159. PAPIEROWY JEŻ

 CYKL ZAGADKI JEŻA PEPE

ROZALIA NIEDŹWIEDZKA
„KOŚCI”
RADUCHA, WARSZAWA 2013
ILUSTROWAŁA ANGELIKA SALSKA

ROZALIA NIEDŹWIEDZKA
„ORZECHY”
RADUCHA, WARSZAWA 2014
ILUSTROWAŁA ANGELIKA SALSKA

[Raducha marzy, by kartkować ich książki wielokrotnie]

Jeż Pepe mógłby nosić w kieszeni lupę – tylko, że nie ma kieszeni. Mógłby pykać fajeczkę – ale to niezdrowe. Mógłby mieć długi płaszcz z postawionym kołnierzem – ale płaszcz dziurawiłby się na plecach. Bez fajki, lupy i płaszcza na wzór słynnego pana Holmesa, też ten jeż jest doskonałym detektywem. Można by rzec, że najlepszym na całym podwórku (choć w tym przypadku „najlepszy” idzie w parze z „jedynym”, nie umniejsza to jego zasług). Gdy coś zginie, zagubi się, zniknie, wyparuje to do niego trzeba się udać i w wielkiej tajemnicy, na jeżowe ucho, powiedzieć, czego nie ma, kogo się podejrzewa i prosić błagalnie, żeby jeż Pepe pomógł, bo traci się wiarę we własny rozum (to w „Kościach”), nie ma się czym nakarmić dzieci zimą (to w „Orzechach”). Oprócz tego, że Pepe jest inteligentny, to jest jeszcze szanowany, bardzo lubiany, mieszka na podwórku od zawsze i wszystkich zna. A na dodatek świetnie gra w karty. Ale tylko wtedy, gdy zagadki są już rozwiązane.
A żeby zagadkę rozwiązać, trzeba mieć sposób, pomysł i zmysł obserwacji. I dużo cierpliwości, żeby na przykład cały dzień gapić się na podwórkową codzienność. Albo nocą czuwać przy domniemanym miejscu zbrodni.
Do jeża Pepe najpierw przychodzi Muchomor. To jeden z najstarszych mieszkańców podwórka – wieloletni przyjaciel Pepe. Od jakiegoś czasu kości, które zakopuje w ogrodzie znikają. Ktoś, kto je zabiera, nie zostawia najmniejszego śladu. Muchomor nikogo też nie podejrzewa – nikt nie zdradził się najlżejszym mrugnięciem powieki. Po prostu zbrodnia doskonała! A Muchomor nagle zaczyna się bać, że to z jego pamięcią dzieje się coś niedobrego. Że może zapomina, w którym miejscu zostawił kość, albo, co gorsza, może w ogóle ich nie zostawia...
A potem do Pepe przychodzi wiewiórka, bo giną jej orzechy, które pozbierała i suszy na zimę w szczelinach stodołowego dachu. Boi się bardzo, że gdy ta zima już nadjedzie, to ona i jej dzieci nie będą miały co jeść.
Pepe przez chwilę obmyśla plan, a potem rusza do działania. I jak każda powiastka detektywistyczna, tak i te pepowe kryminały, kończą się rozwiązaniem zagadki. Dodam tylko, że kryminały to wyśmienite, bo nie traktują młodszego czytelnika ulgowo – nie podsuwają wielkich jak stodoła poszlak, nie podpowiadają żadnym słówkiem – do samego końca trzymają sprawcę w tajemnicy! Więc nie tylko dziecko – rodzic też ma frajdę!
„Orzechy” mnie zaciekawiły, uśmiałam się z podejrzanego Barana. Ale „Kości” nie dość, że mnie zaskoczyły, to naprawdę rozczuliły – zaczęłam się wahać – po stronie pokrzywdzonego, czy krzywdzącego stanąć...
W serii o Pepe drzemie ogromny potencjał – nie ma wielu kryminałów dla maluchów, a te nie dość, że intrygujące, nie dość, że fajnie napisane, to jeszcze narysowane fantastycznie! I coś, co muszę docenić – mimo że w słowach ostatnich, to nie na ostatku – piękny, cudowny, pachnący książkowo, w dotyku lekko chropowaty, matowy papier! Bez żadnych błyszczeń, lakierowań i połysków, na których zostają odciski małych paluszków, bez zapachu kleju, który drażni nosek od środka...
W kontekście moich rozważań na temat ilustracji, na temat tego, że książka ma być też ładnym przedmiotem, daję prywatny znaczek „Patrz jak czytasz”.









[Dziękujemy wydawnictwu Raducha za ślady kości i skorupki orzechów]

Komentarze

  1. Też mamy te książki. Zaskakująco dobre:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zaskakująco" - to dobre słowo. Bo fakt, nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodobają. Z niecierpliwością czekam na dalsze przygody jeża Pepe :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...