292. NA DZIEŃ PLUSZOWEGO MISIA CZYLI O NIEPLUSZOWYM KRÓLIKU
BENJAMIN
CHAUD
„ŻEGNAJ SKARPETKO!”
„ŻEGNAJ SKARPETKO!”
(TŁ. KATARZYNA
SKALSKA)
ZAKAMARKI, POZNAŃ
2015
ILUSTROWAŁ BENJAMIN
CHAUD
Chłopiec przyjaźni
się z Królikiem. Królik ma na imię Skarpetka. To specjalna
odmiana – rasy bawół, któremu opadają uszy. Królik jest
niemrawy i zbyt łatwo daje się związać kowbojowi. Nie umie też
grać w piłkę. Wciąż tylko gryzie kable w całym domu.
Taki królik nie
może być już przyjacielem.
Chłopiec podejmuje
decyzję – musi się go pozbyć ze swojego życia! Pewnego
słonecznego ranka bierze Skarpetkę niby na spacer do lasu. W
rzeczywistości on zamierza wrócić. Skarpetka zostanie w lesie i
będzie musiał tam sobie poradzić.
Ale szybko, w jednej
sekundzie okazuje się, że to nie Skarpetka ma problem. Królik
siedzi pod drzewem i po prostu patrzy. To chłopiec jakoś dziwnie
wolno wycofuje się w stronę domu. To on wraca i na nowo tłumaczy
zasady gry. Bo „straszna przylepa z tego królika, zdaje się, że
postanowił nie odstępować mnie ani na krok”.
Ja: Czytamy
Skarpetkę?
Majka: Nie, nie
lubię tej książki, nie lubię, gdy chłopiec tak woła Królika i
woła i go nie ma…
To właściwie
mogłoby wystarczyć za całą recenzję. Która wbrew pozorom nie
jest tak krytyczna, jak mogłoby się wydawać. Mówi o tym, jak
silne uczucia wywołuje ta książka. Że Królik przywiązany do
drzewa kawałkiem sprutego czerwonego sweterka, symbol dzieciństwa,
w mojej córce mieszka jeszcze samym środku, w samym sercu. Niezachwiany. Nienaruszony.
Majka: A dlaczego on
chciał zostawić Skarpetkę w lesie?
Bo mu się wydawało,
że ze swoim dzieciństwem jest śmieszny. Że jak będzie udawał
kogoś innego, to zyska przyjaciół. Że ci przyjaciele mogą być
prawdziwi, jeśli ukryje przed nimi coś, co kocha najbardziej. Że
łatwo jest udawać, że to właściwie nie wymaga żadnego wysiłku.
Że wzruszenie jest tylko dla dzieciuchów i nie przystoi komuś, kto
ma już kilka lat na karku. Że bycie wrażliwym to coś śmiesznego,
czego trzeba się wstydzić. Wszystkie te bzdurne, idiotyczne myśli,
które każdy z nas myśli choć raz w ciągu swojego życia.
Te kilka słów jest
też o tym, że ja chciałabym ją czytać wciąż i wciąż – bo
do niej dorosłam. I mam w sobie tęsknotę za byciem dzieckiem. I
cieszę się, że na końcu tej książki jest taka jedna Dziewczyna,
która z pomocą herbaty (która tak naprawdę jest tylko zimną
wodą) i paru słów naprowadza chłopca na właściwe tory i
sprawia, że Skarpetce ze szczęścia uszy trzepoczą na wietrze!
[I Chaud, no i
Chaud!!!]
Dzięki za cudną recenzję. Po przeczytaniu książki czułam się tak jak Majka. Teraz mi lepiej. :)
OdpowiedzUsuńJa i moje chłopaki też nie pokochaliśmy tej książki...Serca nam krwawiły i złość brała na tego chłopca. No jak można? Jak można królika do lasu?!! Wciąż myślę, czy dzieciaki są w stanie zrozumieć tę książkę... Za to ilustracje - cudowne!
OdpowiedzUsuńNo i Chaud, Chaud!:) Rewelacja. Te opadające uszy, wielkie oczyska, gałęzie drzew...
OdpowiedzUsuń