228.CZYTANIE MIĘDZYPOKOLENIOWE

Dookoła trwają przygotowania do przyjęcie urodzinowego, brzdąkają talerze, noże szczękają jak miecze podczas walki, stukają łyżeczki, grają obijane o siebie szklaneczki. A Majka siedzi z boku z Babcią i czytają. Są pogrążone w zupełnie innym świecie, oddychają innym powietrzem.
Gdy Babcia z Dziadkiem do nas przyjeżdżają , co dzień rano Majka pakuje się do ich łóżka z jakąś książką. Albo kilkoma. Bez śniadania. Bez wciągnięcia choćby skarpetek. Czytają.
W samochodzie, gdy Babcia jedzie z nią na tylnym siedzeniu, ona trzyma w zaciśniętej dłoni jakąś książkę i podaje, żeby czytać do mruku silnika i do stukotu kół na studzienkach ulicznych.
Pierwszą książką, jaką kojarzę w dłoniach Babci, jest „Zaczarowana dorożka” – Babcia uwielbia wiersze Gałczyńskiego i miała nawet jeden fragment na swoim ślubnym zaproszeniu… Takie czytanie było łatwe, bo sięgało w świat, który Babcia dobrze zna – do jej słów ukochanych, które składały się niemal same. Ale my nie oszczędzamy Babci za grosz – nie omijamy Zuzi, która chce mieć dzidziusia, nie omijamy klawych knurków, które dały w nos Bolusiowi. Babcia zazwyczaj najpierw się oburza, ale ukrywa to głęboko i idzie w nowe.
To cudowne, że ona, Majka, może się spotkać z Nią – Babcią w jakiś miejscach, które są tylko dla nich. Każde czytanie, nawet tej samej historii, to uchylanie drzwi, za którymi dzieje się wciąż coś innego. Bo za jednym razem Majka zapyta o jedną rzecz, za drugim o zupełnie coś innego. To cudowne, że są dwie ręce – mała i duża i obydwie naraz przewracają te same strony. I to, że jedna od drugiej czegoś się uczy, że czytając mojej Córce, moja Mama przekracza swoje granice. Że Majka uczy się innej modulacji głosu, innej interpretacji i pewnie inna może być po lekturze dyskusja – każdy przecież ma swoje spojrzenie na literaturę.
To cudowne – to, że w czytaniu nie jestem sama, że czytają jej wszyscy dookoła. Piszę o Babci, bo to ona dziś – 15 października, ma urodziny i imieniny. Ale nie jest sama w tym za-czytaniu. Majce czyta każdy – Dziadek, wujek, ciocia, każdy kto pojawi się w Naszym domu prędzej czy później zasiada z Majką i z książką, bo słowa „Poczytaj mi” padają z jej ust bardzo często. To piękne, bo to sposób na zadzierzgniecie więzi, na bliskość – tę w sferze umysłowej, uczuciowej, ale też bliskość fizyczną, która przekłada się na ludzką strefę komfortu.
I mam takie ciche, jeszcze niesprawdzone podejrzenie, że dla Majki to, że ktoś poczyta jej/ z Nią książkę, to jakby szepnął w jej ucho słowa „kocham Cię”. 


[wpis przygotowany w ramach projektu "Przygody z książką"

W ramach projektu zajmujemy się książkami dla dzieci, czytaniem z dziećmi i literaturą dziecięcą. Popularyzujemy tym samym czytanie w rodzinach i wskazujemy wartościowe książki dla dzieci. Przede wszystkim przekazujemy dzieciom miłość do książek i zachęcamy do przygody z czytaniem!]

Komentarze

  1. Pięknie... a te słowa o szeptaniu do ucha... po prostu chwytają za serce. Moje dziewczyny też nie przepuszczą nikomu ;) Uwielbiają jak się im czyta! ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...