176.W TEN ŚWIAT SZEROKI
„POŻYCZALSCY IDĄ W ŚWIAT”
(TŁ.MARIA WISŁOWSKA)
DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2014
ILUSTROWAŁA EMILIA DZIUBAK
Chcąc nie chcąc, iść muszą.
Zauważeni, Zobaczeni, Widziani, spod kuchni wypędzani, dymem truci,
myszami straszeni, muszą uciekać, bo w „Stokrotce” nie ma już
dla nich miejsca. W tamtym domu został kąt ciepły, znane szlaki
„na pożyczanie” i troszkę serca. Ale trzeba brać nogi za pas,
ratować siebie i swój świat. Każdy z nich bierze to, co drogie
sercu – Strączek swoje narzędzia, Dominika druty, a Arietta
„Diariusz” i „Księgę przysłów” i ruszają szukać
borsuczej nory, w której mieszka wujostwo.
Pożyczalscy. Te małe ludziki, które
przywłaszczają sobie mydelniczkę, żeby z niej zrobić łódź,
albo rękawiczkę, bo odcięty palec nada się na plecak. Albo
zakrętkę od butelki z aspiryną, bo w niej można nosić wodę...
Zastanawiali się kiedyś, czy można żyć pod gołym niebem, czy z
dala od kuchennego ognia można coś ugotować, czy ogrzać się
można poza czterema ścianami. Teraz świat rozkłada przed nimi
ramiona i muszą w nie wejść, przytulić się i poddać temu
uściskowi, bo nie ma innego wyjścia. Dominika biada na każdym
kroku, bo jako wzorowa pani domu nie może ścierpieć, że już domu
nie ma. Strączek od razu zabiera się do układania rzeczywistości
– troszkę ją przycina, trochę stuka młotkiem i stara się, żeby
do nich pasowała. A Arietta zachwycona jest tym, że może oddychać
pełną piersią, że mogła w końcu wyjść spod podłogi, że
nareszcie widzi niebo! Korzysta z dobrodziejstw świata – ze
świeżych poziomek, zrywanych prosto z krzaka, z kwiatów, z których
da się zrobić sukienkę, z szumu wody, na którą można patrzeć
godzinami i nawet ze śniegu, w którym też drzemie trochę zabawy.
Nie przeszkadza jej nawet to, że z
konieczności zostali jaroszami. I że łąka, na której gdzieś tam
jest borsucza nora, jest strasznie wielka i że zdaje się specjalnie
dom krewnych ukrywać. Po prostu chłonie świat. A któregoś dnia
poznaje kogoś, kto świat umie sobie podporządkować – Spiller
zna zasady, jakie panują pod gołym niebem – ma łuk i strzały i
dzięki niemu zima zdaje się być trochę cieplejsza...
Cudna książka – we wszelkich
aspektach! Językowo, choć język nieco archaiczny, inkrustowany
pampasami, odziomkami i moleskinami. Ale czyta się sam, ja tylko
siedzę nad tym tekstem i chłonę. Bo dzieje się dużo, dzieje się
mocno – Jednooki Cygan, polowanie, samotny rejs mydelniczką
Arietty, która nie umie pływać, atak myszy, lisy jakieś... Nie
mogę przestać czytać, bo tak bardzo chcę już wiedzieć, czy na
zimę będzie herbata, ciepły koc i zapasy dla Pożyczalskich... Bo
może im trzeba pożyczyć?
O Dziubak chyba nie napiszę, bo byłoby
za słodko, bo jak jeszcze nazwać moją miłość do jej rysunków,
żeby było oryginalnie, żeby nie powtarzać w kółko „zachwyt!”,
„kocham!”, „uwielbienie!”?
I apeluję tylko do moich własnych
Pożyczalskich, którzy najczęściej pożyczają akurat skarpety
mojego Męża i kredki Majki, żeby czasem wyszli spod podłogi, że
na powietrzu da się żyć, że żyje się dwa razy piękniej i że
jak będą wychodzić na spacery, to nie będę ich podglądać...
Kupiłam, więc niedługo zacznę czytać. Sobie, bo przed córką wciąż czytanie pierwszego tomu. Miałam czekać, aż przeczyta i wtedy podarować jej kontynuację. Nie wytrzymałam:)
OdpowiedzUsuńNie dziwié sié :-)
UsuńTo byla edna z moich ulubienszych ksiazek, gdy bylam mala. Strasznie porwal mnie ich tajemny swiat. Nie moglam znalezc tego mojego starego egzemplarza wiec kupilam ten od Dwoch Siostr, zeby poczytac go moim chlopcom. Bede musiala kupic i druga czesc, nawet jesli znowu to tylko mnie sie psodobala... Za wygrana nie daje :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Anna