628. ...ALE TYLKO JEDNĄ!



ARNOLD LOBEL
„MYSIE BAJECZKI”
(TŁ. WOJCIECH MANN)
WYDAWNICTWO LITERACKIE, KRAKÓW 2019
ILUSTROWAŁ AUTOR

ARNOLD LOBEL
„MYSIE PRZYSMAKI”
(TŁ. WOJCIECH MANN)
WYDAWNICTWO LITERACKIE, KRAKÓW 2019
ILUSTROWAŁ AUTOR

Jest wieczór. Na dworze ciemno. Chłód wciska się w rękawy bluzy i w to miejsce między skarpetkami a nogawkami spodni. Zasłaniasz się kocykiem. Na wyciągnięcie ręki ustawiasz sobie kubek z parującą herbatą. Jest ci dobrze. Przymykasz oczy. Tylko na chwilę. Ale po całym dniu to takie wspaniałe uczucie…
- Mamo! Poczytasz? - rozdzierający wrzask wpada do twojego ucha, kręci się w bębenku, by wpaść do mózgu i zrobić zamieszanie! Podskakujesz i otwierasz szeroko oczy. Tak bardzo, tak bardzo ci się nie chce. Ale wiadomo – uwielbiasz czytać swojemu dziecku! I naprawdę kochasz książki dla dzieci! Ale ten kocyk, ta herbatka, ten przegoniony sen, który już tak zrósł się z twoimi powiekami…
Bierzesz głęboki wdech, prostujesz plecy i idziesz. Ale masz broń. Tajną broń!
- Ale tylko jedną bajeczkę, dobrze? - mówisz, uśmiechając się jedynie wewnętrznie, żeby twoje dziecko nie zwęszyło podstępu. Teraz najważniejsze jest tylko to, żeby uzyskać zgodę na warunki umowy.
- Okeeeeej - zgadza się dziecko. Co za ulga! Nie zorientowało się.
I wyciągasz zza pleców, jak magik królika z kapelusza, „Mysie bajeczki”. He, he, he. Duża czcionka, mało tekstu, krótkie, naprawdę krótkie bajeczki… Takie na 5 minut. E, jak się dobrze sprężyć, to i na 3! Takie, że herbata nie zdąży wystygnąć.
I nawet temat jakby podobny: Tata Mysz przychodzi do pokoju swoich siedmiu synków, żeby opowiedzieć im bajkę na dobranoc. Obiecuje nawet siedem bajek, po jednej dla każdego z nich. „Ale obiecajcie, że zaśniecie, jak tylko skończę.” Oczywiście, że obiecują, bo już tak bardzo mocno chcą posłuchać bajek. A to bajki bardzo w stylu Lobela - przewrotne, dowcipne, czasem absurdalne. Jak ta o studni, do której wrzuca się pieniążek, żeby spełniła życzenie. Tylko, że studnia się żali, że te upadające monety sprawiają jej ból. Albo ta o Bardzo Wysokiej i Bardzo Niskiej Myszy, które są najlepszymi przyjaciółmi – jeden na spacerze wita się z niebem, a drugi z ziemią. Albo o myszy, która bardzo chciała popływać sobie żaglówką, a przywołany przez nią wiatr narobił większego bałaganu niż można by się spodziewać. I absolutnie przewspaniała bajka o myszy, która chce odwiedzić mamę i wsiada do auta… a auto po drodze się rozsypuje. Ale na szczęście przy drodze jest stragan z wrotkami. Więc mysz bierze wrotki. Wrotkom odpadają kółka. Ale na szczęście przy drodze jest stragan z butami… I tak dalej i tak dalej. Z czym przybędzie mysz do mamy? Czy w ogóle przybędzie? Tyle napięcia, tyle pytań. Krótkie te bajeczki takie, więc dobrze, nie ma problemu, przeczytasz jeszcze jedną. I jeszcze jedną. I jeszcze jedną. Ojej, czyżby to już siedem? Czyżby to koniec?
O, jak to dobrze, że są jeszcze „Mysie przysmaki”!
Tu tylko cztery historie. Ale ładunek emocji jeszcze większy. Ponieważ zaczyna się od pewnej myszki, która spokojnie siedziała sobie pod drzewem i czytała… Nagle pojawiła się łasica i złapała zaczytaną mysz, mówiąc, że zabierze ją do domu i zrobi z niej zupę. Mysz daje jednak łasicy radę – podczas gotowania mysiej zupy trzeba koniecznie opowiedzieć jakąś historię, bo inaczej zupa się nie uda. Łasica nie zna żadnej, ale za to oczytana mysz zna ich wiele, więc postanawia opowiedzieć łasicy cztery… Jedną o myszy, której spadło na głowę gniazdo os, jedno o kamieniach, które były bardzo ciekawe, co jest za wzgórzem, na którym leżą, jedną o pewnej myszy, która chciała spać, ale pod jej oknem grały świerszcze i jedną o ciernistym krzewie, któż wyrósł na fotelu pewnej starszej myszy. I co z myszą opowiadaczką? Co, gdy opowie już wszystkie bajki? Czy zostanie ugotowana i zjedzona? Nie wytrzymasz tej niepewności. Czytasz do końca. Bawiąc się przy tym doskonale. Bawiąc dziecko. Uśmiechając się raz po raz, czasem śmiejąc się w głos. Całujesz dziecko na dobranoc i wychodzisz z pokoju. Herbata zimna. I pod kocem już ktoś leży. I sen zwiał już do kogoś innego. Ale nie szkodzi. Bo zwycięstwo! Bo tryumf literatury nad lenistwem. Bo dziecko nie czuje się przechytrzone. Bo Lobel. Bo Mann. Bo tak jakoś humor się poprawił na resztę zimnego wieczoru.











Komentarze