371. NIE LUBIĘ REKLAM
ZOFIA STENECKA
„BASIA I
ZWIERZAKI”
KSIĄŻKA Z ZESTAWEM
KREATYWNYM
LITERACKI EGMONT,
WARSZAWA 2016
ILUSTROWAŁA
MARIANNA OKLEJAK
Zamykam oczy i widzę
to... Ma być idealnie – jak w reklamie. Wolno bulgoczący na gazie
barszczyk – koniecznie w salonie z aneksem kuchennym! -
roztaczający wokół aromat suszonych grzybów. I uszka –
maleńkie, kształtne, lepione własnoręcznie. W kominku (w
mieszkaniu na czwartym piętrze…) trzaska wesoło ogień,
pierniczki z otwartej przed chwilą puszki nie dość, że wyglądają
przepięknie (ach te misterne koronki z białego lukru!), to smakują
wybornie i są mięciutkie, bo przeleżały w zamknięciu przepisową
ilość czasu (już w listopadzie ciasto leżakowało pod ściereczką
na balkonie). I dzieci, z uśmiechem, w nowych, czystych ubraniach,
lepią łańcuch na choinkę, układając stosik ścinków z
kolorowych papierów w jedno miejsce. Zgarniamy dłonią i jest
czyściutko! Kolędy, gwiazdki z brokatem, prezenty, zapakowane w
fantazyjny sposób…
A potem otwieram
oczy. I co jest? Na środku pokoju suszarka z praniem, bo na balkonie
nie chce schnąć. Naddarty prezentowy papier. Pierniczki dopiero się
robią, z tego przepisu co zawsze - „dla tych, co na ostatnią
chwilę”… a ozdabianie… Lukier cieknie po nodze stołu, cukrowe
perełki toczą się w cztery strony świata, rękawy unurzane
najpierw w mące, teraz absorbują cukier puder i kakao. Łańcuch na
choinkę? Proszę bardzo. Długi, naprawdę długi… I krzywy
niemożebnie! Brokat też jest wszędzie – we włosach, na rzęsach,
w paczce mąki… Przechodzę przez pokój i nagle skarpeta zostaje
na podłodze – przykleiła się do pięknego wzoru gwiazdy z
brokatowego kleju…
Mam ochotę wyć! Z
głębi trzewi, z głębi swojego jestestwa. Do księżyca wyć. Albo
do gwiazdy betlejemskiej – wszystko jedno! Nie ogarniam! Wszystko
jest nie tak! Krzywe! Koślawe! Brudne! Nie-do-zareklamowania…
A potem patrzę na
Nią. Siedzi w tym bałaganie na samym środku. Tak, jak dookoła
jest absolutnie nieperfekcyjnie, tak ona jest absolutnie szczęśliwa!
Robi łańcuch na choinkę z opakowań po naklejkach z Biedronki. I
jest przekonana, że wujek się z niego ucieszy i z wielką dumą
powiesi go na swojej choince. Koślawy piernikowy bałwan smakuje
wyśmienicie. Nawet te za cienko rozwałkowane, trochę zwęglone
pierniki są dobre. Na suszarce można zawiesić bombki. I naprawdę
nie ma znaczenia, że uszka są kupne. Póki jesteśmy razem.
Czy to Święta u
nas, czy w domu Basi? Bo u niej są zupełnie takie same! Nieidealne,
nie szyte na miarę, nie-do zareklamowania. Są swojskie, pełne
mąki, buraków na ścianie, kipiącej grzybowej i zwierzaków!
Zaczyna się też od tych zamkniętych oczu mamy. Pewnie pod jej
powiekami takie same marzenia – kominek, przystrojony dom, łańcuch
od linijki… A jak je otwiera to ma katastrofę w kuchni i trójkę
rozbrykanych dzieci. Też nie wytrzymuje. Tez krzyczy. Nie do końca
na dzieci. Na świat, na siebie, na sytuację i na to, że dwa dni
przed Świętami tata znów ma dyżur, a ona nie zdąży… Ale potem
nagle przypomina jej się, czym są Święta, co jest w nich
najważniejsze. A co jest? RAZEM! Zostawia naczynia w zlewie i
buraki, co zabarwiły kuchnię. Tak po prostu. Odpuszcza. I zamierza
się cieszyć. Też tak po prostu. Prawie z niczego. Idzie z dziećmi
do pokoju, wyciąga choinkę i zaczyna wycinać zwierzaki z papieru.
Jakie kto chce. I dinozaury, i żółwie, i lwy, i nietoperze. A
potem zawieszają je na choinkę i rozstawiają po całym domu. Jest
dobrze, jak jest. Tak, jak jest, jest najlepiej.
My też możemy.
Wziąć klej, nożyczki, nitkę. Basia i jej mama zostawiły na końcu
wielki blok z szablonami zwierzaków i chyba milionem naklejek! I
instrukcją, jak je wykonać. Nie zapomniały zaznaczyć w tej
instrukcji, że „wytnij zwierzaka wzdłuż linii ciągłej. Nie
martw się, jeśli wyjedziesz za linię!”. Święte słowa - „nie
martw się!”
Odrywam skarpetkę
od podłogi, oryginalny łańcuch wkładam w ozdobne pudełko
prezentowe, a mąką zgarniętą z blatu posypuję papierowego
polarnego niedźwiedzia – prosto na klej z brokatem!
„-Święta będę
w tym roku nieidealne – szepnęła półsennie. - Wszędzie jest
bałagan.
Tata uśmiechnął
się z czułością.
-Właśnie takie będą najlepsze na świecie – oświadczył.”
I przypomina mi się nagle, że przecież nie lubię reklam!
-Właśnie takie będą najlepsze na świecie – oświadczył.”
I przypomina mi się nagle, że przecież nie lubię reklam!
U nas łańcuch już gotowy - został zrobiony z kartek katalogu Ikei, pociętych niezbyt równo. A poza tym, to u nas też, jak w opisie, co roku :) Zresztą, Zofia Stanecka świetnie rozumie rodziców i w ogóle potrafi uchwycić to, co oni czują. W wielu jej książkach jest coś takiego, czego dzieci nie zrozumieją, przynajmniej na razie, choćby nie wiem jak im tłumaczyć :)
OdpowiedzUsuń