318. DOWÓ DO KOLEKCJI
EVA SUSSO
„DUCH Z BUTELKI”
(TŁ. KATARZYNA
SKALSKA)
ZAKAMARKI, POZNAŃ
2015
ILUSTROWAŁ BENJAMIN
CHAUD
„Oni kupili, a
później był taki oddech, później był taki dym, później
wyłonił się Humbaba. A z Humbabą rozmawiali. Mieli życzenia i
krzyczeli ALULU APSU!” - opowiada przejęta. Więc też krzyczymy
na cały głos „ANZU ARURU APSU!” i sprawdzamy, czy coś się
wydarzy. Dzieje się na pewno uśmiech. Od ucha do ucha. A resztę
możemy sobie wyobrazić. Bo taka magia najlepiej działa w
książkach. A już szczególnie dobrze działa, gdy w pobliżu
znajdują się Uno i Mati. To dwaj bracia, których poznaliśmy dość
dawno temu. Wtedy przypadkowo, podczas zimowej wycieczki do lasu,
poznali Yeti. Teraz udało im się spotkać kolejną mityczną,
fantastyczną postać. Wszystko zaczyna się od pewnej niebieskiej
butelki, wyszperanej na pchlim targu. Oprócz niej Uno i Mati kupili
jeszcze pięć innych „świetnych rzeczy: helikopter, supermana,
łuk, auto i książkę”, ale to butelka jest przepełniona magią,
czarami i dziwami. Jest sto razy lepsza od supermana i milion razy
lepsza od helikoptera, bo w jej środku dawno, dawno temu, jakieś
cztery tysiące lat wstecz, Humbaba, strażnik cedrowego lasu,
zdrzemnął się na chwileczkę. Pech chciał, że to była właśnie
butelka, bo butelkę niezwykle łatwo zakorkować. Więc ktoś to
uczynił. Strażnik lasu był w niej uwięziony do czasu, aż dwójka
ciekawskich dzieci nie odkorkowała jej pewnego jasnego, ciepłego
poranka. A wtedy wydobył się z niej niebieski dym, świst i syk i
zapach lasu. A zaraz za tym wszystkim Humbaba. Uno i Mati z wrodzoną
dzieciom niefrasobliwością, z ta naturalną prostotą i
przyjmowaniem rzeczy niezupełnie zwykłych jako codzienność,
zaczęli gawędzić z Humbabą o swoim domku na drzewie. Od słowa do
słowa i okazało się, że Humbaba jest na tyle wdzięczny chłopcom
za uwolnienie, że spełni ich trzy życzenia. Oczywiście nie
zdradzę, czego sobie życzyli chłopcy. Dość powiedzieć, że będą
dinozaury*, że kieszenie chłopięcych piżam wypełnią bananowe
pianki i że Majce książka podobała się, bo „wszystko się
dobrze skończyło”. Pełnia szczęścia, bo po mrożących krew w
żyłach przygodach, okazuje się, że można wylądować w domu i
napić się soku, który przygotuje mama i że wycieczki do
zaczarowanego świata można odbyć w piżamie, jeszcze przed
śniadaniem.
Bardzo lubię Una i
Matiego. Są bezpretensjonalni, dziecięcy i prostolinijni. I są
świetnie namalowani. Nic dziwnego – skoro bierze się za rysowanie
Benjamin Chaud, musi być hit. Jego kreska – niepowtarzalna ale i
niezmienna, to jedna z "naj-" w naszym prywatnym rankingu.
Czekam, aż na
drodze braci znów stanie jakaś legenda, mit lub stara baśń.
Czekam, aż świat wyobraźni przeniknie do świata realnego i
kolejny raz okaże się, że to nie blaga, bo ze świata, który
wydawał się tylko wyobrażony, można przynieść jakiś dowód. I
dołączyć go do kolekcji.
*Majka, lat 3,5
„Czytaj mi Ducha z butelki, on jest najstraszniejszy, bo jest o
dinozaurach!”
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...