446. WILCZY WEEKEND: SPAŁAM Z KSIĄŻKĄ
SCENARIUSZ
AMÉLIE FLÉCHAIS
Z
INSPIRACJI BAŚNIĄ „CZERWONY KAPTURE” CHARLES'A PERRAULTA
„CZERWONE
WILCZĄTKO”
(TŁ.
ANA BRZEZIŃSKA)
KULTURA
GNIEWU, WARSZAWA 2017
SERIA
KRÓTKIE GATKI
ILUSTRACJE
AUTORKI
Gdy
byłam mała czasami pod poduszkę wkładałam książkę. To nie
mogła być książka jakakolwiek. To była książka, która
aktualnie była tą „naj”. Nie mogłam się z nią rozstać, nie
umiałam zamknąć oczu. Wsuwałam więc taką książkę pod
poduszkę. Zaraz za nią wsuwałam dłoń i tak spałyśmy razem –
ja i książka, ja, uspokojona, czując cały czas pod palcami
okładkę. Nikt nie mógł mi jej ukraść, nikt nie mógł jej nawet
pożyczyć. Nikt nie mógł mi jej wyczytać z liter. Albo poplamić.
Albo zagiąć rogu. Czy popisać niebieską kredką. A ja, będąc we
śnie, mogłam być jednocześnie trochę w tej książce.
Z
książką, o której dziś myślę, spałam już kilka razy.
Właściwie zawsze, gdy ją czytam, czuję ten dreszcz, to uczucie
kompletnego oczarowania, nie chcę się z nią rozstawać i ląduje
pod poduszką, bo chcę jej dotykać całą noc. Tak, wiem, być może
nie jest to normalne. Ale gdy widzę książki takie, jak ta, po
prostu nie mogę się powstrzymać! Znów staję się dzieckiem i mam
w sobie paniczny strach, że ona gdzieś przepadnie, że zniknie, gdy
tylko zamknę oczy, a ja przecież jestem zakochana, a ja przecież
jestem zaczarowana…
Niby
zwyczajna opowieść, niby o Czerwonym Kapturku, tylko trochę
inaczej, trochę od ogona strony. Bo czerwony kapturek na głowę
zakłada nie mała, śliczna dziewczynka, która ma iść do chorej
babci. Zakłada go małe, śliczne wilczątko, które ma iść do
chorej babci. Babcia czeka na pięknego zająca – sama nie ma już
zębów, więc nie może polować. Mama Wilczyca przestrzega swoje
małe wilczątko – pamiętaj, omijaj ludzi! W lesie martwych drzew
mieszka myśliwy i jego córka – są okrutni, zagrażają wilkom,
nienawidzą ich, chcą je zniszczyć… Czerwone Wilczątko owszem,
zadrżało nawet, owszem, wyobraziło sobie tych ludzi dla lepszego
efektu, owszem, obiecało sobie, że ominie las martwych drzew. Ale
małe wilczątka są zupełnie jak małe dziewczynki – biegają,
skaczą, chłoną świat, poznają, ciekawią się, interesują,
zaglądają, biegną nie w tą stronę, co trzeba, gubią się, nie
dotrzymują swoich obietnic… Małe wilczątka mają jeszcze jedną
cechę wspólną z małymi dziewczynkami – są ufne! Można je
zaczarować jednym słowem, można je omamić jedną obietnicą,
można być dla nich miłym, udawać, grać, a one wierzą, bo same
są przecież dobre i nie mają złych zamiarów. Mierzą świat
swoją miarą i czasami to je może zgubić… Bo może się okazać,
że mała śliczna dziewczynka, która oferuje swoją pomoc, ciepłą
dłoń, piosenkę dla otuchy, jest w istocie zimna, okrutna i zła.
Albo tylko bardzo, bardzo kocha swojego Tatę i chce by był
szczęśliwy…
Ta
książka ma w sobie tyle ważnych rzeczy, tyle podtekstów, tyle
prawd objawionych… Jest o wilkach – to najprostsze, co można z
niej wyczytać. O tym, że są czującymi istotami, że nie są
bytami podległymi człowiekowi, a człowiek uparł się, żeby je
niszczyć. Czego się boi? Co tak bardzo go niepokoi w wilczych
ślepiach, że nie może w nie patrzeć? Dlaczego dał sobie prawo,
by decydować o losie wilka jak pan i władca? Drżę cała, gdy
czytam tę książkę, bo od lat, od zawsze wilki to moje ulubione
zwierzęta („Moje też, Mamo” - słyszę głos mojej Córki) i
tak bardzo bezradna jestem wobec tej ludzkiej nienawiści, wobec
nieuzasadnionego strachu przed wilkami…
Ale
to jest tylko naskórek tej książki. Jest też o tym, że córeczki
kochają swoich tatusiów i zwykle przyjmują świat takim, jaki im
tatusiowie pokażą. Jest o tym, jak poczucie winy wypacza patrzenie
na ten świat, odczuwanie, dobro. O tym, jak człowiek, który zrobił
w życiu coś złego, próbuje się usprawiedliwić i odkupić winy –
po swojemu, tak, jak umie. I jak potrafi przy tym krzywdzić kolejne
istoty. Jest o symbiozie człowieka z naturą. O tym, że nie można
jej naruszyć bez konsekwencji. Że zawsze zło, wyrządzone
przyrodzie – wraca. I o zazdrości. Takiej do samych trzewi, do
flaków. O zazdrości głupiej, bo o miłość. Głupiej, bo o świat
wewnętrzny drugiej osoby. O jej myśli, kochania i fascynacje, do
których się nie ma dostępu. O coś, czego nigdy nie można od
drugiej osoby mieć.
Ta
książka mnie porusza, gra na moich emocjach, gra aż huczy!
Wszystko mi trąca kartkami – strach, złość, rozpacz, smutek,
radość, czułość, miłość… Do tego jest tak niesamowicie
piękna… Słowa mi zastygają w gardle, zachwyt mi zastyga w
gardle, bo jak tu mówić, kiedy się powiedzieć nie umie?
Nie
powiem już nic. Pójdę do łóżka, a pod poduszką znów dziś
będzie ze mną ktoś jeszcze, coś jeszcze...
Rewelacyjni napisana recenzja! Bardzo chcę poznać tę książkę! Bardzo! :-)
OdpowiedzUsuń@Buba Bajdocja dziękuję :-) A książka - cóż mogę rzecz - biegnij po nią w te pędy ;-)
Usuń"Wilczątko" to rzeczywiście nie jest zwykły Czerwony Kapturek, różnych wątków jest tam o wiele więcej. Zastanawiam się jednak, czy jest to książka dla dzieci, a jeśli tak to od jakiego wieku? Przeczytałam tą książkę swoim dzieciom bez wcześniejszej znajomości treści i jeśli chodzi o poziom grozy, to jednak było to dla nich za wcześnie..
OdpowiedzUsuń@KarolinaTo ciężko mi powiedzieć na jaki wiek. Moja Majka ma 5 lat. I nie zdecydowałam się czytać jej z nią. Bo wiem, że to jeszcze nie ten poziom. Ale szkolniaki, takie, co grają w Minecrafta, a ponoć grają już 11-latki.. To już chyba tak. Tylko na pewno trzeba czytać z nimi. I porozmawiać o tej książce. Nie zostawiać ich z nią samych. Zbyt mocno może zacząć pracować wyobraźnia...
Usuń