673. CZY CIPKA JEST OK?
AGNIESZKA KACPRZYK
„SKĄD JESTEM?”
WYDAWNICTWO ALBUS,
POZNAŃ 2020
ILUSTROWAŁA
MARIANNA SZTYMA
Jakiś czas temu na
grupie Porozmawiajmy o książkach rozgorzała dyskusja o cipce. Czy
cipka jest okej? A może to wulgaryzm? Czy cipka to to samo co
wagina? A czy siusiak jest okej? A może zostać przy bezpiecznym
„kuciap” i „kuciapka”?
Ania z Zabawkatora
zaleciła ćwiczenie – usiądź przed lustrem, koniecznie z
filiżanką z porcelany i powiedz na głos parę razy „cipka”.
Oswojone? Nie? To jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze. Gdy już się z
„cipką” oswoisz, to możesz zacząć czytać „Skąd jestem?”
swojemu dziecku. Bo „cipki” tu jest dużo, bo jest zupełnie
naturalna, bo to część ciała kobiety, przez którą na świat
wychodzi dziecko.
Jak opowiedzieć
o cudzie narodzin, nie spłycając, nie infantylizując, ale tak,
żeby było zrozumiale dla dziecka i do tego pięknie? Na
przykład właśnie tak, jak Agnieszka Kacprzyk.
Często rozmowy o
tym, skąd się biorą dzieci, zaczynają się od rodzeństwa. I tak
jest też tym razem – Leoś będzie miał siostrzyczkę. Więc mama
zaczyna opowieść o tym, jak siostrzyczka w ogóle trafiła do jej
brzucha, co tam teraz robi, co je i jak wydostanie się na zewnątrz.
Widać, że te rozmowy toczą się przez cały okres ciąży
(mam ma coraz większy brzuch), że co chwilę coś nowego przychodzi
do głowy Leosiowi. A mama jest gotowa odpowiedzieć na każde
pytanie. I mówi o wszystkim bardzo obrazowo, porównując. Na
przykład penis jest magazynkiem z nasionkami, macica, w której
rośnie dziecko jest powiększającym się balonikiem, a cipka jest
rozciągliwa, jak gumka do włosów, dlatego dziecko może wyjść na
świat właśnie przez nią. Doceniam bardzo te porównania, bo
przecież cały proces stawania się nowego człowieka jest taki
niepojmowalny umysłem! Dla mnie to wciąż wielkie wow! Niby mieści
się medycznych określeniach, w wyliczeniach, ale to coś tak
niesamowitego, że brak mi słów. I jak to opowiedzieć dziecku? Bez
tych słów? A jak ma to pojąć ono, które widziało tyle mniej?
Dlatego tak bardzo te porównania były potrzebne – do
rzeczy znanych dziecku na wylot, do balonika, do gumki, do nasionka,
do zamka w drzwiach i klucza, który do niego pasuje…
Trochę tylko mnie
„siusiak” zawiódł, bo „penis” jest chyba bardziej oswojony
niż „cipka”, a tu nie występuje. Ale za to rozczulił pępek,
jako przypominajka więzi z mamą i tatą (piękne, wielkie
wzruszenie!). Pełna jestem spokoju o czytelników tej książki –
małych i dużych. Bo jest delikatnie, nastrojowo i ze smakiem.
Ale nie byłoby takiej aury spokoju i piękna nad tą książką,
gdyby nie ilustracje Marianny Sztymy. Pomysłowe i wysmakowane.
Rekomendowane także dla wrażliwców!
Skrótem: co
tu dużo mówić: cipka. A od cipki mamy i siusiaka taty zaczyna się
dziecko. Prosto, z wyczuciem napisana książka o tym, skąd się
biorą dzieci, którędy wchodzą do brzucha i jak się stamtąd
wydostają, o tym, co to jest ta pępowina i co dziecko robi zanim
się urodzi. Ślicznie ilustrowana. Autorka użyła pomysłowych
porównań, dzięki którym z tematem poradzi sobie najmłodsze
dziecko (i każdy wstydliwy rodzic!).
Majka (jednym
zdaniem): bardzo prosto i łatwo w tej książce wszystko
opisali. I dobrze, że to mama opowiada.
Nie lubię słowa "cipka", nie mam go oswojonego. Dla mnie jest na równi z "fiutkiem", jeśli chodzi o miejsce w języku. Czyli jest na pograniczu - niby lżejszy niż określenia wulgarne, ale jednak nie słowo nienacechowane, niewinne... Cipa to też przezwisko, wyzwisko, jak fiut. I dlatego nie kojarzy mi się miło. Czy jest inne określenie, którego można tu używać? Chyba nie... I to jest ogromny językowy problem...
OdpowiedzUsuńSłowo kontrowersyjne, ale dosyć powszechne. Kobiety używają go rzadziej, facet częściej. Ale uważam że dla każdego ma inny wydzwięk. Czy każda kobieta korzysta z np. jedwabne gumki do włosów
OdpowiedzUsuń? Raczej nie.