163. POMIĘDZY
EZOP
„BAJKI”
ADPATACJA JEAN-PHILIPPE
MOGENET
(TŁ. DOROTA HARTWICH)
FORMAT, WROCŁAW 2011
Mój Mąż jest
pomiędzy.
Nie lubi Mamoko („Czemu
te ulice są pod takim dziwnym kątem?” - pyta, badając je okiem
konstruktora - „I czemu wszystko jest zielone? Jakby ktoś gaz tu
wpuścił!”), nie do końca pasuje mu humor Soledad Bravi („To
nie jest ból, to pinezka!”, ale za to gniazdko elektryczne, co
robi „Nie!” uwielbia pasjami). Nie lubi chińskich książeczek
ze zbyt rozległą paletą kolorów, ale te zbyt niejednoznaczne go
przerażają i odstraszają. Gdy dawałam mu Formatowego Ezopa miałam
trochę obaw. A on się zauroczył, choć to słowo do niego nie
pasuje. Zapatrzył się, zagapił, zachwycił.
O samym Ezopie nie
trzeba pisać – Ezop to geniusz. Wystarczy mu kilka splecionych ze
sobą słów, parę zdań, żeby powstała bajka i żeby obnażać
prawdę o ludzkości i jej przywarach. Chyba każdy zna choć jedną
ezopowa bajkę. Choćby tę o wyścigu zająca z żółwiem. Albo o
lisie, kruku i serze. Może w oryginale, może w pięknym
przekładzie, a może w jakiejś wersji „hard disnej”, ale coś
tam zna na pewno.
Więc nie będę mnożyć
słów, nie będę ich tracić na laurki, które zaraz wylądują w
koszu. Bo w tym konkretnym wydaniu nie chodzi o treść. A
przynajmniej nie tylko. Pani Treść ustępuje tu bowiem pola Pani
Formie. Nie znaczy to, że mamy tu do czynienia z przerostem Formy
nad Treścią. To raczej wspólnota, przyjaźń, co najwyżej
mecenat. Nawet adaptacja Mogeneta i tłumaczenie Harwtich jakoś tę
formę uwypukla, kondensuje Ezopa do sensu stricto, ogranicza język
do paru linijek i daje pretekst do ilustracji, do popisu malarskiego
Martina, do rozmachu, bynajmniej nie barwnego. To dość mroczne
obrazy, czasem drastyczne (jak w „Wilku i czapli”, gdzie na
pierwszym planie czaszka i kości), niepokojące i na pewno bardzo
dalekie od chęci zabawienia najmłodszego czytelnika. To raczej
obrazy, które z chęcią powiesiłoby się na całkiem dorosłej
ścianie, których misją jest zaciekawić, zadziwić, czasem trochę
wstrząsnąć, tak, żeby odbiorca wzdrygnął się mimowolnie. Ale
jednocześnie są piękne i niebanalnie. I te wszystkie jelenie, lwy,
lisy i kozły w garniturach... „Świetnie, że są w gajerkach!”
- mówi mój pomiędzy-Mąż i to jest dla mnie rodzaj najwyższej
pochwały.
Oj tak, Pan Forma robi wrażenie :) Ezop w tym wydaniu to jeden z moich faworytów jeśli chodzi o prezenty dla dorosłych.
OdpowiedzUsuń