631. RACHUNEK


SARAH CROSSAN
„TIPPI I JA”
(TŁ. MAŁGORZATA GLASENAPP)
DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2019

Z moich ust wiele razy padały słowa „na zawsze razem”. Owszem, wierzyłam w nie. Ale były nieco fałszywe. Zawsze są. Bo okazuje się, że jednocześnie sama wchodziłam pod prysznic. Albo szłam do toalety. Albo do łóżka. Albo na zakupy. Albo na spacer, do kina, sama siedziałam przed telewizorem, jeśli naszła mnie taka ochota.
A co jeśli taka przysięga oznaczałaby naprawdę razem i naprawdę na zawsze? Co jeśli nawet nie składałabym przysięgi?
Zupełnie jak Tippi i ona – jej siostra, Grace. Grace jest zawsze po prawej stronie. Nie wie, jak to jest, gdy siostra kładzie jej głowę na prawym ramieniu. Nigdy nie czuła jej prawą stroną swojego ciała. Bo są ze sobą zrośnięte od pasa w dół. Mają dwie głowy, dwie szyje, dwa serca i po parze piersi, ale tylko dwie nogi. I kule – każda po jednej, żeby jakoś dało się chodzić. Ludzie się gapią. Albo przeciwnie – traktują je jak powietrze. Tylko, że zbyt nieudolnie, bo te nierzucone spojrzenia bolą tak samo. Czasem zadają pytania: „jak robicie siku?”. A one przecież nie znają nic innego. Znają tylko szerokie łóżko i szerokie krzesło. Żeby zmieściły się we dwie. Specjalne ubrania. Wizyty u lekarzy. Wizyty u psychologa - każda z nich po kolei zakłada na uszy słuchawki, żeby nie słyszeć, gdy ta druga opowiada o swoich najskrytszych pragnieniach. Co wtedy mówią? Czy mówią: „największym moim marzeniem jest to, żebym była oddzielnie?”. Nie, taka deklaracja nigdy nie pada, bo przecież to jakby chcieć odciąć sobie kawałek nogi, ręki, głowy, duszy…
Do tej pory dziewczyny żyły w bańce – uczyły się w domu. Teraz mama straciła pracę i miasto sfinansuje im miejsce w prywatnym liceum. Zawsze to lepiej, niż państwowa szkoła, gdzie chodzi ich siostra, „gdzie dzieciaki grożą nauczycielom nożem, a na śniadanie wąchają korektor”. Ale dla Tippi i Grace to trochę to samo – to miejsce, w którym nie ma szansy na szczęście. Tylko „ciemny otwór rozdziawionych ust”… Okazuje się jednak, że nie jest tak źle. Że zamiast „źle” jest przyjaciółka Yasmeen i przyjaciel Jon. Tylko dlaczego Grace tak bardzo cieszy się, gdy Jon patrzy na nie „po kolei, jakby naprawdę były dwie”? Grace kocha Tippi ponad życie. Ale Tippi lubi czarną jak węgiel kawę, a Grace woli ziołowe herbaty. Są różne. Są dwiema osobami. I nagle Grace musi zadać sobie pytanie – owszem, kocham Tippi ponad życie, ale czy kocham Tippi ponad wszystko? I wszystkich? A potem zdarza im się pierwszy upadek. I okazuje się, że może być jeszcze gorzej...
Czy się wzruszyłam? Oczywiście? Czy płakałam? Tak, chociaż myślałam, że będę twarda i dam radę. Czy to jest smutna książka? Nie! To książka o życiu, o tym, jak je trzeba wykorzystywać, o miłości, o przyjaźni. O tym, że gdy się nie ma drugiej szansy, to trzeba koniecznie wykorzystać tę pierwszą. O tym, że trzeba doceniać – wszystko co się ma – zdrowie, związek, kota, możliwość spaceru, zdolność pójścia do sklepu i kupienia naraz 2 kilogramów ziemniaków, przyjaciół, rodzinę, smaki, zapachy, niebo, pięć palców u każdej ręki… Wszystko. Ta Crossan to umie mówić takie banały w zupełnie niebanalny sposób! No bo niby to wiadomo. Ale i tak na co dzień narzekasz: na pogodę, spóźniony tramwaj, zepsutą komórkę, że mąż kupił chleb graham, chociaż prosiłaś o żytni… A Crossan stawia ci na drodze syjamskie bliźniaczki i mówi: „patrz, to cud, że one jeszcze żyją!”. I każe jednej z nich opowiedzieć ci o sobie, żebyś się zawstydził, żebyś szybko poszedł wspiąć się na drzewo, wykąpać nago i powiedzieć komuś, kogo kochasz, że go kochasz… Niech się nie domyśla.
Przepiękna, nietuzinkowa powieść, oda do życia, rachunek sumienia, który wystawiają ci zrośnięte ze sobą szesnastolatki. Czy jesteś wypłacalny?

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...