29.NIEDOCENIANE CZYLI MIĘDZY DESZCZEM A WIATREM
WOJCIECH BONOWICZ
„BAJKI MISIA FISIA”
ZNAK, KRAKÓW 2012
ILUSTROWAŁ BARTEK „FISZ” WAGLEWSKI
Zimno.
Od dwóch dni pada. Wczoraj spacerujemy szybko – tak jak nie
lubimy, tylko haust świeżego powietrza, pod fioletowym parasolem,
kilogram jabłek i chleb i do domu.
Dziś nie wychodzimy, bo wieje okrutnie. Obserwujemy deszcz zza
szyby. Przebieramy się kilka razy. Pieczemy muffinki z płatkami
owsianymi. I korzystamy bez ograniczeń z dzisiejszego Międzynarodowego Dnia Przytulania.
A jak przytulanie to misie.
Fisza
wielbię za jego poezję, którą wyśpiewuje w rytmie hip-hop.
Za: „Kiedy Ciebie nie ma, moje
piórko
Jestem wielki ciężki słoń
Kiedy Ciebie nie ma, moje piórko
w głowie mam kapustę zamiast ognia” - słuchałam tego kilka lat temu w kółko i wciąż, gdy moje piórko było daleko... I dlatego Miś Fiś był wciąż w mojej głowie – dlatego, że został narysowany przez Bartka. Ale długo nie gościł u mnie w domu. Bo rysunki rysunkami, a słowo słowem... A gdy Miś Fiś ujrzał świat, to ja zasiadłam do nie-całkiem-mądrego internetu i sobie o Misiu poczytałam... że nie wiadomo dla kogo, że dzieci są „za głupie” na tego misia, że nieczytelny... Odłożyłam na na półkę „raczej nie kupię więc” Misia z Bartkiem. Ale teraz nie wytrzymałam i poddając się magii promocji zaprosiłam Misia do Nas, do Majki głównie.
Jestem wielki ciężki słoń
Kiedy Ciebie nie ma, moje piórko
w głowie mam kapustę zamiast ognia” - słuchałam tego kilka lat temu w kółko i wciąż, gdy moje piórko było daleko... I dlatego Miś Fiś był wciąż w mojej głowie – dlatego, że został narysowany przez Bartka. Ale długo nie gościł u mnie w domu. Bo rysunki rysunkami, a słowo słowem... A gdy Miś Fiś ujrzał świat, to ja zasiadłam do nie-całkiem-mądrego internetu i sobie o Misiu poczytałam... że nie wiadomo dla kogo, że dzieci są „za głupie” na tego misia, że nieczytelny... Odłożyłam na na półkę „raczej nie kupię więc” Misia z Bartkiem. Ale teraz nie wytrzymałam i poddając się magii promocji zaprosiłam Misia do Nas, do Majki głównie.
I przepadłam, zakochana po uszy –
zaFIŚiowana dosłownie.
Właściwie są dwa misie – jeden
Fiś, który bajki opowiada – są to bajki krótkie, bo on potrafi
się skupić tylko na bardzo krótko. I jest też Foremka, który te
bajki zbiera i zamyka w litery, żeby trafiły do mnie, do Majki, do
każdego, kto zechce otworzyć im drzwi. Jest bajka o królu, z długą
brodą, którą chciał obciąć, a z niej wypadł krasnoludek; o
dziewczynce, która zgubiła się w lesie; o chłopcu który bawił
się globusem (piękna – o sile przełamywania stereotypów, o tym,
że dziecięca wyobraźnia nie ma granic!), o chudej lalce, którą
dostała gruba dziewczynka...
To takie filozofowanie o świecie,
zamknięte w słowa, w czarodziejską szatę graficzną, w misiowe
uszy i łapy. Trzeba z tą książką usiąść w deszczowo-wietrzny
dzień i wejść w ten świat, w którym też czasem pada, ale deszcz
może być pretekstem do krótkiej bajki. Czasem do łez, bo niektóre
z tych bajek są troszkę smutne. Ale tak jest w życiu – troszkę
smutno, a troszkę wesoło.
Obrazki zrobiły na mnie duże wrażenie
– bez nich te bajki byłyby uboższe, miałyby mniejszą siłę
rażenia. Majka – zapatrzona... Trzymała dłoń na kartce, żebym
nie przewracała za szybko...
I naszła mnie taka refleksja, gdy
patrzę z perspektywy czasu na moją niechęć wywołaną
komentarzami w necie (z jednej strony to dobrze, że Fiś pojawił
się dopiero teraz w naszym domu, dzięki temu mogłam go poznać
dokładnie w tym samym czasie, co moja córka). Może to faktycznie
nie są łatwe bajki. Może nie są takie, do jakich dzieci są
przyzwyczajone (albo do jakich wydaje nam się, że nie są
przyzwyczajone). Ale, jak mówi sam Bonowicz „Bardzo chciałem
zachować ruch wyobraźni, który jest w każdym dziecku”. Bo to
jest takie dziecięce patrzenia na świat, takie wychodzące poza
ramy, schematy, świat namacalny. Więc skoro to świat wyjęty
wprost z głowy Dziecka, to czemu Dziecko miałoby nie zrozumieć? I
obawiam się, że znów, kolejny raz, jakieś Dziecko zostało
niedocenione. Że jego mama pisząc, że te bajki są głupie i że
jej syn na pewno ich nie zrozumie, odbiera mu szansę na spotkanie
naprawdę fajnego misia. Że może nakładamy na dzieci swoje własne
niezrozumienie, a one wręcz od razu pojmą, że lew jest w środku
pusty i dlatego szybko musi kogoś zjeść, albo że obite jabłko
może być najsłodsze. O tym całym naszym, dorosłych,
niedocenianiu, jest bajka, w której występuje dziewczynka i słoń
– gdy dziewczynka się kąpie, słoń wskakuje jej do wanny i
wychlapuje wodę. A gdy rodzice wchodzą do łazienki, słonia już
nie ma i oskarżają o rozlaną wodę samą dziewczynkę. A sąsiedzi
dzwonią do administracji z powodu plamy.
Nie chwytajmy za słuchawkę.
Może po prostu warto zobaczyć słonia,
skoro Nasze Dziecko mówi, że słoń jest...
[nasz prywatny Miś Fiś]
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...