157. LATARKA, MANDAT I TOMOGRAFIA GŁOWY
CATHERINE LEBLANC
„JAK POKONAĆ DINOZAURY?'
„JAK POKONAĆ
PAJĄKI?”
SERIA STRACHY NA LACHY
(TŁ. MARTA TORUŃSKA)
WILGA, GRUPA WYDAWNICZA
FOKSAL, WARSZAWA 2014
ILUSTROWAŁ ROLAND
GARRIGUE
Nie pamiętam, żebym
się bała, gdy byłam mała. No może czasem gdy zasypiałam, gdy
rozum już układał się do snu, a moja wyobraźnia rosła w siłę,
to chowałam nogi pod kołdrą, żeby nie złapało ich coś, co
mieszka w ciemności. Albo wtedy, gdy w piaskownicy zgubiłam klucz
od domu i bałam się, że na pewno ktoś go znajdzie i przyjdzie te
drzwi otworzyć. Albo wtedy, gdy w tajemnicy przed rodzicami z bratem
i dwójką nocujących u nas przyjaciół, chcieliśmy oglądać
horror. Tak dużo o tym mówiliśmy, że przeraziliśmy się już na
reklamach i telewizor wyłączaliśmy trzymając się wszyscy za
ręce.
Ale nie pamiętam,
żebym miała jednego, stałego stracha. Nie pamiętam, by w szafie
mieszkał tygrys, albo w łazience duchy, nie pamiętam, by w
szpinaku mieszkały pająki, albo w bucie inne robaki.
Ale wiem, że takie
strachy towarzyszą dzieciom często. Że w tej szafie mieszka coś,
co na pewno je zje (pewnie dlatego, że lubią, gdy tata co wieczór
z latarką zagląda do szafy i odgania). Albo gdy mama z butów
przegania jakieś nieistniejące gąsienice, a już wręcz
fantastycznie, gdy w ogóle da inne buty, bo tych akurat dziecko nie
lubi. Te strachy są specyficzne, bo nie rosną z dzieckiem –
najpierw są dużo wyższe – o głowę, albo nawet o dwie, ale
potem szybko się kurczą i za jakiś czas ich w ogóle nie widać.
Jednak w danym momencie, gdy akurat strach się urodził, jest
poważnym problemem. Są różne sposoby walki – z duchami można
walczyć wzywając pogromców duchów (albo wręczając dziecku
maleńką, prywatną latarkę w ulubionym kolorze), z wilkami kupując
psa wilczura (albo oglądając programy przyrodnicze, które
koniecznie pokazują małe wilczki).
Ale co zrobić z
dinozaurami? Albo z pająkami?
Jest kilka sposobów –
od gilgania wielkiego diplodoka, poprzez wręczanie mandatów za złe
parkowanie triceratopsowi, po badanie wielkości mózgu dimetrodona
(nie jest za wielki...). Co do pająków – można je potraktować
wodą, klejem, kapciem, albo latarką – zależy, jakie ma się
oręże pod ręką. Tylko często są dodatkowe ofiary w ludności
cywilnej (poklejony Spiderman, zniszczone wazony, czy wciągnięty
odkurzaczem ulubiony kolczyk mamy)...
To książeczki z
przymrużeniem oka, z rewelacyjnymi ilustracjami, takie które
pozwalają dzieciom ukryć swoje strachy pod płaszczykiem uśmiechu,
takie, z których – jestem przekonana, dzieciaki przerysowują
pająki i dinozaury. Książki żarciki – lekkie i przyjemne.
Ta seria nie bez
przyczyny nazywa się „strachy na lachy”. Szukając źródła
tego powiedzenia, natrafiłam na dwie interpretacje. Jedna mówi o
Lachach, jako praprzodków Polaków – rodzie silnym, mężnym,
który niczego się nie bał. Druga o tym, że lach, to taki
zgrubiony las i że to strach, który łatwo daje się w las
wyprowadzić i tam już zostaje. Nie mniej jednak w obydwu wersjach
ten strach to coś niepotrzebnego, co łatwo się daje zgnieść w
kuleczkę i wyrzucić za okno. To strach do pokonania. I o tym są te
książki - o tym, że wystarczy dobry trik, albo ręka mamy,
zaciskająca dziecięcą dłoń, a przede wszystkim wiedza i duchy
nagle idą straszyć w zamku, zamiast w łazience, a czasem wręcz
okazuje się, że ich nie ma, wilki stają się zwykłymi kuzynami
psów, które przecież są najlepszymi przyjaciółmi człowieka,
okazuje się, że dinozaury wyginęły dawno temu i nie mogą już
nikogo ugryźć, a pająk boi się nas bardziej, niż my jego.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...