441.O WYJĄTKOWEJ ZWYKŁOŚCI



ANNE CRAUSAZ
„REMEK MARZYCIEL”
(TŁ. ANNA NOWACKA-DEVILLARD)
WIDNOKRĄG, PIASECZNO 2017
ILUSTROWAŁA AUTORKA

MAŁGORZATA FALKOWSKA
„PO CO KOMU BIAŁA KREDKA?”
TADAM, WARSZAWA 2017
ILUSTROWAŁA ANIA JAMRÓZ

„Ach, jakbym chciała mieć czarne włosy! Takie aż granatowe! Długie, zupełnie proste.” - myślę. Czy gdybym miała czarne włosy, to miałabym to samo w głowie? Czy gdybym miała czarne włosy, to lubiłabym czytać książki dla dzieci? Czy z czarnymi włosami byłabym kimś zupełnie innym? Czy chciałabym być kimś zupełnie innym? Czasem tak… Bo wydaje mi się, że zawodowe tancerki mają ciekawszą pracę niż ja. Bo wydaje mi się, że mieszkańcy Australii są bardziej naładowani słońcem, więc szczęśliwsi. A zaraz potem wydaje mi się, że w Norwegii są spokojniejsi. Bo wydaje mi się, że znajoma znajomej lepiej wygląda w sukienkach. Że mama Marysi jest lepszą mamą, a mama Igi nie jest taką bałaganiarą, jak ja. Że ktoś ma więcej pieniędzy, więc ma lepiej, a ktoś inny ma większy dom, więc łatwiej mu upychać kolejne książki na regałach.
Zapominam czasem o tu i teraz. Zapominam czasem, że ja też mam dobrze. Że mam najlepiej, jak tylko mogę mieć...
Remek też zapomniał. Remkowi też się wydawało, marzyło, śniło… Remek jest ślimakiem. Ni mniej ni więcej. Powolnym. W skorupce mieszkającym. Ze ślimaczycy Lucynki i ślimaka Wirgiliusza zrodzonym. Z wielkiej miłości dodam. Ślimakiem zdrowym, kochanym, najstarszym z rodzeństwa, łąkowym… Zwykłym. A że zwykłym, to od razu mu się wyobraża jakaś niezwykłość. A to że nie ma muszli, a to, że jest stonogą, a to, że wilkiem, żyrafą, gumą do żucia, truskawką, czy rosnącym ziarenkiem. No wszystkim, tylko nie ślimakiem. A po co? A na co? A dokąd tak gna? Dlaczego życie gumy do żucia miałoby być lepsze od życia ślimaka? Albo muchomora? Albo jabłka zamieszkanego przez robaczka? „Przecież nic w tym złego, że się jest ślimakiem.” Na ślimaka też czekają w życiu przygody. Ślimak też może bardzo wiele, może najwięcej, może wszystko, może najpiękniejsze. Nie musi być kimś innym, żeby być szczęśliwym! To urocza, prześliczna (ach te ilustracje!!!) książeczka o tym, jak odnaleźć w sobie ślimaka. Ślimaka zadowolonego z życia, zwykłego. Ślimaka po prostu. Ślimaka, który nie traci czasu na niespełnialne. Gdy się traci na to czas, łatwo zapomnieć, że dookoła jest wszystko to, co może nas uczynić szczęśliwymi. Jeśli tylko pozwolimy. Jeśli tylko damy sobie szansę. Albo innym…







Bo taka na przykład biała kredka. Po co w ogóle jest? Jest w każdym kredek komplecie, a nawet jak się złamie, to nikt nie temperuje jej od razu. Nie wyrysowuje się właściwie nigdy. Można stworzyć sobie kolekcję białych kredek, bukiet z nienarysowanego.
Tak właśnie myśli Zuzia, która odrzuciła wszystkie białe kredki. „One są niepotrzebne.” - mówi do swojej cioci. „Po co dzieciom białe kredki, skoro ich nie widać na kartce?” - pyta retorycznie i w ogóle się białymi kredkami nie zajmuje. W ogóle na nie nie patrzy. Nie daje szansy. Och, jak bardzo biała kredka chciałaby być kimś innym! Taką różową, jeśli znajduje się w zestawie czterolatki. Albo czarną, gdy w piórniku pierwszoklasisty. I może brązową, gdy jej właścicielką jest miłośniczka koni. Albo złotą czy srebrną, bo zawsze najwięcej śmieją się do nich oczy dzieci. Każdą, każdą inną, tylko nie białą… Ale ciocia jest mądra… Być może marzyła kiedyś potajemnie o czarnych, długich, prostych włosach, a ma krótkie, kręcone i rude? Być może nawet pofarbowała raz czy dwa włosy na czarno-granatowy, ale wcale jej nie pasowały? Być może doskonale wie, jak czuje się biała kredka, która chce być kimś innym tylko dlatego, że nikt nie odnalazł w niej sensu? Pomaga białej kredce wyrazić siebie – przynosi kolorowe kartki… I pomaga też Zuzi zrozumieć, że każdy, absolutnie każdy ma w sobie COŚ. Że po to jesteśmy różni, kolorowi, żeby każdy dawał światu to, co ma w sobie najlepszego. Że gdyby wszyscy byli tacy sami, to nie byłoby tęczy. Że gdyby wszyscy tańczyli, to nie byłoby komu oglądać tancerzy. Że na różowej kartce to różowej kredki przecież nie będzie widać… A biała będzie brylować! Zwykła biała kredka – niezwykła biała kredka...
Owszem, trzeba znać swoje ograniczenia. Białe na białym jest niewidoczne. Ale trzeba też sięgać po to, co pozwoli nam się zrealizować. Po kolorowe kartki, na których będzie nas widać.




Przeczesuję grzebieniem moje dość krótkie, brązowe włosy. Schną szybko, nie muszę używać suszarki ani układać ich kilka godzin przed lustrem. Wskakuję w ulubione trampki i biegnę. A po drodze słyszę „Jaki masz fantastyczny kolor włosów! Takie normalne! Świetnie się układają. Pasują do Ciebie!” i już ciszej, już za moimi plecami „Chciałabym mieć takie...”. Uśmiecham się w środku siebie. Jestem zwykła. A to najlepsze, co mogło mi się w życiu trafić.   

Komentarze