokłonem do ziemi. To optymista, skrajnie uroczy! Pomysłowy, ciekawski i pracowity.
A do tego brawurowo sportretowany przez Ewę Stiasny! Tak, jak niepodrabialny jest czeski humor, tak niepodrabialna jest jej kreska. Radosna, szalona, absurdalna, pełna werwy, żyjąca własnym życiem, uciekająca spod narzędzi, nieregularna, figlarna. No wypisz wymaluj - Cieszko. Ale to, co Stiasny zrobiła w książkach o Cieszku to już w ogóle… trochę brak mi słów, bo to jak sobie wymyśliła zakończenie każdego rozdziału, gdy Cieszko leży już w łóżku i patrzy na cienie, przesuwające się po ścianie, to jest po prostu mowo-zabieralne. Dopóki patrzę na te obrazy, to jestem niema. Choć później jeszcze mi się utrzymuje przez jakiś czas...



Czy trzeba znać pierwszą część przygód Cieszka, żeby czytać drugą? Odpowiedź jest jedna – trzeba. Choć formalnie nic się nie stanie, jeśli ktoś nie zna „Ucieszków Cieszka”, a chce czytać „Nowe ucieszki Cieszka”, choć autor przypomina to i owo, to ja po prostu z dobrego serca odradzam. A dlaczego? Ano dlatego, że Cieszka chce się jak najwięcej naraz! Razu pewnego spędziłyśmy z Majką całą niedzielę na czytaniu dwóch części jego przygód. Czytałam, czytałam, czytałam. Przepłukiwałam gardło zimną herbatą (stygła między jednym a drugim przystankiem w czytaniu) i czytałam nadal. Aż do samiutkiego końca. A co wydarzyło się na końcu „Nowych ucieszków Cieszka”? Majka powiedziała: „Czytaj następną część!”. „Nie ma.” - odpowiedziałam zasmucona (zasmucona zupełnie szczerze, bo ja też się w Cieszku zakochałam). „Jak to nie ma?!” - padło podszyte histerią pytanie. „No nie ma...” - odpowiedziałam z rezerwą, strachem i żalem. „Musimy napisać list do Zdenka Svěráka i poprosić, żeby napisał trzecią część” - akcja/reakcja, pomysł i działanie… Zdenku, słyszysz nas? Bo jakby co, to my tu tak będziemy siedzieć, przycupnięte, oczekujące...










Komentarze