234. PO CO TO JEST?
RUTH
KRAUSS
„DOŁEK
JEST DO KOPANIA. KSIĄŻKA PIERWSZYCH DEFINICJI”
(TŁ.
KATARZYNA DOMAŃSKA)
DWIE
SIOSTRY, WARSZAWA 2014
ILUSTROWAŁ
MAURICE SENDAK
Gdy
Dziecko uczy się mówić, językiem próbuje świat. Nadaje sens
poprzez słowo. Poznaje to, co dotąd niepoznane. Ile razy już
słyszałam w swoim życiu „A co to?”, ile razy odpowiadałam na
pytanie „Dlaczego?” („Dlaczego?” występuje w swoistych
ciągach, jeden za drugim, do czasu, aż mi zabraknie słów, aż nie
będę potrafiła odpowiedzieć, aż zacznę zmyślać i zmyślenie
pójdzie w złym kierunku). Dzieci potrzebują definicji. Poprzez
definicje uczą się świata. To, co nazwane, staje się oswojone i
zapamiętane. To, co nazwane, wgryza się w mózg, zostaje tam,
zagnieżdża się. Po to są właśnie definicje. Aby na swój własny
sposób świat sobie oswoić. Czasem definicje są odgórne, bo
Dziecko spogląda z wysokości swojego metra na Rodzica i przyjmuje
to, co Rodzic z tej góry mówi za pewnik, wykładnię i wyznacznik.
Bierze jego słowa do swoich ust i nazywa świat w ten sam dokładnie
sposób. Ale czasem, gnane kreatywnością i nabytym już
doświadczeniem, definiuje samo.
I
o tym jest właśnie ta książka. O dziecięcym na świat
spojrzeniu, o doświadczeniu, póki co ograniczonym, które przecież
jest początkiem dziecięcej drogi na tym najlepszym ze światów.
To
książka mądra, bo uczy tego, żeby pochylić się nad światem,
zatrzymać się czasem, nie przechodzić ciągle obojętnie, w
bałwochwalczej pewności, że świat już cały poznaliśmy i nic
się do niego dodać nie da. Żeby przyjąć inną perspektywę, żeby
czasem stanąć na głowie i zobaczyć świat do góry nogami. To
książka o nieoczywistościach, bo w byciu dorosłym często się
zatracamy i zapominamy, że każdy dołek ma drugie dno, że ręce
nie są tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać, że ważniejsze
jest, by psy były do całowania, niż do „Uwaga! Zły pies!”, że
„Dzieci są do kochania” dużo bardziej niż na przykład do
wychowywania (bez miłości wychowanie przecież nie ma prawa
istnieć). To książka, dzięki której powinniśmy przewrócić się
na plecy i przebierać palcami u nóg albo tańczyć na paluszkach–
bo po to one są (a nie po to, by trzymać nas prosto i twardo na
ziemi), przytulić ramionami, poruszać uszami.
To
książka ważna, bo przypomina, że Dziecko jest indywidualnością,
że dostrzega inaczej, że często więcej, że ma prawo do własnego
definiowania świata i ma prawo do tego, żeby jego definicję uznać
i nie wkładać jej między wiersze, a w encyklopedię. Przypomina,
że nie tylko my uczymy Dzieci świata, że to działa w dwie strony,
że uczymy się, a przynajmniej powinniśmy!, także OD Dzieci.
To
książka piękna. Piękna w swojej prostocie – proste, dwukolorowe
obrazki, proste słowa, prosty przekaz. Ale prostocie nie można dać
się zwieść – bo dołek może być do kopania, do ukrywania
rzeczy, do tego, by w nim siedzieć, do sadzenia kwiatka, do
wpadania, kiedy na tym staniesz i dołek ogranicza tylko wyobraźnia
– ta dorosła, bo dziecięca w dla dołka znajdzie pewnie jeszcze
tysiąc definicji.
[Dziękujemy
Dwóm Siostrom za definicję dobrej książki]
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...