153. DZIADZIUŚ NAJLEPSZY CZYLI GDZIE DZIADEK MA WĄSY?
LENA ANDERSON
„LATO STINY”
(TŁ. AGNIESZKA STRÓŻYK)
ZAKAMARKI, POZNAŃ 2013
ILUSTROWAŁA LENA ANDERSON
Za chwilę zaczyna się noc – dla
Majki zaczęła się już, jedną ręką obejmuje misia Tymona, a
drugą sen. Zapowiadają minusy, których ma być 15, a nawet 18.
Boimy się, więc pod stopy wkładamy nagrzane termofory. A
przedsennie czytamy „Lato Stiny”, żeby złapać promyk słońca
(choć w tymże lecie wcale nie o lato chodzi) i żeby pomyśleć o
Dziadku, który 130 kilometrów od Nas otula się pewnie w miły
sweter, który dostał od Majki parę dni temu w prezencie.
Dziadek Majki przyznał się kiedyś,
że obawiał się, jak to będzie zostać Dziadkiem. Myślałam o tym
wtedy, o tej niewybieralności. Rodzice decydują się na Dziecko –
bardziej lub mniej świadomie, ale to jakiś wybór, jakieś chcenie,
jakieś decyzje. A Dziadkowie? Nie mówią słowa, nie dają
przyzwolenia, a nagle pewnego dnia lub nocy zostają Dziadkami (i
Babciami). Z tymi Babciami jest łatwiej – mam wrażenie, że
kobiety z tyłu głowy, a może raczej na ściankach serca, noszą
jeszcze poród, że to naturalne przedłużenie ich matkowania. A
Dziadkowie muszą się nauczyć, poprzestawiać, przewartościować...
Ja wiem, że to jest jak błysk, że gdy się widzi wnuczkę drugiego
dnia po urodzeniu, to zakochujesz się w otwartych nagle w czasie
wizyty w szpitalu oczach. W tym „krew z krwi”, nawet jeśli
troszkę rozrzedzona. Mniej już trzeba, bo to nie Dziadkowie
wychowują. Oni mogą wspierać, radę jakąś położyć cichcem na
stoliku przy wejściu, ale to nie ich zadanie. Nawet, jeśli na co
dzień się wnuczkiem opiekują – to wciąż nie jest ich zadanie –
są wtedy wynajęci i obok dziadkowości mają jeszcze niańkowość.
Z niepewności zrodziło się
niesamowite uczucie – Dziadek trzyma sztamę z Majką – karmi ją
najlepszymi kąskami, razem chodzili na zakupy, gdy mama leżała z
chorym kolanem, mieli ulubioną ławeczkę, którą teraz przykrył
pewnie śnieg i to na Dziadku Majka może pokazać wąsy – nikt
inny takich nie ma, to go wyróżnia. I jeszcze to, że nie musi się
starać, że Dziadkowść ma we krwi, że wystarczy kochać...
Tak jest też u Stiny – ten związek
dusz, to bycie razem, to pokazywanie świata na migi, nawet
niekoniecznie mówiąc. Stina spędza u Dziadka całe lato, a jednak
wcale się nie nudzi. Mimo że nie robi nic nadzwyczajnego – łowi
z nim ryby i czasami jest okoń na kolację, zbiera na plaży to, co
wyrzuciło morze, pewnie coś rysuje, klei czy wycina, czasem
odwiedzi przyjaciela Dziadka, Bujdę, który opowiada zabujane
historie z samego środka Oceanu Spokojnego. Rytuały dnia – raz
jedno zmywa, raz drugie, czasem morze wyrzuci na brzeg skrzynkę i
można zrobić schowek na skarby. To Dziadkowe „Co ty nie powiesz”,
które powtarza na każde wezwanie, to też jest taki jego mały
rytuał. To jak potwierdzenie – słucham cię, twoje pomysły i
bajdurzenia są już głęboko w mojej kieszeni, na pewno ich nie
zgubię i nawet jeśli coś się nie zgadza, albo nawet jeśli coś
zmyślasz, to nie szkodzi, masz do tego prawo, bo jesteś dzieckiem.
Dziadek Stiny doskonale rozumie istotę bycia dzieckiem i to sprawia,
że jest dziadkiem idealnym. Gdy idą nad wodę, to Stina brodzi
sama, on jest troszkę dalej, czasem zapatrzony w horyzont, bo nie
można przecież wciąż podglądać Dziecka. Ale nie pozwala Stinie
chodzić bez kapoka – to połączenie troski i podarunku, jakim
jest samodzielność, a to może wynikać tylko z miłości.
Najpiękniejszy jest dla mnie moment,
gdy Stina idzie zobaczyć sztorm. Wymyka się cicho z łóżka, a gdy
Dziadek ją znajduje nad morzem, mokrą, zmarzniętą i wystraszoną,
gdy on sam pełen niepokoju i przerażenia, to wcale nie krzyczy,
wcale nie złości się, nie stawia zakazów, nie udziela reprymend i
kar nie nakłada – dziadek Stiny bierze ją na ręce, idą do domu
i przygotowują się odpowiednio – a potem dopiero idą nad wodę –
w sztormiakach i kaloszach. Nieważne, że jest środek nocy –
ważne, że sztorm to piękne widowisko i najważniejsze, że warto
pokazać go wnuczce.
Takich Dziadków Wam życzę – Majka
już takiego ma...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...