682. TRUSKAWKI Z BITĄ ŚMIETANĄ


JOANNA GUSZTA
„MIASTO POTWÓR”
KROPKA, WARSZAWA 2020
ILUSTROWAŁ PRZEMEK LIPUT

Przymrużone oczy. Głowy latają nam w lewo i w prawo. Oglądamy się za siebie. Sprawdzamy, czy nasze miasto smakowałoby Potworowi. Na ten fragment by się nie skusił, bo brzydkie napisy na bloku zrobione czarnym sprejem, śmieci (foliowe woreczki, rękawiczki jednorazowe i małe szklane buteleczki), okaleczone drzewo i dużo, dużo za dużo betonu. Ale kawałek dalej – to mu może będzie smakowało, bo trawa aż po kolana i huśtawka integracyjna – to znaczy taka, na której mogą się huśtać osoby na wózkach inwalidzkich. Dużo jest jeszcze do zrobienia, zanim Potwór przyjdzie i poczęstuje się naszym miastem. Niby powinnyśmy odczuwać ulgę, ale wcale tak nie jest, bo Potwór gustuje w miastach schludnych, funkcjonalnych, czystych, pełnych zieleni, uporządkowanych i zadbanych. A nie w takich miastach-potworach.
A gdzie jest teraz Potwór? A właśnie całkiem niespodziewanie wynurzył się z morza w Miastoszewie. W ogromnej łapie trzymał kartkę pocztową z Miastoszewa, na której było mnóstwo zieleni, kolorowe domy i skwery. Takie miasta uwielbia i takim właśnie miastem chciał się posilić. Trafił jednak do miejsca wypełnionego „reklamozą”, śmierdzącego spalinami samochodowymi, w których dzieci nie wiedzą, co to jest drzewo, bo na drodze od domu do przedszkola nie rośnie ani jedno. A mieszkańcy spotykają się tylko na czacie, bo w ich mieście nie ma miejsca, do którego mogliby iść. Potwór jet głodny, więc zaczyna z mieszkańcami „pracę u podstaw” - poprawę wyglądu ich miasta. Pucują, malują, „odreklamowują”, zazieleniają, zaludniają ulice… Czy uda im się przygotować Miastoszewo dokładnie tak, jak lubi Potwór?


Jestem tą książką oczarowana z kilku powodów. Po pierwsze – temat! Ktoś wreszcie o tym głośno powiedział – nasze miasta to potwory! Nawet Potwór ich nie tknie! Bo są brzydkie, brudne, źle zaprojektowane, a w ogóle to opakowane w krzykliwe reklamy, spod których nie wystaje żaden dom. Betonowe i bure nie chrupią przyjemnie – można połamać sobie na nich zęby! Nasze miasta są wszystkie takie same, bo toną pod psimi kupami i foliówkami, pod ohydnymi napisami na murach (z błędami ortograficznymi!), a tam gdzie coś wystaje, to jest to drapacz chmur, który powyrywał z korzeniami wszystkie drzewa w okolicy. Nie można odróżnić Gdańska od Warszawy czy od Poznania, bo wszystko jest tak samo monotonne – wielkie „kup sobie” wygląda identycznie w Łodzi i w Krakowie. I Joanna Guszta powiedziała o tym głośno – bardzo głośno, bo ustami wielkiego Potwora. A on głos ma donośny! I powiedziała to najwłaściwszym osobom na świecie – dzieciom. To dzieci trzeba wychować do dbania o dobro wspólne. Do porządku, do solidarności. I do poczucia estetyki. Cieszę się, że padło tu bardzo ważne stwierdzenie – czasem trzeba oddać sprawy w ręce profesjonalistów. Przywołani zostają architekt i plastyk miejski, albo osoba przez nich polecona, bo „dobór kolorów to nie bułka z masłem, lepiej zawołać fachowca!”. Niby oczywiste, a jednak… Gdy stoi się czasem w środku miasta i spogląda się dookoła siebie, to wygląda, jakby wszyscy fachowcy wyjechali daleko, daleko, za siedem mórz i siedem gór… Polską mentalność „sam zrobię to najlepiej” widać w pastelozie, w przeładowanych kolorami i obrazami szyldach, w numeracji bloków na ulicy (tak, tu też!), w ścieżkach rowerowych, urywających się nagle i równie nagle pojawiających się 100 metrów dalej, w zbyt dużej liczbie ławek tuż przy ruchliwej ulicy, w braku ławek tam, gdzie są potrzebne… Dzieci, jeśli z czymś sobie nie radzą, mówią: „zrób to za mnie” lub „naucz mnie”. Albo chociaż „pokieruj, powiedz jak, daj wskazówki”. Bądźmy jak dzieci, oddając miasta w ręce fachowców, żeby nie straszyły!


Oprócz treści urzekła mnie forma. Forma językowa – ach! te cudne gierki słowne (sam tytuł Miasto Potwór!!!), pomieszanie standardowego tekstu z komiksem, ale też świetne, dowcipne rysunki Przemka Liputa, który przemycił dużo podtekstów (koniecznie popatrzcie na reklamy!). Sama ta książka jako przedmiot była w rękach profesjonalistów – i to mistrzów w swoim fachu, bo jest zrobiona tak pięknie, że chce się ją oglądać, czytać i głaskać – od głowy do ogona i z powrotem.

Ale to nie tylko mini-lekcja miejskiej architektury. To też trochę lekcja postaw obywatelskich. „Miasto Potwór” wskazuje na to, że każdy jest za miasto odpowiedzialny. Nie wystarczy, że architekt krajobrazu wyznaczy, gdzie zasadzić drzewa, że grafik zaprojektuje ładne, proste szyldy dla sklepów, że z budżetu obywatelskiego jakiś społecznik dostanie pieniądze na utworzenie Domu Kultury w pustym do tej pory budynku. Trzeba dbać o miasto tak zwyczajnie, nie od święta - o jego czystość (sprzątnij po swoim psie, wrzuć zużytą maseczkę do śmieci, a nie pod nogi, sprawdź, czy foliowa torebka, którą właśnie pocelowałeś do śmietnika, nie wyleci z niego zaraz, niesiona podmuchem wiatru…) i o to, żeby tej huśtawki integracyjnej nikt nie zniszczył… Miasto to twój dom i masz do niego prawo, ale masz też wobec niego obowiązki. Takie to oczywiste, a tak rzadko myślimy o tym na co dzień. Może dlatego, że boimy się Potwora i zbyt szybko przemykamy ulicami do swojego własnego „M”, żeby zauważyć, co trzeba zmienić? Ale w tym pędzie nie zdążymy czasem zauważyć, że w każdym mieście są miejsca, które są naprawdę bardzo, bardzo smaczne...

Skrótem: książka o Potworze, który przyjechał do Miastoszewa, żeby je zjeść. Ale nawet go nie nadgryza, bo miasto śmierdzi spalinami, jest brudne, brak w nim zieleni, a do tego pełno w nim ciężkostrawnych bilbordów i innych krzykliwych reklam. Potwór wraz z mieszkańcami, zabiera się do naprawiania miasta – bo naprawdę już pora kolacji! Świetna książka! Dowcipna, ładna, książka „o czymś”, a nawet o czymś bardzo ważnym. Porusza temat, z którym do tej pory nie spotkałam się w literaturze dla dzieci – oswajaniu przestrzeni miejskiej. To przykład książki doskonałej, w której piękna forma idzie w parze z wartościową treścią. Treścią merytoryczną, ale podaną w taki sposób, że je się ją jak truskawki z bitą śmietaną!


Majka (jednym zdaniem): Ta książka jest superowa na 100%! Najbardziej podobało mi się to, co Potwór mówił o drzewach*. To ważna książka, bo jak ludzie będą żyć w czystych miastach, to będzie im się żyć lepiej.

*”Trochę zieleni dobrze wam zrobi. Zobaczycie, drzewa są wyśmienite!” i jeszcze: „Nie wyobrażał sobie jednak dobrego miasta bez roślin. To w końcu one oczyszczają powietrze ze spalin, chronią przed hałasem i sprawiają, że miasta są o wiele smaczniejsze. Poza tym bez nich jest strasznie smutno i nudno.”

Komentarze