152. BABUSIOWY DZIEŃ


STINA WIRSÉN

„CZYJA BABCIA?”

(TŁ. MAGDA CEDRO)

STENTOR, WARSZAWA 2008

ILUSTROWAŁA STINA WIRSÉN

Babcia Majki (babcia J.) jest na razie nie-dzielna (że jest niedzielna, to też, bo dzieli nas jakieś 130 kilometrów) – Majka nie musi dzielić jej babciości z nikim. Nie-dzielenie się jest łatwe. Ma się wszystko dla siebie, nie trzeba zastanawiać się, kogo babcia bardziej kocha i kto będzie bliżej niej siedział, gdy będzie czytała książkę. Jest jeden na jeden – babcia na wnuczkę, więc mogą sobie opowiadać, że „jesteś naj – ulubieńsza, kochańsza, piękniejsza...” Nie ma nikogo, kogo by te słowa zraniły i kto płakałby z ich powodu w poduszkę.
Ale babcia misia jest przepołowiona. Misiu kocha ją najbardziej na świecie, ale ona nie może tego odwzajemnić, bo musi kochać aż dwie osoby – jego i jego kuzynkę. Przecież wiadomo, że skoro babcia jest jedna, to nie może mieć dwóch miłości – trzeba się podzielić! Kuzynka jest „głupia” i misiu nie chce jej mieć. Woli samą babcię.
Ta książka na dziś trochę z przekory, bo dzień wyjątkowy. Ale uczucie też wyjątkowe – zazdrość. Każdy ma je w sobie, nie wierzę, gdy ktoś twierdzi, że jego omija. Nie omija, tylko udaje się ją zamknąć w klatce żeber, przytrzymać na smyczy rozsądku, niech nikogo nie pogryzie. Ale nas od środka – owszem. Bo to nie tylko książka o uczuciach dzieci. To książka o tym, co czuje każdy, tylko dzieci potrafią powiedzieć, że kuzynka jest głupia i nie chcę jej mieć – dorośli sznurują usta, milkną i co najwyżej płaczą wieczorem w łazience. Bo jak podzielić się swoim dzieckiem? Jak pozwolić, żeby kto inny zajął choć trochę miejsca w jego sercu, rozpanoszył się i zagarnął przestrzeń – i może dla mnie nie starczy? Taki to już człowiek głupi jest, że nie wierzy w rozciągliwość ludzkiego serca – zmieści się mama, tata, pani ze żłobka, konik na biegunach, Babcia... Dla wszystkich starczy miejsca i nikt nie wyjdzie z kochania poturbowany.
Ja wiem, że może bulwersować, że na stronach internetowych kąśliwe, ociekające jadem uwagi szerzą się i mnożą. I dyskusje – bo jak można pokazać dziecku, że kuzynka wymiotuje? (a babcia później ściera podłogę), jak tolerować u małego misia takie słownictwo - „głupia” - przecież małe misie tak nie mówią. A ja właśnie Wirsén składam pokłony – TO jest dziecko, dzieci TAK mówią, dzieci TAK czują i czasem zdarza im się „porzygać”. Ci, którzy skupiają się na tym aspekcie książki, nie zrozumieli jej wcale. Nie zrozumieli, że najważniejsze jest, że na końcu babcia przynosi świeczki i całe naręcze książek i że wszyscy – misio, babcia i kuzynka siedzą na jednej kanapie i czytają. Że misio już chce mieć kuzynkę, że babcia jest najukochańsza, ale może każdego kochać najwięcej na świecie, mimo że jest tylko jedna jedyna.
O tym jest ta książka – o tym, że babcia zawsze wie, co robić i jak robić, bo kieruje się miłością. I że każda babcia jest super-babcią.








A Babci Majowej chciałyśmy w dzień jej święta powiedzieć, żeby się nie zmieniała, bo jest doskonała! 

Komentarze

  1. Bardzo lubimy tę książkę. Czytałam ją wielokrotnie z moimi chłopakami, ostatnio wczoraj. Z zachwytem oglądają jak kuzynka wymiotuje a słowa "głupia" brzmią tak naturalnie w tej całej historii, że jesteśmy zdecydowanie na TAK! Super historia! Mamy jeszcze jedną z tej serii "Kto jest samotny?". Więcej chyba się nie ukazało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że słowa oburzenia wynikają z idealizacji Dzieci, z tego, że chcemy je pod kloszem chować, żeby nóżek nie ubrudziły, żeby rajstopek nie podarły. Nie da się! Kiedyś trzeba wyjść i świat zobaczyć. A on jest nie tylko ładny, czasem jest zarzygany! Dlatego ta książka jest taka świetna. Na okładce ma napis "edukacja emocjonalna" i faktycznie do tego służy, do wyłapywania emocji, nazywania ich i pokazania jakiejś drogi, jak sobie z nimi radzić.
      "Kto jest samotny?" też mamy - na okładce jest wyszczególnionych jeszcze kilka tytułów, ale ja nigdzie nie widziałam :-( Szkoda, bo naprawdę warto się z tymi książeczkami zaprzyjaźnić.

      Usuń
  2. Książki zostały uznane za brzydkie i pewnie dlatego nie mają na razie szans na wydanie u nas. Szkoda, bo cała moja rodzina bardzo je lubi. I pewnie bym kupiła chociaż dzieci już stanowczo za stare.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzydkie?! Ja się nie zgadzam! To dla mnie też pewna konwencja, bliska dziecku, jego malunkom. Dzieci poza tym lubią niejednoznaczność - czy Mamoko można nazwać pięknym? Nie, a jednak dzieci za tym miasteczkiem przepadają! Ech, sztuka bywa czasem tak bardzo niezrozumiana ;-))))

      Usuń
  3. A czy ja napisałam, że się zgadzam, że brzydkie?:) Według mnie urocze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, to oczywiście nie było do Ciebie - ja pisałam do kogoś, kto decyzję taką podjął!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...