515. LIST DO REDAKCJI


ANNA DZIEWIT-MELLER
„DAMY, DZIEWUCHY, DZIEWCZYNY. PODRÓŻE W SPÓDNICY”
ZNAK EMOTIKON, KRAKÓW 2018
ILUSTROWAŁA JOANNA RUSINEK

Szanowna Redakcjo,
z uwagą i wielkim zainteresowaniem przeczytałam (o deski do deski!) numer specjalny Waszego pisma, poświęconego podróżującym kobietom. A właściwie powinnam napisać Kobietom. Przedstawiliście bowiem jednostki silne, nieprzeciętne osobowości, które powinny inspirować i dawać odwagę kobietom, by zobaczyły w sobie Kobietę.
Wkurza mnie (chciałam użyć delikatniejszego słowa, ale się po prostu nie da!), że większość opisywanych przez Was historii kobiet podróżniczek zaczyna się od sprzeciwu. Kobiety musiały sprzeciwiać się zastanemu porządkowi, przenosić góry, udowadniać, że mogą robić to, co mężczyźni, porzucać przypisane im od wieków obowiązki, walczyć o możliwość podróżowania i o uznanie, gdy zdobyły się na coś uznania godnego.
Redaktor Naczelna Nelly Bly, postanowiła podróżować, gdy w jakiejś poczytnej gazecie znalazła artykuł pt.„Do czego nadają się dziewczęta?”, w którym autor pięciorga córek narzekał na swój los, bo według niego nie nadają się do niczego prócz małżeństwa i prowadzenia domu! Ida Pfeiffer wyrusza w pierwszą podróż, gdy jej mąż już nie żyje, dzieci są odchowane, a jej mama umiera zostawiając jej niewielki spadek. Dopiero wtedy Ida postanawia „zrobić to, na co zawsze miała ochotę – wyruszyć w pierwszą wielką podróż, o której śniła, prowadząc dom”. Krysia Chojnowska, która zdecydowała się studiować budowę statków słyszy, że to nietypowy wybór, jak na dziewczynę. A Jeanne Barret, która jako pierwsza opłynęła świat, musiała się przebrać za mężczyznę, żeby odbyć ten rejs, bo inaczej nie zostałaby nawet wpuszczona na statek!
Tu zostawię nieco pustego miejsca, żeby sobie w zaciszu własnego domu poprzeklinać!

A zaraz potem, nieco uspokojona, złożę hołd i wielkie dzięki wszystkim kobietom, o których piszecie na łamach Waszego pisma, bo gdyby nie miały w sobie siły, determinacji, odwagi i marzeń, to wciąż podróże kobiety ograniczałyby się do dystansu dom-sklep spożywczy, z ekwipunkiem torba na kółkach, portfel i lista zakupów!
Zafascynowała mnie zawartość Waszego pisma. Na półkach sklepowych, księgarnianych, na wystawach w kioskach, w dziale prasy kobiecej widać magazyny dotyczące gotowania lub, szerzej, prowadzenia domu (jak wywabić plamę z czerwonego wina z kanapy i jak odświeżyć dywan w salonie, bez wyjmowanie go spod ciężkich regałów i meblościanek), albo mody (a przecież nie wszystkie kobiety się tym interesują! Niektóre lubią po prostu znoszone trampki, które są modne zawsze – zupełnie, jak mała czarna!), ewentualnie pisma plotkarskie o życiu tzw. gwiazd (czyż nie każda z nas jest gwiazdą?!) bądź o pielęgnacji niemowląt i wychowaniu dzieci (dające złote rady, które wpędzają nas w poczucie winy, iż nie jesteśmy idealnymi matkami! Nie mówiąc już o tych kobietach, które w ogóle dzieci nie mają!). Tu zaś otrzymujemy pismo pełne merytorycznej treści! Jest fascynujący wstępniak autorstwa Redaktor Naczelnej Nelly Bly, kobiety, która pobiła rekord i okrążyła świat w 72 dni, 6 godzin, 11 minut i 14 sekund i której trasę śledził sam Juliusz Verne! Jest dział listów do redakcji, w którym Gudrid Thorbjarnardóttir opowiada swoją historię i zwraca uwagę, że była pierwszą kobietą z Europy, która postawiła nogę na zachodniej półkuli! Fascynujące, że jej syn był ponoć pierwszym europejskim dzieckiem urodzonym w Ameryce! Jest przejmujący reportaż o Sacagawei, dzięki której odkrywcy przemierzający Amerykę Północną, mieli szansę zobaczyć nowe lądy. Na pewno sięgnę po polecane przez Was książki Idy Pfeiffer – wspaniałej podróżniczki, której książki oceniliście tak wysoko (5 gwiazdek!). Z wypiekami na twarzy przeczytałam kolejny odcinek „mrożącej krew w żyłach historii o dzielnej podróżniczce Alexandrine Tinné” autorstwa K. Blixen. Przy najbliższej podróży skorzystam z rad, zamieszczonych w rubryce modowej – dzięki Florence Baker, odkrywczyni jeziora Alberta, będę wiedzieć, czego nie zakładać w podróż (sukienki na kole i gorsetu!). Fascynującą osobowością okazała się Mary Kingsley, która w 1894 roku odwiedziła Afrykę i plemię kanibali (w krynolinach i gorsecie!), a z którą to udało się Wam przeprowadzić wywiad. Ucieszyła mnie też rozmowa z moją rodaczką Marią Czaplicką, która badała Syberię i szamanizm. Drugą moją rodaczką, o której mówicie w tym numerze jest Krystyna Chojnowska-Liskiewicz, która jako pierwsza kobieta samotnie opłynęła świat – ta relacja z jej podróży naprawdę mnie poruszyła! A zdjęcia z fotoreportażu o Walentynie Tierieszkowej, pierwszej kosmonautce, są naprawdę świetne! I cały czas nucę w głowie „Walę Twist”, śpiewaną przez Filipinki! Koleżance, która marzy o wyprawie na Mount Everest, pokazałam porady Junko Tabei, pierwszej kobiety, która zdobyła ten szczyt – będzie wiedziała, co ma ze sobą zabrać na wspinaczkę. No i już zaplanowałam sobie urlop, korzystając z prognozy pogody dla Antarktydy od Felicity Aston – meteorolożki, która jako pierwszy człowiek w historii przeszła przez Antarktydę na nartach.
Reklamy Wasze są nienachalne i faktycznie skorzystam w usług polecanego przez Was fryzjera Lucjana F. Pasemko. Z zajęciem przeczytałam nawet ogłoszenia, w którym to dziale znalazłam wzmiankę, iż Lady Hester Stanford (jej wykopaliska na terenie Ziemi Świętej zostały uznane za pierwsze nowoczesne badania archeologiczne na tamtym terenie) szuka ochotników na swoją wyprawę.
Mam również nadzieję, że spełni się mój horoskop roczny, który zamieściliście na końcu numeru. Z radością stwierdziłam, że jestem spod tego samego znaku zodiaku, co Bessie Coleman – czarnoskóra lotniczka. Relację z jej lotniczego pokazu również znalazłam w tym numerze!
Przyznam, że pozaznaczałam co ciekawsze fragmenty i rady, aby podzielić się nimi z moimi koleżankami. Oczywiście po ponownej lekturze pismo pożyczę przyjaciółkom – ustawiła się już po nie dość spora kolejka.
Teraz czytam ten numer magazynu raz jeszcze, z moją niemal sześcioletnią Córką, bo chciałabym jej pokazać sylwetki ważnych Kobiet, których ważność czasem została umniejszona, a czasem w ogóle zostały zapomniane. Chciałabym jej w ten sposób przybliżyć hasło #girlpower i uzmysłowić, że może wszystko i że każda granica może zostać przez nią przekroczona, jeśli tylko ma wystarczająco silne nogi! No i oczywiście zapas tak reklamowanych przez Was na łamach magazynu „Przetworów rybnych wysokiej jakości Braci H.&A. Libutów”.
Kończąc mój list, chciałam jeszcze raz podziękować, szczególnie Pani Redaktor Naczelnej Nellie Bly, za tę fascynującą podróż w spódnicy. Mam nadzieję, że pismo Wasze nie przestanie się ukazywać i że możliwa będzie prenumerata, którą jestem zainteresowana w stopniu najwyższym.
Z serdecznościami,
marpil














Komentarze