177. BEZTROSKA ZA PLECAMI
SHAUN TAN
„REGULAMIN NA LATO”
(TŁ. JACEK DREWNOWSKI)
KULTURA GNIEWU,
WARSZAWA 2014
ILUSTROWAŁ SHAUN TAN
Lato.
Nie ma prawa budzić cię żaden budzik – oddajesz swoje wstawanie
słońcu, wpychającemu się do domu zza firanki. Zimne kakao, bo nie
ma czasu go podgrzać, chleb z dżemem i truskawki, upchane w
kieszeniach. Cały świat działa wtedy inaczej, noc jest łaskawsza
i idzie wolniej, żeby napęczniałe ciepłem dni trwały jak
najdłużej. Beztroska.
Owszem
- to jest beztroska, ale dopiero z perspektywy czasu, z perspektywy
krótkich zerknięć zza monitora komputerowego na zalane słońcem
podwórze i chwytania zapachu morza w szybkiej drodze do pracy. W
tamte lata, lata, gdy kończyło się szkołę i po ostatnim dzwonku
rozciągała się przed nami wolność, długa na niewyobrażalne dwa
miesiące, problemów było bez liku – trzeba się było nauczyć
letnich zasad, które wraz z krótkimi spodenkami i kremem do
opalania, wprowadzają całkiem nowy porządek.
Bo
gdy miało się kilkanaście lat, problem zagubionej skarpetki rósł
do rozmiarów monstrualnego czerwonego królika, a kłótnia z
najlepszym kolegą i „Nigdy nie czekaj na przeprosiny” sugerowała
koniec świata i czasem cały dzień w domu. A przecież wakacje nie
wracają, raz stracony dzień nie cofa się i nie daje drugiej
szansy. Postać czarnego kruka, który przewija się na każdej
planszy, ma dla mnie taki wymiar, takie znaczenie – to ulotność
letniego czasu, przemijalność wakacji – już od pierwszej chwili
ich ubywa. I choć na samym początku wydaje się, że jest ich
nieprzeliczalnie wiele, że szkoła wróci za wieki całe, to w
klepsydrze wciąż przesypuje się piasek.
To
książka niesamowita – kilka zdań, dekalog, prawa i obowiązki,
zasady, których łamać się nie powinno, wszystko to, czego mały
chłopiec „nauczył się ostatniego lata”. I piękne obrazy,
wyjęte wprost z dziecięcej głowy, z rozżarzonej letnim blaskiem
wyobraźni, gdzie na tych samych prawach co uliczna latarnia,
krawężnik i skrzynka pocztowa, żyje tornado, jakieś roboty,
dziwne stwory i gigantyczny kot. To książka o tym, jak w burej
przestrzeni między kilkoma domami trzeba wyczarować sobie świat
cały. Jak między jedną a drugą ścianą znaleźć trochę
strachu, mnóstwo radości i emocje, które nie zatrą się przez
wiele kolejnych lat. To przepis na to, jak wygenerować dobre
wspomnienia. To gotowa recepta na cały świat doznań – namalowana
pięknymi, choć czasem niepokojącymi obrazami.
Myślę,
że to, jak się czyta tę książkę zależy od wakacji, jakie ma
się za sobą, zależy od tego, czy do odrapanych kolan przykładało
się babkę lancetowatą, czy wisiało się głową w dół na
trzepaku, czy na rowerowym bagażniku woziło się kolegę. Zależy
od tego, czy nawet w deszczu potrafiło się cieszyć wakacjami.
Zależy od tego z kim się te wakacje spędzało. Bo w „Regulamin
na lato”, w jego czytanie, oglądanie, wkłada się swoje własne
wspomnienia, swój własny świat. Pod hasłem „Nigdy nie dawaj
kluczy nieznajomemu” może kryć się dotyk zimnego metalu w
kształcie klucza na klatce piersiowej, bo trzeba było go schować
„żeby obcy nie widzieli”. Pod hasłem „Nigdy nie zapominaj
drogi do domu” może być wielkość lasu, w którym ktoś się
zgubił, dreszcz emocji, gdy szuka się właściwej ścieżki, albo
labirynt między blokami, gdy pierwszy raz wyszło się samemu na
podwórko. A w linijce „Nigdy nie zapominaj hasła” może kryć
się tajemny klub, którego baza była pod trzepakiem i braterstwo
krwi. I mam tylko nadzieję, że to nie kod do domofonu, albo pin do
komórki, bo takie czytanie mogłoby oznaczać smutne dzieciństwo...
Moim
zdaniem to książka idealna do wręczenia jako prezent na
zakończenie roku szkolnego (pewnie to marzenie ściętej głowy, ale
tak właśnie powinny te prezenty wyglądać!).
Te obrazki są po prostu cudowne!!! :)))
OdpowiedzUsuńZgadzam się - piękne, niebanalne, przepełnione latem, jakie pamiętam ze swojego dzieciństwa...
UsuńBabka na rany, biodro pod rowerową ramą, ech ... to se ne vrati :(
OdpowiedzUsuń