375. OBDAROWAĆ WEWNĘTRZNE DZIECKO CZYLI PRL KONTRA WSPÓŁCZESNOŚĆ
DIETER
BRAUN
„GALERIA
DZIKICH ZWIERZĄT. PÓŁNOC”
„GALERIA
DZIKICH ZWIERZĄT. POŁUDNIE”
(TŁ.
AGNIESZKA HOFMANN)
EGMONT
ART, WARSZAWA 2016
To
była pierwsza albo druga klasa podstawówki. Do zaliczenia była
tabliczka mnożenia. I nie wchodziła mi do głowy. Nie pamiętam
już, czy ćwiczyłam bardzo wytrwale, czy po prostu, z właściwą
sobie awersją do cyferek, poddałam się szybko. Ale dwója wpadła!
Szok, płacz, niedowierzanie (no świetnie się wtedy uczyłam, to
była druga dwója w życiu)! Przyszłam do domu, wydukałam to
okropne, hańbiące mnie wyznanie… I znów cios – a ten już w
samo serce! Bo rodzice mieli dla mnie książkę. I to nie byle jaką!
KSIĄŻKĘ O ZWIERZĘTACH! Jako dziecko, które na tym etapie życia
chciało być weterynarzem, miało kota, zaczepiało wszystkie psy
podwórkowe i zbierało wszystko, dosłownie wszystko, co miało na
sobie wizerunek zwierzęcia (choćby to była reklamówka, taka
siatka w sensie), załamałam się podwójnie. Bo wyrok był zaiste
surowy – dostaniesz, jak zaliczysz tabliczkę mnożenia, nie
wcześniej*. A ona, ta tabliczka, tak bardzo mi przecież nie
wchodziła do głowy! A tu, na wyciągnięcie ręki był album!
O-ZWIE-RZĘ-TACH!!! Przypomnę, czasy PRL, w sklepach na półkach te
octy i nie, nie można było iść do sklepu i kupić książki. No,
ewentualnie rosyjską (i takie miałam, bo miały piękne
ilustracje). A tu takie coś. „W świecie zwierząt” - pierwszy
tom serii „Świat wczoraj i dziś”.
Chyba
od wtedy mam w sobie ten podziw dla pięknych, pięknie zrobionych
książek. Swoistą pokorę i poddańczość. I w dzisiejszych
czasach, czasach obfitości w dziale literatury dziecięcej, nie
nadążam za swoim wewnętrznym dzieckiem. Nie nadążam z kupowaniem
mu prezentów. Bo ono wciąż tam jest. Głodne estetycznych doznań.
Nieukierunkowane w postrzeganiu piękna. Zakochane w kiczu.
Nieuświadomione.
„Galeria
dzikich zwierząt” jest więc dla wszystkich. Tematyka to pewniak –
któż nie lubi oglądać zwierzaków? Dzieci lubią, dorośli lubią,
dziadkowie lubią, nawet nastolatki lubią. Pewniak, powtarzam.
Wizualnie to majstersztyk! Urodzeni w latach osiemdziesiątych, będę
wyć z zachwytu, będą zestawiać „Galerię...” i „W świecie
zwierząt” i zazdrościć własnym dzieciom (ileż to już razy
napadało mnie takie uczucie). Będą ją kupować trochę dla
siebie, trochę pod pretekstem, co nie znaczy, że nie spodoba się
obdarowanym docelowo. Spodoba się! A jeśli dodam, że obwoluta to
plakat? Pełnia szczęścia.
Literek
w niej jest trochę – w sam raz, by nie zakłócać percepcji
obrazu. W sam raz, by zapytać podczas proszonego obiadu: A wiecie,
że lis czasem zjada dżdżownice? A wiecie, że pędzelki na uszach
rysia wyostrzają słuch? A wiecie, że irbisy nie ryczą? (kto to
jest irbis? Odsyłam do „Galerii dzikich zwierząt. Północ”). A
wiecie, że lemury katta walczą ze sobą ogonami, unurzanymi w
wydzielinie z gruczołów ramiennych? (really? REALLY?). A wiecie, że
diabłu tasmańskiemu w gniewie czerwienieją uszy? Kilka linijek,
zaledwie gdzieniegdzie**. Nie zawsze. Czasem sam obraz. Nie potrzeba
słów. Potrzeba patrzenia. Potrzeba zachwytu. Potrzeba umiłowania
szczegółu. Potrzeba wrażliwości na piękno.
Od kiedy zobaczyłam te książki, przeciągnęłam dłonią po papierze, wiedziałam, że to będzie hit tegorocznego Bożego Narodzenia. Egmont Art "pozamiatał"! - więcej słów nie pamiętam.
Od kiedy zobaczyłam te książki, przeciągnęłam dłonią po papierze, wiedziałam, że to będzie hit tegorocznego Bożego Narodzenia. Egmont Art "pozamiatał"! - więcej słów nie pamiętam.
*ażeby
wszystkich uspokoić – tak, dostałam
album, zaliczając 7*8 i 4*5 i 2*4 i całą resztę na piątkę.
**
wspomnę tylko, że
konsultacji merytorycznej udzielili Tomasz Samojlik i Mikołaj
Golachowski – ufam więc tym paru słowom bez zastrzeżeń!
Wyjątkowo piękne;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie niecierpliwie czekam, żeby Starszy się obudził i wyciągnął spod choinki. Do wspólnego oglądania :)
OdpowiedzUsuń