377. W CO SIĘ UBRAĆ NA SYLWESTRA
ALICJA
BUDZYŃSKA, KATARZYNA OLECH-MICHAŁOWSKA
„TRENDY
I OWĘDY CZYLI CZEGO NIE WIEDZIELIŚCIE O MODZIE, A CHCIELIBYŚCIE
WIEDZIEĆ”
ART
EGMONT, WARSZAWA 2016
ILUSTROWAŁA
, PROJEKTOWAŁA AGATA RACZYŃSKA
Ja
jestem raczej owędy. Mam kilka swoich ulubionych ciuchów i lepiej
czuję się w spodniach niż w sukience. Moim ulubionym materiałem
jest dresówka i wolę oversizy od mini. I nie wiem, czy to modne,
czy nie. Nie wiem, czy trafiłam swoimi szarymi spodniami w
tegoroczny trend, czy raczej powinnam je odłożyć na dno szafy wraz
z końcem zeszłej zimy. Ale nie wyrzucać – moda zatacza kręgi i
wraca sama do siebie...
A
Majka się stroi. Uwielbia. Brokat, wstążki, pierścionki, spinki i
tiul. Też nie wiem, czy jest modna, ale na pewno modniejsza niż ja.
Dobiera, dopasowuje, odrzuca to, co jej nie pasuje. Dziś, w
Sylwestrowy ranek, wyciągnęła z szafy swoją ulubioną tiulową
spódniczkę. Kolor granatowy. „Chcę mieć dziś wszystko w
granacie!” - oznajmiła, szukając granatowych rajstop.
Niepocieszona włożyła na siebie niebieskie majtki – „To nie
granat!” - stwierdziła z żalem. (Granatowych majtek w szafie
brać. Zdecydowanie do nadrobienia!!!) I poszła, cała granatowa,
tworzyć sylwestrowe maski – to przecież NIEZBĘDNY dodatek w taki
dzień, jak dziś...
Nie
rozumiem pokazów mody, nie wiem po co tworzy się kolekcję ubrań,
która zostanie pokazana tylko na wybiegu, nie wiem, po co kobietom
buty na tak wysokich obcasach, że przewracają się idąc – jeżeli
w ogóle idą. Nie kręci mnie puder, róż, pomadka. Owszem, wiem,
że kilka zgrabnych zabiegów poprawia urodę, że warto czasem
podkreślić kości policzkowe i depilować brwi. Ale z przerażeniem
patrzę, jak na filmikach na Youtubie dziewczyny malują połowę
twarzy, żeby pokazać, jak bardzo można być kimś innym, niż się
jest, używając cieni do powiek, podkładu i eyelinera. I jakie
ilości mazideł do tego zużywają. Takie, których nawet nie
potrafię nazwać.
Ale
gdyby tak potraktować modę jako sztukę? Jako obraz zmieniających
się trendów, jako coś, co ma zachwycać, a nie tylko służyć
codzienności? Gdyby ukazać piękno sukienek, butów, kapeluszy,
diademów, kolczyków, torebek i okularów? Gdyby zaprzeć dech w
piersiach różnorodnością materiałów – kolorami i fakturami?
Co, gdyby pośledzić modę, jak paparazzi iść za nią krok w krok
przez wieki i przez miejsca? Co, jeśli ustawić obok siebie ikony –
mody, ekranu, sceny - i sprawdzić, czy mają podobne czy różne
ubrania, fryzury, dodatki? Co, gdyby w końcu potraktować ubranie
jak znak, jak manifest, jak wyrażanie opinii?
Wtedy
powstanie taki niezwykły album, jak „Trendy i owędy”.
Parę
słów – reszta to obraz! Bielizna, włosy, rękawiczki, stroje
karnawałowe z wielu stron świata, stroje używane w różnych
dyscyplinach sportów, szaty cesarza i „król jest nagi”, top
modelki, Dawid Bowie i Michael Jackson, Coco Chanel i Madonna. I
zbroja rycerska na tej samej stronie, co aztecki jaguar i Sioux z
1989 roku, na jednej stronie papież, pop i lama, obok siebie
punkowiec, hipster, rockers i emo. To wstęp – misz masz, tygiel,
groch z kapustą, od którego można zacząć przygodę z modą –
niesamowite, że każdy najmniejszy skrawek materiału, który na
siebie wkładamy, może coś znaczyć! Że okrywanie nagości można
przekuć w sztukę, zwykłą, prozaiczną potrzebę w coś tak
pięknego! Chylę czoła i wracam myślami do swoich lat
młodzieńczych. Oglądam siebie – to, jak mama w wielkim kotle
farbowała mi wszystkie ciuchy na zielono (w moim okresie zielonym),
a potem na czarno, gdy nie nosiłam żadnego innego koloru. Śledzę
swoje podarte na kolanach spodnie, glany (wiosna, lato, jesień,
zima) i wszystkie naszywki na rękawie kurtki, które doskonale
określały kim jestem… Uśmiecham się sama do siebie i wkładam
małą czarną. Podobno doskonała na każdą okazję...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...