399. TROCHĘ STARSZY TYDZIEŃ PO RAZ TRZECI CZYLI O PYPCIACH NA JĘZYKU
MAŁGORZATA
STRĘKOWSKA-ZAREMBA
„DOM
NIE Z TEJ ZIEMI”
NASZA
KSIĘGARNIA, WARSZAWA 2017
ILUSTROWAŁ
DANIEL DE LATOUR
Zaskoczył
ją w krzakach. Obserwowała coś i wyraźnie chciała być
niewidzialna. Nie udało jej się, bo przecież ją zobaczył.
Podszedł chyba tylko dlatego, że był tu nowy – nowy na tej
ulicy, nowy w szkole. Nie miał przyjaciół, a chyba bardzo chciał
mieć. A do tego ta dziewczynka wydawała się inna, dziwna,
niesamowita. No i chciał wiedzieć, co obserwowała, ukryta między
gałęziami. Przestraszyła się i nie chciała mówić. Tylko, że
chyba ona też potrzebowała przyjaciela. Nawet sobie tego nie
uświadamiała, ale to wypłynęło z jej wnętrza samo. W końcu
powiedziała, że obserwuje dom, bo to nie jest dom zwyczajny. Daniel
nie wierzył, trochę nawet się nabijał, ale wkrótce zobaczył, że
Marysia nie ma w oczach źrenic i tęczówek, ale odbicie tego domu.
Zobaczył i dotarło do niego, że to nie jest taki zwykły, żółty
dom na nowo powstałej ulicy. W jednej chwili zrozumiał, że to dom
zaczarowany i że nie jest to dobry czar...
Jak
odczarować dom, który zamienia tatusiów w lwy? Jak odczarować
dom, który zamalował sobie okna, żeby ukryć to, co w środku? Jak
odczarować dom, w którym nieustannie pada śnieg i jest strasznie,
okropnie zimno? Jak odczarować dom, który nie rzuca cienia na
zewnątrz, a do środka? Jak odczarować dom, który spycha małe
dziewczynki z drzew, obija o swoje sprzęty, uderza i robi im
siniaki?
Babcia
Marysi mówiła, że jest na to jeden sposób – potrzebny jest
przyjaciel…
Drżałam
podczas tej lektury. Było mi zimno i nie potrafiłam zapanować nad
szczękaniem zębami. Czekałam na najgorsze, bo od samego początku
przeczuwałam katastrofę. Przeczuwałam, że domy, które robią
krzywdę, domy, przed którymi są piaskownice, w których wiaderka
muszą stać pod linijkę, że domy, które wyrastają z ziemi bez
wody nie mogą być dobre. Że to domy-koszmary… Patronat Rzecznika
Praw Dziecka na okładce książki sugerował, że takie domy trzeba
odczarować jak najszybciej, żeby dzieci odzyskały swoje prawa…
Absolutnie
niesamowita lektura! Młodszy czytelnik, ten idealista, który nie
wie jeszcze, co to krzywda, znajdzie w niej emocjonującą powieść
przygodową. O przyjaźni chłopca i dziewczynki, którzy idą na
niebezpieczną wyprawę, żeby uratować mieszkańców strasznego,
zaczarowanego domu od zatrucia się nim, od zniewolenia, od lęku…
Czytelnik starszy, który zła liznął i wciąż ma po nim pypcie
na języku, znajdzie powieść psychologiczną – o tym, jak rodzi
się przemoc i co się dzieje z tymi, których dotyka. Dużo metafor
tak trafnych, że zapierało dech, dużo symboli i niedomówień –
chyba po to, by łatwiej łykało się prawdę – gorzką jak napar
na ból brzucha ze zdenerwowania… Literacki majstersztyk –
pokazać miejsce po uderzeniu, pokazać furię i przemoc młodemu
czytelnikowi tak, żeby nie przestraszył się i nie zachłysnął
niesprawiedliwością i zgnilizną świata! Ja jednak choruję po tej
książce, choć jest piękna. Myślę o niej i przestać nie mogę.
Jest mocna, brutalna, przejmująca, choć trzeba zajrzeć w głąb. A
można czytać po wierzchu i cieszyć się zwycięstwem na domem.
Można czytać między wierszami i martwić się, jak potoczą się
losy Marysi, gdy już wszystkie lwy zostały zamknięte w klatkach...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...