11.NIE UMIEMY PRZYJMOWAĆ KOMLEMENTÓW


PRZEMYSŁAW WECHTEROWICZ
„KOMPLEMENTY”
ALEGORIA, WARSZAWA 2011
ILUSTROWAŁA KATARZYNA BOGUCKA

Byłam przekonana, że „Komplementy” okażą się hitem. Mają dokładnie takie ilustracje, jak trzeba – wyraźne, namalowanie kontrastowymi kolorami – czarnym, czerwonym, zielonym, białym, takie, które powinny przykuć uwagę mojej córki. Ale okazało się, że nie patrzy na nie, błądzi wzrokiem po ścianach i woli oglądać swój żyrandol, który widziała milion razy, niż genialne obrazki stworzone przez Bogucką. Ja z kolei nie jestem przekonana co do tekstu. To ironiczna historyjka, uszczypliwa i zabawna – wilk i zając spotykają się pewnego pięknego wiosennego dnia przed swoimi domkami. Nie są zadowoleni, bo sprzedawcy obiecywali im głuszę, ciszę i samotność, a tu tymczasem sąsiad – i to jaki – wilk, zając, to się nie może udać... Ale aby wytrącić sobie nawzajem broń z ręki, zaczynają przerzucać się komplementami... I nie ma to końca. I dlatego trochę mnie zmęczyło. Na początku miałam minę zadowoloną i uśmiechałam się pod nosem, później uśmiech mi rósł i doceniałam to tajemnicze mrugniecie oczkiem, wykonane do mnie przez Wechterowicza, ale w końcu mina mi zrzedła i zaczęłam nerwowo liczyć linijki do końca tekstu... Majce chyba się to zniecierpliwienie udzieliło i z pewną dozą ulgi skończyłyśmy czytać „Komplementy”. Ja jeszcze tylko ponownie zerknęłam sobie na obrazki – są ogromną siła tej książki – mogłabym je komplementować do białego rana, do wiosny, do kolejnej wiosny, do kolejnej kolejnej...



Komentarze