361. „...ZA TWOIM PRZYRODEM”
PAPCIO CHMIEL
„TYTUS, ROMEK I
A'TOMEK POZNAJĄ HISTORIĘ HYMNU POLSKI Z WYOBRAŹNI PAPCIA CHMIELA
NARYSOWANI”
PRÓSZYŃSKI I S-KA,
WARSZAWA 2016
Wchodzę do domu.
Gdy tylko przekraczam próg, dobiega mnie znajoma melodia: „Marsz,
marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski, za Twoim PRZYRODEM,
złączym się z narodem”… Wchodzę do kuchni, dźwięki odbijają
się od kuchennych szafek, rondli, kubków, rezonują w cienkim szkle
kieliszków… „To hymn!” - rzuca Majka tonem wyjaśnienia i
śpiewa dalej, machając niedosięgającymi podłogi nogami. Hymn
zagryza kęsem chleba, popija zupą z łyżki. A ja w całej swojej
anty-patriotyczności, czuję dumę. W końcu to nasz hymn, pieśń,
co niesie w sobie wieki, ta piosenka, co się ją śpiewa podczas
mistrzostw świata... „Mazurek Dąbrowskiego”! Ale kto to
właściwie ten Dąbrowski? To on to napisał? I o co właściwie
chodzi z tym „z ziemi włoskiej...”? Krótka lekcja historii
wygląda tak – był sobie Józef Wybicki – poeta, dramatopisarz,
kompozytor. Miał dobrego kumpla Jana Henryka Dąbrowskiego. W lipcu
1797 pojechali sobie do Włoch, tworzyć tam Legiony Polskie, które
miały walczyć w kampaniach Napoleona Bonaparte. Dlaczego – ech,
długa to historia i zawiła. Dość powiedzieć, że chodziło tak
naprawdę o Polskę, Polaków i ich wolność. I tam, natchniony
Wybicki skreślił sobie między 16 a 19 lipca taką oto piosenkę,
która teraz Polacy wyśpiewują przy różnych mniej lub bardziej
podniosłych okazjach. I wtedy też ją śpiewali. Z zacięciem i
zapałem. Gdy już Wybicki wrócił do domu, a Dąbrowski jeszcze
został w Bolonii, to pisał do przyjaciela: "Żołnierze do
Twojej pieśni nabierają coraz więcej gustu i my ją sobie często
nuciemy z winnym szacunkiem dla autora". A kto stworzył muzykę
– nie wiadomo. Jedna z teorii jest taka, że sam Wybicki –
posklejał wszystkie znane sobie melodie i wyszło. Ale na pewno to
nie wie już nikt. Tak, czy owak – jest mazurek. Tak, czy owak,
nikt go raczej nie tańczy, ale śpiewa z łezką w oku, z bijącym
sercem i z niezrozumieniem zapewne w większości wypadków. Bo o co
tak naprawdę chodzi? Jakie „Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę”,
jakie „Za twoim przewodem”, jakie „Wrócim się przez morze”?
Tego właśnie
próbują się dowiedzieć Tytus, Romek i A'Tomek w kolejnym albumie
z historycznym tłem (Papcio Chmiel, twórca komiksu, harcerz,
powstaniec warszawski i patriota, popełnił bowiem już kilka
takowych – umieścił ich w bitwie warszawskiej albo jako rycerzy
Bolesława Krzywoustego). Chłopaki, po różnych perypetiach, które
zaczynają się jeszcze w 1794 roku, trafiają do Wybickiego, który
właśnie zamierza napisać jakąś piosenkę ku pokrzepieniu
żołnierskich serc. Wszyscy zgodnie ustalają, że muszą poszukać
w historii takich miejsc, gdzie Polska była wolna, dumna, gdzie ktoś
jej bronił, wyzwalał, gdzie polskiemu wojsku się udawało. A'Tomek
przypomina, że mają aparacik profesora Talenta z księgi VIII, do
przenoszenia w historii i że z chęcią poszukają w przeszłości
odpowiednich miejsc. Zaczyna się wędrówka przez polską historię
– rok 1658, rok 1805, rok 1803… A to Warszawa, a to Dania,a to
Santo Domingo. Wzdłuż, wszerz i na okrętkę, tylko po to, by
wyłuskać mocny, ważny i pokrzepiający tekst. I jest nawet ta
Baśka, co to jej w czwartej zwrotce zapłakany ojciec mówi „Słuchaj
jeno, pono nasi biją w tarabany.” Była Basia! W hymnie ma 15 lat,
mieszkała w Śmiglu i na nazwisko miała Chłapowska. A potem, w
1806 roku poznała Dąbrowskiego i rok później za niego wyszła.
Tak się wzruszyła, że nasi i że te tarabany… Wszystko Papcio
Chmiel narysował. W pięknej, dużej księdze. Z właściwym sobie
humorem, z niezaprzeczalnym wdziękiem.
W przyszłym roku
minie 220 lat, odkąd powstał hymn. I założę się, że kolejne
pokolenia Polaków, które śpiewają hymn wyprostowani, na baczność,
z rękoma wzdłuż lampasów spodni, nie mają pojęcia, o czym
śpiewają. Zupełnie jak ci, co zapijają hymn zupą pomidorową.
Albo może nawet mniej, bo ci od zupy, ucząc się, zadają pytania i
chcą wiedzieć. Założę się, że wielu państwowych oficjeli nie
ma pojęcia, dlaczego w Polskim hymnie pojawia się Bonaparte! I co
to za przewód, za którym mamy iść?! (przyrodę jeszcze można
zrozumieć…). Papcio Chmiel ze swoją ferajną podchodzi do sprawy
bardzo praktycznie chwaląc melodię i jednocześnie zastanawiając
się nad przestarzałym nieco tekstem i nieśmiało sugerując jego
uwspółcześnienie. „Ale co poradzić, historia, zabytek, choć z
usterkami, ma swoje prawa.”. Nie pozostaje więc nic innego, jak po
prostu wyjaśniać. Więc co? „Jeszcze Polska nie zginęła, póki
my pytamy”...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...