346. RZECZ W GRUNCIE RZECZY O ZAZDROŚCI
„PIPPI ZAWSZE
SOBIE PORADZI I INNE KOMIKSY”
(TŁ. ANNA
WĘGLAŃSKA)
ZAKAMARKI, POZNAŃ
2016
ILUSTROWAŁA INGRID
VANG NYMAN
Wakacje ucięte jak
nożem. Równo pomiędzy 31 sierpnia a 1 września. Nawet nie wiadomo
kiedy minęły. Niby tyle ich było, a nam wciąż mało piachu w
butach, źdźbeł trawy we włosach, pyłku dróg wszelakich na
podeszwach trampek i smaku lodów. Ciężki powrót do
rzeczywistości. Zapinanie się w koszule pod szyję, poranne
wstawanie i przybieranie ról. Szara rzeczywistość. Dobre
wychowanie, grzeczność, ogłada i poprawne maniery. Poza wakacjami
nie można spać z nogami na poduszce, zjadać w gościach wszystkich
ciasteczek i raczej nie trzyma się na werandzie konia. No chyba, że
jest się pewną małą dziewczynką o rudych, sterczących
warkoczach, mieszkającą w Willi Śmiesznotce. Wtedy można dużo
więcej. Można w zasadzie wszystko, na co przyjedzie ochota, co
podpowie wyobraźnia, co się zamarzy i na co się wpadnie. Pippi
jest istotą specyficzną. Jest nieokrzesana, nieprzewidywalna i
niesamowita. Wychowuje się sama – Mamusia jest już w niebie, a
Tatuś był marynarzem, a teraz może jest piratem, albo utonął,
albo jest królem na pewnej wyspie o nazwie, która strasznie trudno
wymówić. Samowychowanie Pippi idzie opornie. Zamiast wpasowywać
się w ogólnie przyjęte ramy, woli, by świat akceptował ją taką,
jaka jest. A jest silna, niezależna, rezolutna, gadatliwa, ma bujną
wyobraźnię, dużo za duże buty i torbę pełną złotych monet. Bo
tak, jak wszyscy ludzie, musi jeść, a jedzenie najlepiej kupować
za pieniądze. Za pieniądze też czasem miałoby się ochotę kupić
spunka, ale czasem bywa tak, że nie można go dostać w całym
mieście. Zastanawiające jest to, że dorośli, którzy spotykają
na swej drodze Pippi, załamują ręce i chcą ją koniecznie
naprostować, wychować, zaopiekować się nią i wyedukować. A
wszystkie dzieci, które spotykają ją na swojej drodze miejsca się
w niej zakochują (no może oprócz Bengta i jego bandy, którym
Pippi daje solidny wycisk za znęcanie się nad młodszym kolegą).
Oczywiście największą miłością darzą Pippi Annika i Tommy, jej
sąsiedzi i najbliżsi przyjaciele. W Pippi siedzi cała ludzka
tęsknota za wolnością, za swobodą wyrażania swoich myśli, za
beztroską, robieniem tego, co się chce i stawiania na równi świata
zabawy ze światem przykrych obowiązków. Dorośli zatemperowani jak
ołówki, nakierowani w jedną słuszną stronę, zazdroszczą Pippi
po cichu tej niezależności i dlatego usilnie starają się ją
zmienić. Żeby już nie tęsknić. A dzieci – bardzo szybko uczą
się przy Pippi, że świat może cieszyć i zachwycać, że trzeba
tylko poluzować węzeł krawata i pozwolić się ponieść zabawie i
śmiechowi. Bo jakie ma znaczenie, że Pippi nie umie tabliczki
mnożenia, skoro „zawsze sobie poradzi”?
Wersja komiksowa Pippi powstała na zamówienie wydawnictwa Rabén & Sjögren , które zaczęło wydawać pismo dla dzieci „Klumpe Dumpe”. To tam, w każdym numerze, ukazywał się pierwotnie komiks z Pippi Pończoszanką. Kolejne odcinki bazują na opowiadaniach, wydanych wcześniej w formie książkowej. Ale nie bawiłam się przez to gorzej, mimo że historie są mi znajome. To już drugi tom z komiksami, który wydały Zakamarki. W tym zestawie Pippi daje nauczkę niegrzecznym chłopakom („Pippi wdaje się w bójkę”), poznaje Bloma i Dunder-Karlssona („Pippi i złodzieje”), robi szalone zamieszanie, gdy idzie z wizytą do domu Tommiego i Anniki („Pippi na proszonym podwieczorku”), pomaga uratować dwójkę maluchów z płonącego domu („Pippi i pożar”), dostaje pozytywkę, o jakiej zawsze marzyła („Pippi obchodzi urodziny”), usypuje górkę do zjeżdżania na nartach na dachu domu („Pippi rozbiera choinkę”), przyjmuje u siebie bardzo specjalnego gościa („Pippi ktoś odwiedza”), bawi się w przeciąganie liny zębami z pewnym kapitanem statku* („Pippi ma mocne zęby”), szykuje się do wypłynięcia na Pacyfik („Pippi urządza przyjęcie pożegnalne”), ale w końcu nie wyjeżdża („Pippi wchodzi na pokład”), znajduje spunka, choć nie było wcale łatwo! („Pippi znajduje spunka”), przyjmuje niezwykłych gości na kolacji („Wigilijni goście Pippi”). Jej przygody są jak zawsze trochę szalone, lekko niebezpieczne (choć żadne zwierzę i dziecko nie ucierpiało poważnie na planszach tego komiksu), emocjonujące i nietuzinkowe. Z Pippi nie można się nudzić, a tak zwani dobrze wychowani Tommy i Annika, oddają się zabawie z nią bez reszty, akceptując każdy nowy pomysł, czasem się dziwiąc, ale w końcu ulegając. Bo bez Pippi było im strasznie nudno, a teraz w końcu mają prawdziwe dzieciństwo, o jakim każdy może marzyć. A warto przyjaźnić się z Pippi, bo płyną z tego same tylko korzyści. I w każdej ze swoich przygód, w każdej hecy, w jakiej bierze udział, w każdej roli jest ujmująca, czarująca i doskonała. W czym tkwi sekret i tajemnica? Pippi jest po prostu sobą! Do cna, do trzewi, do głębi.
Wersja komiksowa Pippi powstała na zamówienie wydawnictwa Rabén & Sjögren , które zaczęło wydawać pismo dla dzieci „Klumpe Dumpe”. To tam, w każdym numerze, ukazywał się pierwotnie komiks z Pippi Pończoszanką. Kolejne odcinki bazują na opowiadaniach, wydanych wcześniej w formie książkowej. Ale nie bawiłam się przez to gorzej, mimo że historie są mi znajome. To już drugi tom z komiksami, który wydały Zakamarki. W tym zestawie Pippi daje nauczkę niegrzecznym chłopakom („Pippi wdaje się w bójkę”), poznaje Bloma i Dunder-Karlssona („Pippi i złodzieje”), robi szalone zamieszanie, gdy idzie z wizytą do domu Tommiego i Anniki („Pippi na proszonym podwieczorku”), pomaga uratować dwójkę maluchów z płonącego domu („Pippi i pożar”), dostaje pozytywkę, o jakiej zawsze marzyła („Pippi obchodzi urodziny”), usypuje górkę do zjeżdżania na nartach na dachu domu („Pippi rozbiera choinkę”), przyjmuje u siebie bardzo specjalnego gościa („Pippi ktoś odwiedza”), bawi się w przeciąganie liny zębami z pewnym kapitanem statku* („Pippi ma mocne zęby”), szykuje się do wypłynięcia na Pacyfik („Pippi urządza przyjęcie pożegnalne”), ale w końcu nie wyjeżdża („Pippi wchodzi na pokład”), znajduje spunka, choć nie było wcale łatwo! („Pippi znajduje spunka”), przyjmuje niezwykłych gości na kolacji („Wigilijni goście Pippi”). Jej przygody są jak zawsze trochę szalone, lekko niebezpieczne (choć żadne zwierzę i dziecko nie ucierpiało poważnie na planszach tego komiksu), emocjonujące i nietuzinkowe. Z Pippi nie można się nudzić, a tak zwani dobrze wychowani Tommy i Annika, oddają się zabawie z nią bez reszty, akceptując każdy nowy pomysł, czasem się dziwiąc, ale w końcu ulegając. Bo bez Pippi było im strasznie nudno, a teraz w końcu mają prawdziwe dzieciństwo, o jakim każdy może marzyć. A warto przyjaźnić się z Pippi, bo płyną z tego same tylko korzyści. I w każdej ze swoich przygód, w każdej hecy, w jakiej bierze udział, w każdej roli jest ujmująca, czarująca i doskonała. W czym tkwi sekret i tajemnica? Pippi jest po prostu sobą! Do cna, do trzewi, do głębi.
*i wygrywa, bo je
dużo chrupkiego chleba i marchewki. Znaczy to, że chyba jednak jej
samowychowanie nie jest takie najgorsze, skoro nie odżywia się
wyłącznie cukierkami i fastfoodami.
Pewnie, że nie przebiega tak źle to samowychowanie, bo pomyśl, ile ona się nabiega! Jest w ciągłym ruchu, nie siedzi przed komputerem, telewizorem czy smartfonem... W dzieciństwie Pipi fascynowała mnie i peszyła jednocześnie. Byłam pod wrażeniem jej otwartości, bystrości, ciętego języka, a jednocześnie budziło to we mnie jakiś sprzeciw. Tych komiksów nie miałam jeszcze w ręakch, kupię synowi, bo on jeszcze Pipi w ogóle nie zna.
OdpowiedzUsuń