35.EUROPEJSKIE OD A DO Z
JAN BAJTLIK
„EUROPA PINGWINA
POPO”
DOOKOŁA ŚWIATA, KUTNO
2011
ILUSTROWAŁ JAN BAJTLIK
[Dookoła świata można
podróżować nawet z własnego łóżka, byleby mieć odpowiedni
kompas]
Ta książka zaskoczyła
mnie... „Europa pingwina Popo” czytam – więc myślałam, że
to będzie coś na kształt przewodnika dla Dzieci – tutaj Polska,
tutaj Hiszpania, we Włoszech je się makaron, a we Francji dorośli
piją wino. No i że pingwin będzie oprowadzał Dzieci po tej
Europie...
Tak i nie.
Bo owszem, jest
pingwin, który od zawsze marzył o podróży do Europy i teraz na
krze dopływa do niej... I pojawia się na każdej stronie i czasem
komentuje. I prowadzi za rękę. I to jest pewnego rodzaju
przewodnik, ale bardziej po duszy, po myślach, po głowie Europy. Bo
tu nie o miasta, nie o państwa chodzi, a o uczucia, wspomnienia,
emocje, jakie słowo „Europa” wywołuje. O spuściznę, o
tradycję, o to co dzieli i co łączy Europejczyków.
Zaczyna się od
Atlantydy na A...
Na B.. - nikt by nie
zgadł, że są Beatlesi... Jest druk, jarmarki, Lajkonik, któremu
strój zaprojektował Wyspiański, Łajka, Trubadurzy i Rewolucja...
Parę zdań na temat każdego hasła, kilka słów, które są mniej
ważne, jeśli się popatrzy na obrazki – ilustracje genialne!
Mocne, wyraźne, proste, ale nie prostackie, podobają się małym
(Majka szalała z zachwytu!) i dużym (marpil szalała z zachwytu –
mam nawet takie ciche marzenie, że hasło Esperanto w jakiś sposób
przerobię na plakat i zawieszę w pokoju Majki). Czasem mają dwa
kolory, a czasem całą ich garść, czasem są nieskomplikowane,
złożone z jednego kadru, czasem pełne szczegółów, tak, że
można siedzieć i się gapić.
Zaskoczyło mnie, jak
można przekazać swoja prywatną Europę Dzieciom, jak uczynić ją
hasłem wyjściowym i pokazać, że w środku jest i miąższ i
maleńkie pesteczki, z których może wyrosnąć jeszcze dużo innych
haseł. Bo ja zaczęłam się zastanawiać nad swoją Europą – że
na D by był Dom, a na W Włochy, które chciałabym kiedyś
zobaczyć. A na K na pewno książka. A tu jeszcze tyle liter...
Jan Bajtlik kończy na
Z jak Zoo... Szkoda, że kończy... Na szczęście alfabet można
recytować jeszcze raz, od nowa...
[Dziękujemy
wydawnictwu za możliwość odbywania podróży kierując się, jak
mapami, ich książkami-prezentami]
Książka wygląda niesamowicie ciekawie, uwielbiam takie książki dla dzieci i choć półki już nam się od ich ciężaru uginają to myślę, że jeszcze i na tą się skusimy:)) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńWarto - inna od innych :-) I ilustracje fantastyczne! A Nasze półki też trzeszczą, ale wolę wynosić "dorosłe" książki, żeby więcej dziecięcych się zmieściło - piękniejsze są :-)
UsuńMy też zimowe, ale ciepłe pozdrowienia ślemy - Z Gdańska do Gdyni ;-)