351. WYMAWIA SIĘ TAK SAMO JAK WIDZIEĆ…*

ECHA MORSKIE
UKŁADANKA EDUKACYJNA
PROJEKT I ILUSTRACJE BOŻKA RYDLEWSKA
PRODUCENT ECHA LEŚNE
26 ELEMENTÓW, 4 ZWIERZĄTKA ORAZ PLANSZA DO ARANŻACJI PRZESTRZENI MORSKIEJ


Nie doceniam go. Jest za blisko. Na jazdę tramwajem parę przystanków, albo na bardzo długi spacer. Nie darmo mówią – cudze chwalicie… A może to jest tak, że mam je w sobie? Że od niego mam błękitną krew? Szlachcianka morska, hrabina bryzy, dziedziczka fal. Jest dla mnie oczywistością. Jak kromka chleba. Moja ciocia nie lubi szumu fal. A ja upatruję przyczyny tego w jej pochodzeniu znad jeziora. Jezioro nie szumi, a morze gada bez przerwy. Nawet, jak jest słońce i brak wiatru. Zawsze coś szepcze pod nosem, czasem krzyczy. Lubię od niego uciekać – w góry, w doliny, w obce miasta, ale zawsze tęsknię i wracam pokornie i posłusznie, bo gdzie indziej, tam, gdzie nie czuć jego soli, nie potrafię oddychać pełną piersią. Morze jest. Jest obok, jest we mnie. Jest w moim Dziecku. Majka ma oczy koloru morza. I też uważa morze za oczywistość. Niedzielny spacer, letnia kąpiel, skarpy, wydmy – wszystko w stopach od samego urodzenia. Zna trudy chodzenia po piasku, ale godzi się z nimi, bo ma je w genach. Zawsze chce się kąpać – obojętnie jaka jest pogoda, gdy wieje tak, że nakładamy czapki i szaliki, też woła, że chociaż sprawdzi jaka woda. To przyciąganie – przedwieczne i podskórne, nie poradzimy nic na to, nie da się.
Myślimy czasem o jego głębinach. Zastanawiamy się, co jest w środku. Zamykamy oczy i wkładamy dłonie między fale. W głowie pojawiają się ryby, ośmiornice, rekiny i meduzy. Niby można ten świat znaleźć w książkach, w filmach przyrodniczych, w profesjonalnych podwodnych fotografiach. Ale dla mnie to, co w morzu pozostaje zawsze lekko wyobrażone. Bo nie widać tego na zewnątrz, bo morski świat się chowa, bo trzeba przekroczyć jakąś magiczną granicę, żeby go dotknąć, poczuć.
Bożka Rydlewska weszła w morze. Dotarła do miejsc, z których można wynieść tylko piękno. Nie wiem, czy jej wyobraźnia po tym projekcie była mokra, czy musiała schnąć na słońcu, ale ja chowając po zabawie z Majką Morskie Echa do pudełka, delikatnie strzepuję z palców krople wody. To fantasmagoria. W głębi morza miesza się sen z jawą i Bożka to właśnie zaprojektowała. To niby tylko kilka tekturowych elementów (jak zawsze gruba, doskonała tektura, którą bajecznie prosto wyciska się z podkładek, nawet przy jakichś pięciu w skali Beauforta – sprawdzone, potwierdzone), ale są piękne, doskonale oddają morskiego ducha. Ośmiornica, pewnie dlatego, że jest taka tajemnicza, trochę niebezpieczna, gibka, zwinna i właściwie nigdy nie wiadomo jakie ma zamiary – fascynuje… Ryby, bo bez nich morze by nie istniało. Konik morski, bo to najsympatyczniejszy mieszkaniec morskich odmętów. Podmorskie trawy, bo dotyka się ich mimowolnie, zanurzając rękę w wodzie. Muszle, bo wynosi się ich z plaży pełne kieszenie. Na pamiątkę. Prezent od morza…
Zwykła zabawka, karton, trochę farby – przenosi w inny świat…
Morze, nasze morze…





















*po angielsku „sea” (morze), wymawia się tak samo jak „see”(widzieć).

Komentarze