630. BUNT CZESKICH MATEK. TATUSIOWIE SĄ PRZERAŻENI!


ZDENÉK SVÉRÁK
„TATO, TA CI SIĘ UDAŁA”
(TŁ. ANNA REY)
DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2019
ILUSTROWAŁ ADOLF BORN

Tata Szima jest zwykłym czeskim tatusiem dwójki dzieci. Niepozorny. Z łysinką, w okularach. Codziennie wychodzi do pracy, zrywany z łóżka, gdy wciąż chce spać (co również jest raczej standardowym zachowaniem). Do pracy jeździ autobusem, w pracy pracuje, wraca na kolację, upomina dzieci i zaraz, zupełnie niedługo, ziewa i oznajmia, że musi się położyć spać. Po to, by rano znów zerwać się i pojechać do pracy autobusem…
Wszystko toczy się kołem (a jak pamiętamy koło to jeden z najwspanialszych wynalazków ludzkości!), do czasu, gdy mama wygłasza jedno zdanie (długie, owszem, ale wciąż jedno, a mimo to zmienia całe życie taty wraz z kropką na jego końcu!). Pozwolę sobie zacytować to zdanie, by ukazać cała jego grozę i unaocznić niepokój, jaki mogło wywołać w tacie Szimie (wszyscy zwykli, niepozorni tatusiowie, którzy codziennie wstają, idą do pracy, po pracy wracają na kolację, a potem idą spać, powinni w tym momencie pomyśleć o solach trzeźwiących w zasięgu ręki):
- Nie gniewaj się, tato, ale ja też chodzę do pracy, a oprócz tego piorę, prasuję, szyję, gotuję, zmywam naczynia, ścieram kurze, odkurzam dywany, odprowadzam Petrzika do przedszkola, robię zakupy i chodzę na wywiadówki, smaruję sobie maszynę do szycia, czyszczę buty, noszę płaszcze do pralni i odbieram je stamtąd, i nie mam nawet czasu pójść do fryzjera, żeby ci się podobać, i tak sobie myślę, że mógłbyś przejąć ode mnie chociaż opowiadanie bajek na dobranoc, co ty na to?” [s.9-10].
Ha. I co? Tata mówi, że okeeeeeej, że spróbuje, myśląc, że to nic trudnego, planując, że załatwi dzieci jakąś „Śpiącą królewną” albo „Tomciem Paluchem”! A one je znają, znają na pamięć! I trzeba im bajki nie tylko opowiadać, ale i (o podstępna mamo, czemuś o tym nie wspomniała!!!) WYMYŚLAĆ! Samemu, z głowy! Mama twierdzi, że to nic trudnego, że rach i ciach, że właściwie to się samo opowiada, że patrzysz na to, co cię otacza i z tego jest bajka. Ale tata jakoś nie jest przekonany, nawet próbuje, ale nieeeee, nie wyszło dobrze… I co teraz? W czym tkwi sekret „mamy bajek opowiadaczki”? A zapewniam! Jest takowy! Ale po drodze jest jeszcze bajka o wieszakach i pewna wyprawa. A wszystko to jest po prostu doskonałe! Jak ja się świetnie bawiłam przy tej książce! Jak dobrze bawiła się Majka! I jak jesteśmy zgodne co do podziwu dla nieprzejednanej postawy mamy, że bajka musi być. Co wieczór. Bo wszystkie dzieci potrzebują bajek. Bo z takich niebajkowych dzieci to wyrastają głupi ludzie. Tu jest 100% Svéráka w Svéráku: humor, humor i jeszcze raz humor! I ta zwykłość czeska, która okazuje się być zupełnie niecodzienna. To przetwarzanie pracy, obiadu, kolacji, pierzyny, kołdry, wieszaków i gaśnicy na opowieść. Mistrzem trzeba być, żeby tak potrafić, ale przecież jeśli się uczyć, to od najlepszych!
A poza tym polscy tatusiowie mają lepiej. Dlaczego? Bo tata Szima już za nich zrobił najcięższą robotę! Znalazł sposób, jak opowiadać na dobranoc bajki, które się udają. Ale jaki to sposób? Nie mogę tego zdradzić tak łatwo! Nie po to tata Szima zmywał naczynia, nie po to podsłuchiwał pod drzwiami bajki mamy, nie po to wybrał się w pewną podróż, żebym teraz tak bez pardonu zdradziła jego metodę. Zapraszam więc wszystkich tatusiów do pouczającej lektury, wszystkie mamusie do lektury z przymrużeniem oka i wszystkie dzieci do lektury z zachwytem. Bo tak, owszem, ta się Zdenékowi Svérákowi udała!





Komentarze