77.KARTONY SZEŚĆ. WIELKIE HURRRA KREATYWNYM KOBIETOM!*
JOANNA JAWOREK-TROĆ
„ABC”
MAVI, KRAKÓW 2013
ILUSTROWAŁA JOANNA JAWOREK-TROĆ
[MAVI to kombinacja zrodzona z miłości
– do książek, do siebie, a przede wszystkim do Dzieci – Malinki
i VIncenta]
[Przegląd
kartonów* ulubionych i mniej]
Mamy są kreatywne. Z rolki po papierze
toaletowym wyczarują smoka, z kasztanów to prawie na pewno ludzika,
a gdy nie ma w zasięgu ręki namiotu, a Dziecko chce się bawić w
biwak, to z obrusa wyczarują prawdziwy domek. Potrafią stworzyć
każdą zabawkę świata – być może scrabble z płytek PCV, jakie
kiedyś zrobiła mi moja mama, nie są tak reprezentacyjne, ale też
da się ułożyć z nich potrójną premię słowną.
Joanna Jaworek-Troć zrobiła dla
dwójki swoich dzieci książkę o alfabecie. A jej mąż, kierowany
pewnie miłością, postanowił ją wydać. Powstało wydawnictwo
MAVI i powstała książeczka „ABC”.
Jestem wielką zwolenniczką oswajania
Dzieci z literami jak najwcześniej, podawania im liter na śniadanie,
pokazywania, że litery nie wygryzają dziur w swetrze i że są
pożyteczne. I że mogą bawić. I że mogą być maleńkimi
wytrychami do świata wyobraźni.
„ABC” jest doskonałym
przewodnikiem po ich magii.
To zabawny wierszyk, w którym
występują zwierzęta – jest Rak, co dreptał w kółko zamiast
tyłem, Ibis, co biegał na jeden nodze, Źrebię, co chciało zawsze
być młode i Paw, co chciał mieć wielu przyjaciół. W każdej
literze ukrywa się grafika z tym zwierzakiem, z każdej spoziera na
nas dwoje oczu, w każdej mieni się kolorami jakieś stworzenie.
Na końcu książki jest plansza z
całym polskim alfabetem.
A wszystko na TWRADYCH stronach!
Zachwyt! Oklaski! Brawa! Za pomysł, za wykonanie, za prawo
najmłodszych do literek.
Myślę, że siła tej książeczki
tkwi w zaangażowaniu twórcy – to nie jest niby-mądry pan autor,
który z piedestału swojej pozycji pochylił się nad dzieckiem i
narysował książkę. To żywa, krwio-koścista mama, która na co
dzień biegała za dwójką rozkrzyczanych dzieci i wie, że K trzeba
porównać do krokodyla, a ś to na pewno musi być świnka. To
osoba, która swoje dzieci obserwowała i wie, że warto powiesić w
zasięgu wzroku dziecka plakat z literami – żeby się oswajało,
żeby litery wzięło jak swoje, żeby napchało ich sobie pełne
kieszenie i żeby były chlebem powszednim, który można złożyć w
fantazyjne kanapki. To mama której się chciało, która ma talent i
serce.
Na pohybel jej – a może teraz
cyferki?
[Dziękujemy Mamie i Tacie MAlinki i VIncenta, że mogliśmy z nimi zasiąść nad kolorowymi kartkami]
*(i ich mężom)
*
nasze książeczki z twardymi stronami, idealne dla małych rączek
książka zapowiada się interesująco, recenzja smakowita, ale... dlaczego taki tytuł? :D :) "na pohybel" - na zgubę, na nieszczęście...
OdpowiedzUsuńSkutki powrotu o 22 do domu i pisania recenzji po nocach ;-) Coś mi się wydawało ;-)
Usuńmoże miało być - na pochwałę ;~)
Usuńa w ogóle to Majeczka ma takie słodkie łapki jeszcze małej dziewczynki :)) Moja Martusia ma dopiero 3 msc., ale już też zaczyna się interesować książeczkami :))
OdpowiedzUsuńNiby jeszcze małej dziewczynki, ale jaka ona już duża :-(
UsuńA swoją drogą, dopiero czytałam, że Twoja mała ma 1,5 miesiąca, a teraz nagle już 3 :-)
Usuńuwielbiam alfabet, tym bardziej w wydaniach dziecięcych :D
OdpowiedzUsuńsuper książeczka :D